Deja vu...?! Taaak!!! Za sprawą czterech znakomitych muzyków tworzących formację Twelve Moons. Wyrzućcie płyty King Crimson, sprzedajcie je na Allegro!... Nie będą wam już dłużej potrzebne. Wystarczy wam jedna: ”TWELVE MOONS”!...
To, co podczas koncertu w klubie „Żaczek” ci czterej dżentelmeni zrobili z muzyką King Crimson, z tą skomplikowaną, cudowną pajęczyną utkaną ze złożonych rytmów, harmonii i sonorystyki, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wierzyłem, że ktokolwiek, kiedykolwiek odważy się wziąć na warsztat „Elephant Talk” czy „Indiscipline” i… podoła wyzwaniom, jakie niosą ze sobą wymienione kompozycje.
Nie wierzyłem. Do wczoraj… Ile trzeba mieć muzykalności w sobie, ile pasji i ile miłości do muzyki King Crimson, aby wykonać ją z taką lekkością, wiernością oryginałowi i wirtuozerią... I ile pokory?
Empatycznie rozumiejąca się sekcja rytmiczna, z perkusistą Grzegorzem Bauerem i gitarzystą basowym Krzysztofem Wyrwą, grającym także na warr gitar - instrumencie identycznej konstrukcji (ponoć to jedyny oryginalny egzemplarz w Polsce) z tym, jaki wykorzystuje Trey Gunn (jest autograf na główce!). Ponad nią „czary” czynione przez Filipa Wyrwę na syntezatorze gitarowym, a gdy trzeba precyzyjne unisona z gitarą Michała Worgacza i wokal tego ostatniego - rasowy, o głębokiej barwie i rozpiętości dynamicznej niezbędnej do wykonywania jakże specyficznych i złożonych patii wokalnych.
Utwór otwierający koncert, instrumentalny „Red”, okazał się iskrą, która podpaliła beczkę prochu. Energia kumulująca się wraz z kolejnymi utworami eksplodowała motorycznym i niewiarygodnie precyzyjnie wykonanym „Elephant Talk”… Poszły ciary po plecach. Wzmocnione dodatkowo cudownie zaśpiewanym „Matte Kudasai”. I jeszcze ten niepowtarzalny zaśpiew mew (to Michał na gitarze) budujący klimat... Po czym zespół „dobił” słuchaczy brawurowym wykonaniem „Frame By Frame”, „Three Of A Perfect Pair” i perfekcją „Indiscipline”.
Panowie przenieśli „Żaczka” wraz z zawartością w świat prawdziwej magii i piękna, których nie są w stanie oddać żadne słowa. Na zakończenie zasadniczej części koncertu zagrali jeszcze słynne „Easy Money”. Potem owacja na stojąco...
Bisy...!!! A więc „Schizofrenik XXI wieku”... i jeszcze tych dwóch młodych ludzi w ostatnim rzędzie, którzy wspólnie z wokalistą odśpiewali sobie zamykające koncert „Epitaph”... Niezapomniany, wzruszający wieczór…
Panie, Panowie, czapki z głów przed Twelve Moons!
Zespół Twelve Moons wystąpił w składzie:
Michał Worgacz – guit, voc, Filip Wyrwa – guit, guit. synth, Krzysztof Wyrwa – bass, warr guit, Grzegorz Bauer – drums, perc.