Rob Tognoni - Piekary Śląskie, O.K. Andaluzja, 05.11.2013

Andrzej Barwicki

ImageNiedawna trasa koncertowa gitarzysty i wokalisty Roba Tognoniego odbyła się tuż po premierze jego najnowszej studyjnej płyty pt. „Casino Placebo". Muzykę, z tego jeszcze gorącego, wydawnictwa miałem przyjemność poznać przed koncertem i już wtedy byłem bardzo ciekaw jak będzie wyglądać lista utworów, które zagra Tognoni. Wydarzenie to zbiegło się z dodatkowym elementem, a mianowicie z jego rejestracją dla potrzeb płyty DVD. Ten listopadowy występ miał miejsce w Ośrodku Kultury Andaluzja. Myślałem, że takie wydarzenie, jak zapis koncertu nie zdarza się często i że w związku z tym ten fakt ściągnie do Piekar Śląskich liczniejszą grupę słuchaczy, tym bardziej, że sama cena biletu była również bardzo promocyjna (20 PLN). Jak słusznie zauważył dyrektor O.K. Andaluzja, od pewnego czasu coraz mniej osób przychodzi na koncerty, co bardzo go martwi, a dodatkowo wiąże się z wielkim ryzykiem organizowania występów różnych zespołów w takich miejscach. Ja ze swojej strony mogę dodać, że atmosfera, bliski kontakt z muzykami podczas koncertu, jak również po nim, mają swój niepowtarzalny urok, którego doświadczam od paru lat uczestnicząc w nich systematycznie. I pośród osób obecnych w Andaluzji nie jestem w tym odosobniony.

W tym roku było to już moje drugie spotkanie na żywo z twórczością tego artysty. Mam jeszcze świeżo w pamięci koncert z marca tego roku. Tym razem, już na wstępie, poinformowano publiczność, że koncert będzie podzielony na dwie części z około półgodzinną przerwą. Poproszono też o bardzo żywą reakcję, jak i o podejście pod samą scenę w trakcie występu Roba. Artysta rozpoczął tym samym nagraniem, co kilka miesięcy temu, czyli „Rock’n’roll Business Man”, po którym poleciały sztandarowe kawałki: „Shoot The Dove”, „Black Chair” i „Dirty Occupation”. Potem zaprezentowano nowy utwór, rozpoczynający płytę „Casino Placebo” - „Don’t Need Lovin’ Tonight”. Ta niesamowita dawka energicznie wykonanych kompozycji została obficie nagrodzona oklaskami i głośnym entuzjazmem publiczności. Sam Rob kilkakrotnie zachęcał publiczność do podejścia pod scenę, ta jednak nie chciała skorzystać z tej propozycji. Powrót do klasyki z repertuaru tego artysty nastąpił za sprawą kompozycji: „Dark Angel”, „Bad Girl”, „Drinking Jack Boogie” i „God Bless America”. Ukazały one jak świetnym wirtuozem gitary jest Tognoni, racząc publiczność tak ognistymi, jak i rozbudowanymi riffami, wkładając w to cały swój entuzjazm i żywo poruszając się po scenie.

Robowi w trakcie koncertu towarzyszyli muzycy w osobach Łukasza Gorczycy, którego gra na basie często wzbudzała prawdziwy aplauz i Tomasza Dominika, dającego czadu na bębnach. Wzajemne wspólne odgrywanie melodii na gitarach przez Roba i Łukasza i ich zabawa dźwiękiem spodobały się zgromadzonej publiczności. W ten wieczór obfitujący w bluesrockowe klimaty i zawierający znane sympatykom tego australijskiego gitarzysty nagrania, wymieszane one zostały z nowymi kompozycjami „If The Weather Gets” i „Stolen Heart”. Taka dawka muzycznych wrażeń, jakie stworzyło to niezwykłe trio dowodzone przez tryskającego rockową energią Tognioniego nabierała tempa, podnosiła temperaturę, podrywając po przerwie kilkanaście osób pod samą scenę (mnie zresztą też). Od tego momentu widać było jeszcze większą radość po obu stronach sceny. To intensywnie dopingowało muzyków. Nawet pęknięta struna w gitarze Roba nie była w stanie przerwać wykonywania utworu.

Jak już wcześniej wspomniałem, miałem okazję po raz drugi w tym roku zasmakować tak soczystych gitarowych zagrywek prezentowanych podczas koncertu Roba Tognoniego. Tym razem zakończył się on około godziny 21:30 kawałkiem „Jim Bim Blues”.

Czas ciągle pędzi do przodu zmieniając oblicza ludzi, kreśląc na ich twarzach przeżyte lata, ale jednego czas nie pokona - to muzyka, która brzmi zawsze młodo, o czym tego wieczoru przekonał nas Rob Tognoni. Myślę, że w niedługim czasie będziemy mogli sięgnąć po to koncertowe DVD z zapisem bluesowych, rockowych i energicznych chwil. Wtedy to, w domowej atmosferze, po raz kolejny zobaczymy i posłuchamy takich wspaniałych nagrań, jak: „Blue Butterfly”, „Southern Land”, „The Real Thing” i wielu innych...

Muzykom, jak i publiczności należą się wielkie podziękowania za tak wspaniale stworzoną tego wieczora niezapomnianą, wspaniałą koncertową atmosferę.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok