Ania Rusowicz, Cinemon - Kraków, Forty Kleparz, 19.01.2014

Paweł Świrek

ImageNiedzielny wieczór, 19 stycznia w Fortach Kleparz był prawdziwą ucztą dla fanów muzyki z przełomu lat 60. i 70.

Kilkanaście minut po 19-tej na scenie pojawił się zespół Cinemon. Grającego na nieco zubożonym zestawie perkusyjnym Kubę Pałkę miałem okazję kilkakrotnie podziwiać w innym jego zespole – Xposure, który porusza się w nieco zbliżonych klimatach do Cinemon. Zagrali zestaw utworów trwający niecałą godzinę. Ciekawostką okazał się fakt, że Kuba Pałka jest śpiewającym perkusistą, a raczej wokalem wspomagającym. Pozostali dwaj muzycy to główne głosy tej kapeli, a ich żywiołowe osobowości robiły wrażenie. W dniu koncertu gitarzysta Michał Wójcik obchodził urodziny, co również zostało odnotowane w sympatyczny sposób. Podczas ich występu niezbyt liczna publiczność stała porozstawiana przy ścianach i po kątach, przez co środek sali był zupełnie pusty. Michał co dwa, trzy utwory zmieniał gitarę (a przyniósł ich kilka ze sobą), zaś po ostatnim nagraniu kapela zeszła ze sceny, stojąc w pobliżu publiczności. Muzycy zostali jednak wywołani na bis i zagrali jeszcze jedną kompozycję, po czym na dobre pożegnali się z publiką.

ImageW czasie przerwy technicznej wymieniono sprzęt, a zanim główna gwiazda wieczoru pojawiła się na scenie, to po krótkiej zapowiedzi ludzie podeszli w pobliże sceny, co sprawiało wrażenie pełnego klubu. Ciekawe wrażenie robił nieco archaicznie wyglądający bas, na którym grał muzyk towarzyszący gwieździe tego wieczoru. Aż tu znienacka przemykając się przez sam środek publiczności na scenę weszła Ania Rusowicz i rozpoczęła swój występ utworem „Anioły”. Widowisko to było okraszone sekwencjami wyświetlanymi przez rzutnik. Stroje muzyków oraz wokalistki przypominały szalone czasy końca lat 60-tych i okres dzieci-kwiatów. Kolejna kompozycja pt. „Tango śmierci” zagrana na klasycznych instrumentach zabrzmiała naprawdę ciekawie. Żywiołowa osobowość Ani wraz z bardzo ciekawym graniem towarzyszących jej instrumentalistów sprawiła, iż odbiór muzyki był naprawdę znakomity i słuchało się całości z wielką przyjemnością. Jedna z kompozycji trochę mi przypominała pewien mało znany utwór Budki Suflera z początku istnienia zespołu, a niektóre piosenki były w bardzo zbliżonym klimacie do tych znanych z przełomu lat 60. i 70. Chociaż z tamtego okresu zgłębiłem jedynie Klan, SBB, Budkę Suflera oraz węgierskie grupy Omega i Locomotiv GT, to widzę, że jeszcze wiele przede mną. W pewnym momencie wokalistka nawet weszła z mikrofonem w tłum, a wcześniej podawała ręce ludziom z widowni. Wydawałoby się, że taka postać, która ma na swym koncie nagrody i wyróżnienia będzie sprawiała wrażenie zmanierowanej gwiazdy. Nic bardziej mylnego, okazała się być osobą bardzo otwartą wobec ludzi. W repertuarze znalazł się też jeden cover – „Come As You Are” zespołu Nirvana. Główną część koncertu zakończył utwór „Ślepa miłość”. Ale to nie był koniec tego wieczoru. Artystka wywołana przez publiczność na bis wykonała jeszcze dwie kompozycje, z czego drugą, spokojniejszą na zakończenie występu. O ile studyjne wersje niektórych utworów Ani Rusowicz brzmią typowo, jak te z lat 60., o tyle ich koncertowe wykonania brzmią zdecydowanie lepiej i bardziej współcześnie, wręcz porywająco.

Nie znałem wcześniej repertuaru artystki, a mimo tego koncert ten był dla mnie naprawdę niesamowitym przeżyciem. Dla publiczności zgromadzonej w Fortach Kleparz z pewnością również. Zarówno akustyk, jak i oświetleniowiec stanęli na wysokości zadania doskonale doświetlając koncert, co bardzo pozytywnie wpłynęło na odbiór muzyki. Kilkanaście minut po koncercie była okazja do rozmów z artystką oraz muzykami z kapeli Ani, jak i tymi z grupy Cinemon. Jedynym mankamentem tego wieczoru wydawał się być niewielki rozmiar sceny w klubie, ale na to już nie można było mieć wpływu. Teraz niecierpliwie czekam na kolejny koncert Ani Rusowicz.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok