Premierę swojej debiutanckiej płyty, zespół Cinemon uczcił koncertem w krakowskim klubie „Lokator”. Pomimo mocnej konkurencji w postaci koncertu SBB w tym dniu w Krakowie, klub był wypełniony po brzegi. Myślę, że nikt nie żałował wyboru, gdyż koncert potrafił bardzo pozytywnie zaskoczyć wszystkich. Świadczyć o tym może chociażby pełen entuzjazm słuchaczy trwający do ostatniego utworu. W stosunku do materiału zarejestrowanego na płycie w składzie zespołu nastąpiła jedna zmiana: basistę Mariusza Sitko zastąpił Michał Braszak. Myślę, że zmiana wyszła zespołowi na dobre, Michał z 5-strunowego basu wykrzesza niesamowite dźwięki, czasem wychodząc muzycznie na pierwszy plan. Poza tym ma duży wkład w brzmienie całości zespołu – każdy instrument było bardzo dobrze słychać. Pozostali członkowie to założyciele, liczącej już 5 lat formacji: Michał Wójcik - gitary, śpiew oraz Kuba Pałka – perkusja.
Zespół rozpoczął od instrumentalnego, jazzującego utworu: „RSPCP” - wprowadzającego w klimat swojej muzyki, tak by przekonać, że to właśnie tu w tym miejscu można posłuchać niebanalnej muzyki. Kolejny: "Don't You Remember" to już pokazanie w pełni pełnego majstersztyku muzyków. Tak zresztą było, w każdym z kolejnych utworów. Co warte podkreślenia, zespół nie starał się dokładnie odtworzyć zawartości płyty. Utwory były dłuższe, praktycznie w każdym był jakiś smaczek wzbogacający: a to przedłużona solówka Michała, a to dodatkowe takty solo perkusji, czy nawet instrument wzbogacający - ale o tym może za chwilę. Gościem specjalnym koncertu był Adam Cygan, który zaśpiewał w duecie z Michałem "Little Babe" (tak jak to ma zresztą miejsce na płycie), a także bogatym w zmienne nastroje "Storm". Niezorientowanym przypomnę, iż to Adam użyczał głosu w krakowskim projekcie poświęconym muzyce Led Zeppelin. Koncert ten odbył się z okazji reaktywacji zespołu - pod koniec 2007 r. Zespół prawie w 100% procentach ma repertuar anglojęzyczny. Wyjątkiem był utwór „Morderca” na koncercie zakończony motywem z „Soul Sacrifice” Carlosa Santany.
Dodatkowym pozytywnym atutem koncertu Cinemon były pełne humoru zapowiedzi Michała Wójcika. To też swego rodzaju pośrednie wywoływanie zmiany nastroju u słuchacza: po skupieniu związanym z przeżywaniem utworów przychodzi czas na rozluźnienie atmosfery - wywołanie uśmiechu na twarzach słuchaczy. Koncert zakończyły pięknie wykonany, moim zdaniem najlepszy utwór na płycie "Nobody Knows" oraz równie piękny premierowy utwór, zabierający nas w czas psychodelii wczesnych lat 70-tych. Tutaj na kiju deszczowym zagrała sama pani manager zespołu Kaja Wiśniowska.
Podsumowując, koncert bardzo udany, niosący pozytywny przekaz i przenoszący w świat dźwięków, który na próżno szukać wśród innych debiutantów. Zespół postawił sobie wysoką poprzeczkę, a granie sprawia im niesamowitą frajdę. Jestem pewny, iż już niedługo klub „Lokator” będzie za mały dla wszystkich osób chcących ich zobaczyć.