New Model Army, Blue Balls Effect - klub Kwadrat, Kraków, 09.10.2013
Zespół New Model Army kilkakrotnie odwiedzał nasz kraj, począwszy od występu na festiwalu w Jarocinie w 1993 roku, a skończywszy na tegorocznej trasie koncertowej obejmującej także naszą ziemię. Przedostatni koncert z tejże trasy miał miejsce w klubie Kwadrat w Krakowie. Początkowo wydawało się, że frekwencja nie będzie zbyt wysoka, gdyż sala była zapełniona zaledwie w 60%. W tej sytuacji przybyłą publiczność rozgrzewał wrocławski zespół Blue Balls Effect. Ta młoda grupa zaprezentowała muzykę wykonaną na znakomitym poziomie. Brzmienia klawiszowe były odtwarzane z podkładów. Muzycy przedstawili nam nieco ponad pół godziny muzyki ze swego debiutanckiego albumu „You’re Halfway There”. Jako ciekawostkę dodam, iż kapela skorzystała ze sprawdzonego pomysłu wykonując niemalże identyczny set, jak w kwietniu tego roku, czym pochwalili się na swoim profilu. Dorzucono tylko jeden utwór na sam początek. Z jednej strony ktoś mógłby zarzucić zespołowi brak inwencji, ale z drugiej, takie zestawienie utworów rozgrzało publiczność przed występem gwiazdy. Ciekawostką był też symbol odwróconego krzyża na pasku przytrzymującym jedną z gitar. Brak jakichkolwiek wpadek lub innych tego typu komicznych lub żartobliwych sytuacji w czasie występu dowodził znakomitego zgrania zespołu. Choć istnieje on raptem 3 i pół roku, to myślę, że mają szansę osiągnąć sukces. Nie pozostaje nam teraz nic innego jak mocno im kibicować.
Po występie Blue Balls Effect nastąpiła 20-minutowa przerwa, podczas której ekipa techniczna dokonywała przemeblowania na scenie. Około 20-tej sala klubu była prawie pełna i rozpoczął się występ głównej gwiazdy wieczoru, czyli kapeli New Model Army. Występ rozpoczął się od kompozycji „I Need More Time” z najnowszej płyty zespołu. Ponieważ niedawno miała miejsce jej premiera, grupa zaprezentowała kilka utworów z tejże płyty. Powrotem do poprzedniego wydawnictwa był utwór „Today Is A Good Day”. Licznie zgromadzona publiczność żywo reagowała na poszczególne numery. W niektórych utworach muzycy zmieniali całkowicie typ instrumentu, na którym grali. Już w „Today Is A Good Day” Dean White uderzał w dzwon położony obok klawiszy. W tym utworze Justin Sulivan przesiadł się z gitary elektrycznej na akustyczną. Mniej więcej w połowie występu duży podziw wzbudziła gra Nelsona na pojedynczych floor-tomach (bębnach) ustawionych z boku sceny. Justin Sullivan znakomicie nawiązał kontakt z publicznością. Dość ciekawie wyglądało, gdy Marshal Gill po zmianie gitary, przed utworem „March In September”, wziął do ręki… puszkę piwa. Wcześniejszy repertuar został zaprezentowany w dość okrojony sposób, gdyż jak wcześniej wspomniałem – zespół przyjechał promować swoje najnowsze wydawnictwo. Godna podziwu była żywiołowość, jaką na scenie reprezentowali pozostali muzycy. Dobór poszczególnych kompozycji był na tyle ciekawy, że koncert specjalnie nie nudził widowni, chociaż niektórzy wychodzili na moment z sali, po chwili jednak wracając. Nieco słabiej było przy stoliku położonym przy wejściu – marketingowcy postawili bowiem bardziej na koszulki niż na płyty. Poniekąd jest to zrozumiałe – wydawnictwa płytowe sprzedają się dziś słabiej niż np. kilkanaście lat temu. Około godziny 21:30, po zagraniu „Get Me Out”, zespół zszedł ze sceny. Na bis zagrali jeszcze raptem trzy kompozycje. Najpierw z najnowszej płyty wybrzmiały „Seven Times” i „Lean Back And Fall”, a następnie długo oczekiwany przez niektórych „Vegabonds”, zaś o 21:50 muzycy definitywnie zakończyli swój występ.
Podobnie jak rok wcześniej Marillion, tak i teraz New Model Army zagrali w Krakowie niezbyt długi set. Po koncercie była jednak okazja do wspólnych zdjęć z muzykami i zbierania autografów. Zespołowi życzę dalszego koncertowania, gdyż pomimo długoletniego istnienia nadal są w bardzo dobrej formie, zaś organizatorowi (Galicja Productions) warto podziękować za profesjonalnie zorganizowany występ i znakomitą obsługę. Oby tak dalej.