Kim są członkowie grupy Razor Wire Shrine i jaka jest wasza muzyczna przeszłość?
Chris Rodler: W Razor Wire Shrine zasadniczo jest nas dwóch: ja gram na gitarach i basie oraz mój brat Brett, który wali na bębnach. Mike Ohm to nasz gitarzysta sesyjny i to właściwie on tworzy większość solówek, które słychać w naszej muzyce. Razem z Brettem jesteśmy samoukami, chociaż obaj mamy za sobą kilka lat lekcji muzycznych we wczesnych latach naszej kariery. Mike Ohm jest zaś absolwentem Guitar Institute of Technology – renomowanej szkoły gry na gitarze w Hollywood.
Czy grałeś wcześniej w innych zespołach?
Chris Rodler: Przez pewien czas dużo grałem w różnych cover bandach. Natomiast jeśli chodzi o zespoły grające własny materiał, to też działałem w paru. Wielu moich przyjaciół-muzyków jest członkami kilku z tych grup równocześnie, więc większość ludzi nie traktuje tych zespołów jako różnych formacji. Byłem zaangażowany w projekty RH Factor, Leger de Main, Andeavor, Gratto, Mythologic i Razor Wire Shrine.
Kto lub co jest dla ciebie muzyczną inspiracją?
Chris Rodler: To dosyć ciekawe ilu tak naprawdę artystów inspirowało mnie przez wszystkie lata. Do najwcześniejszych wpływów zaliczyłbym AC/DC, Judas Priest, Iron Maiden i inne ówczesne hard rockowe zespoły. Później to rock progresywny i „rzeźbiący” gitarzyści wywierali na mnie największy wpływ. Marillion, Rush i Yes oraz Yngwie Malmsteen, Tony MacAlpine, Alan Holdsworth od zawsze byli moimi idolami. W międzyczasie swój wpływ zaznaczyły też wczesny thrash i prog metal. Zespoły takie jak Slayer, Metallica, Anthrax, Megadeath, Dream Theater i Fates Warning spędziły dużo czasu w moim walkmanie! Niebagatelną rolę w mojej muzycznej edukacji odgrywał też jazz rock i fusion w wydaniu Mahavishnu Orchestra, Jean-Luc Ponty’ego, Ala DiMeoli i Return To Forever.
Jak to się stało, że zainteresowałeś się muzyką?
Chris Rodler: Myślę, że to było coś naturalnego. Kiedy byłem mały uwielbiałem baseball, ale z jakiegoś powodu w wieku 13 lat rozwinąłem zainteresowanie muzyką, w szczególności gitarą. Odkąd dostałem w prezencie pierwszą gitarę, właściwie cały wolny czas poświęcałem na wprawki. Poza tym, to prawdopodobnie album „If You Want Blood” AC/DC był tym, co najbardziej skłoniło mnie do gry na tym instrumencie. Pamiętam jak słuchałem tej płyty setki razy i bez przerwy zastanawiałem się jak Agnus tworzy te cudowne dźwięki.
Czy RWS występuje na żywo?
Chris Rodler: Tak. To był jeden z naszych celów, gdy zawiązywaliśmy RWS. Brett i ja nie graliśmy naszych własnych kawałków na żywo od początku lat dziewięćdziesiątych i od razu zdecydowaliśmy, że znajdziemy sposób, żeby znów wyjść na scenę i grać dla ludzi. Po dwóch latach i dziesiątkach nieudanych przesłuchań stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będą występy jako „power-duo” i puszczanie niektórych partii z taśmy podczas występów na żywo. Jak na razie reakcje są bardzo pozytywne i widzom chyba bardzo się podoba taka nietypowa forma scenicznego przekazu.
Jaki był najważniejszy moment w twojej karierze?
Chris Rodler: Dosyć trudno odpowiedzieć na to pytanie. Właściwie żadne konkretne wydarzenie nie wybija się na pierwszy plan. Myślę, że już sam fakt, że po tylu latach cały czas robimy to samo i ludziom wciąż się to podoba, jest dla mnie czymś niezwykle ważnym. Każdy album ma swoje własne historie sukcesu… Kilka lat temu podpisaliśmy kontrakt z niezależną wytwórnią Lone Wolf Music, żeby wydać debiutancki krążek Razor Wire Shrine i było to, jak dla mnie, sporym wydarzeniem. Oprócz tego, miłymi osiągnięciami są wywiady udzielane czołowym pismom muzycznym oraz pozytywne recenzje kolejnych płyt. Każdy mały triumf jest swego rodzaju wydarzeniem.
Jakie są muzyczne cele, które masz nadzieję osiągnąć w przyszłości?
Chris Rodler: Muzyczne cele i cele kariery to nie to samo. Jeśli chodzi o muzykę, to razem z Brettem zawsze chcemy pisać oryginalną muzykę, której prezentacja i nagrywanie jest dla nas ogromnym wyzwaniem. Nie mam ambicji, by zostać „najlepszym” gitarzystą, ale oryginalność jest zdecydowanie czynnikiem motywującym, by dalej wydawać nowe albumy. Chciałbym więcej uwagi poświęcić graniu na gitarze rytmicznej. Gitara prowadząca jest niesamowita i bardzo lubię jak wielu gitarzystów właśnie w tej sposób wyraża swój styl, lecz dla mnie najważniejszy jest chwytliwy riff. Tak więc, skupienie się na tym aspekcie komponowania jest dla mnie teraz szczególnie ważne. Chciałbym wykształcić oryginalny styl gry, który słuchacze rozpoznawaliby jako mój własny. Chciałbym też trochę więcej koncertować.
Być może kiedyś w Polsce?…
Chris Rodler: Byłoby miło. Zobaczymy…
Tłumaczenie: Katarzyna Chachlowska