Nie jechałem do Poznania jako specjalnie wielki fan zespołu Transatlantic i nie wróciłem jako taki. Ale to był wspaniały wieczór. Panowie byli naprawdę niesamowici. Moc klawiszy Neala Morse'a, dynamika gitary Roine Stolta, siła bębnów Mike'a Portnoya i efektywność basu Pete'a Trewavasa były oszałamiające, a dodając do tego Daniela Gildenlöwa na drugiej gitarze... i klawiszach... i wszelakich perkusjonaliach... To wszystko stworzyło fantastyczny koncert. Trzy godziny niesamowitej Muzyki...
Setlista nie była zaskoczeniem. W pierwszej części koncertu panowie wykonali całość ostatniego albumu Whirlwind, a drugą część tworzyły klasyki z poprzednich dwu płyt. Uwertura Whirlwind brzmi niesamowicie na żywo. Tak jak "Rose Colored Glasses" czy "Dancing With Eternal Glory". Pierwsza część koncertu była fenomenalnym pokazem umiejętności muzyków, więc co można byłoby powiedzieć o drugiej?
Zaczęła się od "All Of The Above" i zawierała moją ulubioną kompozycję Transatlantic "Duel With The Devil" oraz, przed "Duel..." niesamowicie brzmiącą wersję "We All Need Some Light". Wszystkie te utwory brzmią bardzo dobrze na żywo, a wydaje się, że panowie lubią je wykonywać. A jakby komuś było jeszcze mało, bisy były nawet lepsze. Na początek wspaniały duet Neala Morse'a i Roine Stolta "Bridge Across Forever" a na koniec (cóż to za koniec, skoro utwór trwa niemal 30 minut!) "Stranger In Your Soul" z gościnnym udziałem Neala Morse'a na perkusji (i trzeba przyznać, że jest znakomitym perkusistą), Mike'a Portnoya na gitarze ("Eruption" Van Halena, a przynajmniej fragment :D), Pete'a Trewavasa na klawiszach i Daniel Gildenlöwa na basie (momentami razem z Petem). A do tego w utwór wplecione zostały fragmenty "Red" King Crimson
A jednak muszę stwierdzić, że Transatlantic jest jednym z niewielu zespołów, które na żywo nie brzmią lepiej niż na płytach. Brzmią równie dobrze, ale nie lepiej, pomimo tego co napisałem wcześniej. Oni po prostu zawsze brzmią znakomicie. A teraz muzycy, jeden po drugim:
DANIEL GILDENLÖW
Lider Pain of Salvation był bardzo ważny dla brzmienia tego wieczora. Chociaż wydawał się nieco zagubiony stojąc z tyłu, jego partie akustyczne pozwalały muzyce w Arenie brzmieć idealnie.
PETE TREWAVAS
Bardzo dobry basista i chyba nic poza tym. Chociaż może to tylko moje wrażenie, bo przecież były chwile, gdy pokazywał, że jest nie mniejszym showmanem niż Morse czy Portnoy.
MIKE PORTNOY
Mogę nie być fanem Dream Theater, ale na pewno od 6 maja jestem fanem Mike'a! Bębnił, śpiewał, grał na gitarze, jest coś czego on nie potrafi? I wygląda na to, że miał(by) najlepszy kontakt z publicznością z wszystkich Transatlantyków, tyle że tego wieczora tym zajmował się głównie Neal Morse, a Mike był tym, który się odzywał.
ROINE STOLT
Zimny Szwed rozgrzewa swoją gitarę do czerwoności (i tylko gitarę, bo sam pozostaje niewzruszony) grając z Transatlantic. Podziwiam to co pokazał w Poznaniu i nie jest przesadą stwierdzenie, że jest jednym z najlepszych gitarzystów rockowych na świecie. A do tego jego charakterystyczny głos jest niemożliwy do podrobienia.
NEAL MORSE
Wspaniały klawiszowiec, świetny wokalista, bardzo dobry gitarzysta i niesamowity perkusista. Był na skraju zniszczenia swoich klawiszy, gdy przeniósł się by zastąpić Mike'a Portnoya za bębnami podczas "Stranger In Your Soul" i pokazał, że równie dobrze mógłby być perkusistą.
PUBLICZNOŚĆ i SALA
Pod sceną, tam gdzie stałem (i większość publiczności także) panowała gorąca, rockowa atmosfera, ale hala była zapełniono w około 1/3. Chwała panu Piotrowi Kosińskiemu za zorganizowanie tego koncertu, ale niestety frekwencja była niższa niż można się było spodziewać. Z drugiej strony czytałem gdzieś, że po prostu w Poznaniu nie ma miejsca, gdzie mieściłoby się około 1000 osób i gdzie można by zorganizować ten koncert, a zespół mógł zagrać tylko w Poznaniu. Mam nadzieję, że panowie nie będą zawiedzeni i wrócą do Polski, szczególnie że publiczność była naprawdę zadowolona.
DŹWIĘK
Bardzo głośno, ale mogłem się odsunąć od sceny gdybym chciał. A nie chciałem. Nie widziałem wielu tak dobrze brzmiących koncertów.
Zbierając wszystko, jestem bardzo zadowolony, że jednak zdecydowałem się wybrać na koncert, bo byłbym zawiedziony gdybym się nie wybrał. Transatlantic to z pewnością nie Titanic, więc lepiej żeby wszystkie góry lodowe się schowały. Przy spotkaniu z tym Transatlantykiem nie mają szans.
SETLISTA:
1. The Whirlwind
--przerwa--
2. All Of The Above
3. We All Need Some Light
4. Duel With The Devil
--bisy--
5. Bridge Across Forever
6. Stranger In Your Soul