Krakowski koncert grup Walfad i RSC z pewnych powodów okazał się wyjątkowy. Dla zespołu Walfad był to pierwszy koncert w odnowionym składzie, z nowym basistą oraz keyboardzistą (nowy klawiszowiec bardzo dobrze wpasował się w zespół, choć na koncercie pojawił się na chwilę też jego poprzednik). Jak się później okazało, zespół i tak nie wystąpił w pełnym składzie, gdyż kolejny nowy członek - grający na skrzypcach Piotr Rachwał - miał tego dnia egzamin i nie mógł przyjechać do Krakowa. Reszta zespołu musiała sobie radzić bez niego.
W przypadku kompozycji pochodzących z ostatniej płyty zespół wyszedł z tej próby zwycięską ręką. Suita „Liście” momentami sprawiała wrażenie zbioru kilku utworów (efekt połączenia poszczególnych części suity jakoś nie był widoczny), niemniej jednak nowe wykonanie – trochę inaczej zaaranżowane niż na płycie – okazało się ciekawe. Na koniec występu zespół Wojtka Ciuraja zagrał premierową kompozycję „Krakowski smog”. Po jednorazowym przesłuchaniu trudno jest się na jej temat jednoznacznie wypowiedzieć, gdyż ostateczna postać tego utworu może się jeszcze wielokrotnie zmienić (tak jak było dwa lata temu z utworami z drugiego albumu). Ale i tak zaostrzyła ona apetyty na nowy album, który podobno ma ukazać się koniec tego roku. Pozostaje zatem cierpliwie czekać. Z racji tego, że zespół wyraźnie rozwija się w dobrym kierunku, pozostaje mieć nadzieję, że kolejna płyta będzie co najmniej równie dobra jak „An Unsung Hero, Salty Rain & Him”.
Po występie Walfadu nastąpiła krótka przerwa techniczna, podczas której przemeblowano scenę pod kątem występu RSC. Parę minut po 21-szej zespół rozpoczął swój występ od intra znanego z debiutanckiej płyty i podobnie jak podczas Carpatia Festiwal intro to przeszło w „Muzykę semaforów”, ale w wersji bazującej na tej znanej z radia. To był początek niczym erupcja wulkanu. A potem napięcie rosło. Co warte podkreślenia, ten mający przecież już ponad 35-letnią historię zespół wystąpił niemal w swoim klasycznym zestawieniu (Zbigniew Działa na wokalu, Andrzej Wiśniowski na gitarze, Wiesław Bawor na skrzypcach, Michał Kochmański na perkusji, Piotr Spychalski – instrumenty klawiszowe, Krzysztof Dziuba – gitara basowa). I, co ważne, generalnie cały występ wypełniły utwory z dwóch pierwszych płyt RSC. Po „Muzyce semaforów” kolejnym punktem programu było nagranie „Fabryka snów”, a zaraz potem usłyszeliśmy z debiutanckiej płyty „Na długie pożegnania”. Wtedy też grupka zagorzałych młodych fanów zespołu urządziła sobie minipogo pod sceną. Odrobinę wytchnienia i refleksji mieliśmy przy utworze „Życie to teatr” („Teatr pozoru”) – nagraniu chyba najbardziej kojarzonym z zespołem, gdyż był to swego czasu jeden z największych przebojów RSC. Po tej magicznej chwili muzycznego wytchnienia panowie zagrali kolejny wielki przebój – „Kradniesz mi moją duszę”, a następnie ku pamięci tych, których już nie ma wśród żywych – „W oczekiwaniu na nikogo”. Po tym utworze Zbyszek Działa opowiedział historyjkę, jak to przed laty Michał Kochmański dojeżdżał na próby autobusem z Żołyni do Rzeszowa i po tej dykteryjce wybrzmiał „Nocny kurs”. Wstęp do tego utworu został mocno zdominowany przez elektronikę. Potem była jeszcze „Pralnia mózgów” i „Maraton rockowy”, który okazał się prawdziwym punktem kulminacyjnym występu. Ale to wcale nie był jeszcze koniec. Główną część koncertu zakończył premierowy utwór „Życie to tylko walc”, którym RSC z dużą klasą przypomina o swoim powrocie do czynnego życia artystycznego.
Na bis zespół ponownie zagrał „Kradniesz mi moją duszę”, w trakcie którego publiczność wręcz oszalała. Można tylko żałować, że był to dość krótki (za krótki!) koncert i że w repertuarze zabrakło późniejszych kompozycji, a w sumie szkoda, gdyż RSC posiada na swym koncie więcej wartościowych utworów (kilkanaście lat temu zespół grywał nieco dłuższe koncerty). Setlista w dużej mierze bardzo podobna była do tej z Carpatia Festival oraz do… pamiętnego występu RSC na deszczowym Jarocinie 1983.
Po występie była okazja do rozmów z muzykami, wspólnych zdjęć, autografów oraz wspomnień. Warto wspomnieć, że koncert w krakowskiej Rotundzie odbył się 34 lata po wcześniejszym koncercie, jaki zespół zagrał na górnej sali tego klubu. Wtedy też wraz z RSC na jednej scenie grały takie sławy, jak TSA czy Dezerter… Piątkowy koncert, acz przy mniej licznej publiczności, był niezwykle udany i w jego trakcie sentymentalna łezka wzruszenia pojawiła się niejednym oku.
Setlista WALFAD:
1. Cztery palce jednej ręki
2. Smutna pani
3. Liście
4. Chocholi taniec
5. Łzy szatana
6. Krakowski smog
Setlista RSC:
1. Intro
2. Muzyka semaforów
3. Fabryka snów
4. Na długie pożegnania
5. Życie to teatr
6. Kradniesz mi moją duszę
7. W oczekiwaniu na nikogo
8. Nocny kurs
9. Pralnia mózgów
10. Maraton rockowy
11. Życie to tylko walc
Bis
Kradniesz mi moją duszę