Pochodząca z Los Angeles piosenkarka i instrumentalistka Beth Hart, która w 1993 roku zadebiutowała płytą „Beth Hart And The Ocean Of Souls” konsekwentnie rozwija swą karierę artystyczną. Wydając kolejne albumy zdobywa serca miłośników, jak również miłośniczek jej talentu i urody. Liczne koncerty odbywające się w klubach i salach koncertowych na całym świecie potwierdzają jej znakomity głos i gromadzą bardzo liczne grono miłośników jej talentu.
To była już czwarta wizyta artystki w naszym kraju, a MDK w Chorzowie stanie się chyba niebawem jej drugim domem, gdyż już po raz trzeci wystąpiła w tym mieście. Atmosfera, z jaką jest tu przyjmowana, tłumy na sali i wyprzedane bilety na długo przed datą koncertu same mówią za siebie. W piątkowy wieczór rozpoczęła się ta długo wyczekiwana wiosenna „randka” z piękną kobietą w blues-rockowej oprawie muzycznej. Publiczność bardzo gorąco przywitała muzyków towarzyszących Beth podczas jej trasy koncertowej, a samo pojawienie się artystki na scenie spotęgowało przeogromny aplauz, nie tylko męskiej części widowni. Nie od dziś wiadomo, że jej muzyczne umiejętności idą w parze z oryginalną urodą.
Już w pierwszych minutach występu Beth potrafiła w imponujący sposób oczarować swoim głosem licznie przybyłych widzów. Każda kolejna kompozycja wykonana przez nią, czy to z albumu „Seesaw”, „Don’t Explain” czy ”Bang Bang Boom Boom” podnosiła temperaturę pod sceną. Energia, która emanuje z jej głosu, jak również jej interpretacje dostarczają niezwykłych emocji. Jej wersje znanych klasyków, żarliwość z jaką podchodzi do tych sztandarowych kawałków pozwalają słuchaczom na nowo odkryć piękno zaczarowane w niezwykłych nutach i przybliżyć klimat tamtych lat. Artystka prezentowała również swoje autorskie kompozycje, a zasiadając za klawiszami wzbudziła zachwyt, a w jego efekcie niezliczone ręce uniesione w górę i oklaskujące wokalistkę pełną ciepła i energii, którą tak umiejętnie potrafi przekazywać oczarowanej jej talentem publiczności. Kiedy pozostała na scenie z gitarzystą Jonem Nicholsem, który grał na gitarze akustycznej, stworzyli niezwykły duet, rewelacyjnie oddający klimat i charakter prezentowanych piosenek. Takich wzruszających momentów było wiele podczas tego wieczoru np. gdy do Beth niespodziewanie podbiegł jej mąż i ucałował ją w policzek lub gdy otrzymała bukiet kwiatów od jednego z fanów.
Nie ukrywam, że darzę Beth Hart wielką sympatią. Urzeka mnie nie tylko jej uroda, ale przede wszystkim jej głos, którym potrafi czarować, śpiewać oraz szeptać do naszych uszu miłe słowa. Rozglądając się wokół, na twarzach słuchaczy widać było skupienie, z jakim wchłaniali kolejne wykonane utwory. Tak zahipnotyzowani widzowie, wsłuchali się w „I Love You More Than You’ll Ever Know”, „Caught Out In The Rain”, „My California”, „Baddest Blues” czy „Everything Must Change”. Beth nawiązała wspaniały kontakt z publicznością, więc atmosfera była gorąca do samego końca.
Należy też wspomnieć o muzykach, którzy znakomicie wykonali swoje partie instrumentalne, a byli to: PJ Bart (gitarowe solówki w jego wykonaniu były często nagradzane oklaskami, a sama Beth kilkakrotnie objęła go i poklepała po plecach). Bob Marinelli (bas) i Bill Ransom (perkusja) tworzyli sekcję rytmiczną, w pełni nadając ton odpowiedni do zagranego utworu.
Po zakończeniu głównej części koncertu, przed bisem, Beth Hart otrzymała nagrodę z rąk Andrzeja Matysiaka z kwartalnika Twój Blues. Otrzymała ją jako najlepsza wokalistka Blues Top 2013. Warto dodać, że kolejne miejsca zajęły Anna Popovic i Susan Tedeschi.
Występ Beth trwał ponad półtorej godziny, które upłynęły bardzo szybko pozostawiając w każdym z uczestników koncertu miłe wspomnienia. Już teraz czekam na kolejne tournée Miss Bluesa w naszym kraju, a tym co nie mieli jeszcze okazji jej zobaczyć lub posłuchać radzę zrobić to niezwłocznie.