Odnowiony krakowski klub Studio rozpoczął swój sezon koncertowy. Po Hunterze przyszła pora na Comę.
Zespół Coma wydał właśnie nowy album zatytułowany „Metal Ballads vol 1”, po czym wyruszył w trasę promującą to wydawnictwo. W międzyczasie w dniu koncertu Piotr Rogucki wystąpił gościnnie u Roberta Kasprzyckiego w Nowohuckim Centrum Kultury. A tymczasem o 19:30 na scenie zainstalowała się grupa Euforia. Ten krakowski zespół przygotowuje się do nagrania debiutanckiej płyty. Mają na chwilę obecną dwa teledyski do utworów "Nie budź mnie ze snu" oraz "Potrzebuję spokoju". Przynajmniej jeden z nich mogliśmy usłyszeć podczas tego dość krótkiego występu. A tymczasem po kilku utworach zespół opuścił scenę.
Nastąpiła kilkuminutowa przerwa techniczna i na scenie zainstalował się już zespół Reload. W przeciwieństwie do spokojnej i nieco melancholijnej Euforii otrzymaliśmy tutaj prawdziwy żywioł i szaleństwo na scenie. Ten niemiecki zespół swym żywiołowym graniem rozgrzał dość licznie zgromadzoną w Studio publiczność. Zaczęło się od mrocznego intro przy scenie spowitej w ciemnościach, po czym muzycy z impetem wkroczyli na scenę. Poza własnym repertuarem zagrali także niespodzianki. Pierwszą z nich było wykonanie końcowych fragmentów „Los cebula i krokodyle łzy” Comy w nieco zmodyfikowanej formie. Zaraz po tym kolejna niespodzianka – „Fading Like A Flower (Everytime You Leave)” z repertuaru Roxette. Występ ten trwał około 40 minut, na koniec był wspólna fota z publicznością i… tym razem dłuższa przerwa techniczna. W tym czasie sala klubu Studio wyraźnie zapełniła się, a publiczność czekała na główną gwiazdę wieczoru.
Dokładnie 10 minut po 21-szej przygasły światła i na scenie pojawił się zespół Coma. Rozpoczęli od utworu „Leszek Żukowski” przy oświetleniu dokładnie takim samym, jak 3 lata wcześniej w tym samym miejscu. Po chwili było już nieco lepiej ze światłem. Koncert wypełniły głównie utwory ze świeżo wydanego krążka „Metal Ballads vol 1”. Patrząc na pozytywne reakcje publiki widać, że nowe nagrania przyjmują się całkiem przyzwoicie. Na scenie pojawił się za klawiszami Paweł Cieślak, dzięki czemu muzyka Comy zyskała nowego wymiaru (wcześniej na koncertach były głównie sample). Nie zabrakło także miejsca na sztandarowe kompozycje zespołu, takie jak „Trujące rośliny”, „System” czy też grane w zupełnie nowych aranżacjach na koniec głównej części koncertu „Skaczemy” i „Schizofrenia”. Jednym słowem – bardzo przekrojowy materiał przez wszystkie płyty zespołu, łącznie z „2005 YU 55”, z której zagrali pojedyncze kompozycje (w tym „Magda”). W kompozycji „Za słaby” mieliśmy na scenie gościnnego muzyka grającego na gitarze akustycznej. Piotr Rogucki również wspomniał, że jeden z tekstów napisała na ta płytę Julia Marcell i w ten sposób zapowiedział utwór „Odniebienie”. Po ostatnich dźwiękach „Schizofrenii” zespół opuścił scenę.
Na pierwszy bis zagrali „Sto tysięcy jednakowych miast”, w którym Piotr Rogucki siedział na brzegu sceny, a cała publiczność uklękła. Drugim utworem zagranym podczas pierwszego bisu był „Los cebula i krokodyle łzy”. Odśpiewane z publicznością słowa „Przestań wyć, przestań płakać” z końcowych fragmentów utworu zakończyło finałową część koncertu i zespół ukłonił się widowni opuszczając scenę. To jeszcze nie był koniec, gdyż zespół wyszedł na bis jeszcze raz, by wykonać „Odwołane” z najnowszej płyty. Po tym utworze, już dobrze po 23-ciej, zakończył się ten koncert.