Ray Wilson to wokalista związany przez dość krótki okres czasu w drugiej połowie lat 90. XX wieku z grupą Genesis, na której właściwie wypromował swoje nazwisko. Wcześniej występował m.in. w Stiltskin czy Guaranted Pure, a aktywny muzycznie jest od 1993 roku. Od czasu pamiętnego koncertu Genesis w katowickim Spodku w styczniu 1998r., co jakiś czas artysta ten rusza w trasę koncertową i tym razem jednym z nich był jego występ w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Mangha”.
Pierwotnie koncert miał się odbyć w Rotundzie, lecz ze względu na remont klubu, miejsce koncertu przeniesiono do nowej lokalizacji, a informację o tym podano do wiadomości publicznej właściwie w ostatniej chwili (kilka dni przed koncertem). Nie przeszkodziło to jednak wytrwałym fanom tego artysty dotrzeć na jego koncert, więc sala koncertowa w Mandze była zapełniona niemal po brzegi.
Koncert rozpoczął się punktualnie o 20-tej. Na jego program złożyły się zarówno własne kompozycje Raya Wilsona, jak i covery. Apropos doboru coverów… długo można o tym dyskutować czy ten wybór był trafiony, czy nie. Nie wszystkie z coverów wypadły dobrze na tym koncercie. „High Hopes” grupy Pink Floyd wybrzmiał moim zdaniem raczej przeciętnie, ale np. „Solsbury Hill” Petera Gabriela był bardzo miłym doświadczeniem (Ray ma zbliżoną barwę głosu do Petera Gabriela). Gorzej wyglądała nieco sprawa z doborem utworów grupy Genesis. Ray nagrał co prawda tylko jedną płytę z tym zespołem, lecz w repertuarze koncertu znalazł się z niej jedynie utwór „Congo”. Z innymi kompozycjami Genesis było nieco słabiej. Drugą część utworu „Mama” totalnie położył perkusista. Monumentalne brzmienie perkusji znane z oryginału zostało zastąpione… pukaniem w werbel, co brzmiało, delikatnie mówiąc, słabo, a przy okazji burzyło całą dramaturgię utworu. Coverowanie Phila Collinsa też było niezbyt potrzebne, gdyż Ray ma lepszy głos do śpiewania utworów Petera Gabriela. W niektórych utworach basista towarzyszący Rayowi grał na instrumentach dętych (flet, saksofon tenorowy), a w większości utworów Ray używał gitary akustycznej i dopiero pod koniec koncertu zmienił ją na elektryczną.
Choć coverów było stosunkowo dużo, niektóre z nich (zwłaszcza „Solsbury Hill”) były niezwykle ciepło przyjęte przez widownię. Po występie artysta wyszedł do publiczności i tym samym była możliwość zdobycia autografów oraz wspólnych zdjęć. Była też możliwość zakupienia kostek gitarowych oraz płyt.
Setlista:
- Another Day (Cut cover)
- Alone
- Old Book on the Shelf
- High Hopes (Pink Floyd cover)
- Adolescent Breakdown (Cut cover)
- In Your Eyes (Peter Gabriel cover)
- Change
- Ever the Reason
- Sarah (Cut cover)
- Propaganda Man
- The Carpet Crawlers (Genesis song)
- Amen To That
- That's All (Genesis song)
- Take It Slow
- Makes Me Think of Home
- Follow You Follow Me (Genesis song)
- Solsbury Hill (Peter Gabriel cover)
- Song For A Friend
- Another Day in Paradise (Phil Collins cover)
- They Never Should Have Sent You Roses
- Mama (Genesis song)
Bis:
-
Congo (Genesis song)
-
American Beauty (Stiltskin song)
- Inside (Stiltskin song)