Twelve Moons - Klub "Żaczek", Kraków, 3.10.2010

Paweł Świrek

Image3 października w krakowskim klubie „Żaczek” swój koncert zagrał zespół Twelve Moons. Z powodu drobnych nieścisłości informacyjnych (inna godzina podana na biletach, a inna na plakatach) koncert musiał się rozpocząć z ponad półgodzinnym opóźnieniem, żeby ci, którzy przyszli na 19-tą (o tej porze miał się koncert rozpocząć) nie czekali niepotrzebnie, a ci, którzy przyszliby na 20-tą (taka godzina była podana na biletach na skutek błędów drukarskich) nie stracili zbyt wiele z koncertu.

Podobnie jak w przypadku koncertów King Crimson w ostatnich latach, Twelve Moons rozpoczął swój występ od tzw. soundscapes, czyli krótkiej gitarowej impresji. Po takim wstępie zespół ruszył z utworem "Red", czyli mocne uderzenie na dobry początek. Wykonanie bardzo przypominało oryginał. W końcu cały ten koncert był hołdem dla King Crimson. Po tym instrumentalnym utworze przyszła pora na własne wersje utworów Karmazynowego Króla z lat 90-tych, czyli z płyt "Vrooom" i "Thrak". Jako pierwszy poszedł "Dinosaur" skrócony o melotronowe solówki ze środka utworu. Potem przyszła pora na "Walking On Air", "VROOOM", "Coda: Marine 475" (czyli zakończenie utworu "VROOOM") i "One Time". Obaj gitarzyści stanęli na wysokości zadania, dzięki czemu zagrane kompozycje wypadły znakomicie. Niektóre nawet lepiej niż na płycie "Magical Mystery VROOOM" (zwłaszcza "Dinosaur"). To tylko dowodzi, że Twelve Moons znakomicie sprawdza się na żywo.

Po tej porcji muzyki z lat 90-tych przyszła pora na podróż w lata 80-te. Wtedy też w zespole King Crimson pojawił się taki instrument, jak Chapman Stick. Jednakże Krzysztof Wyrwa gra na instrumencie będącym jego rozwinięciem, czyli na Warr Guitar - jak dotąd jedynym w Polsce egzemplarzu tego instrumentu. W ten sposób można było usłyszeć jego brzmienie. Zaczęło się od "Elephant Talk", a potem "Matte Kudasai", w którym zastąpienie basu przez Warr Guitar wyszło na dobre. Kolejnymi kompozycjami były "Frame By Frame", "Three Of A Perfect Pair" i "Indiscipline". Po tym utworze zmiana instrumentu z Warr Guitar na bas i podróż w lata 80-te została zakończona utworami "Heartbeat" i "Sleepless". W tym ostatnim ekstremalne tempo gry na basie zostało nadrobione bezbłędną techniką i jakością wykonania.

Na zakończenie głównej części koncertu przyszła pora na podróż w początek lat 70-tych. Zabrzmiały dwie kompozycje, które powstawały, gdy większości z obecnych na sali osób jeszcze nie było na świecie. Były to "The Talking Drum" i "Larks' Tongues In Aspic Part 2". Partie skrzypiec zostały tu zastąpione gitarą. Po tych utworach zespół zszedł ze sceny, po czym został wywołany na bis. Na bis w poszczególnych utworach zaczęli wchodzić na scenę poszczególni muzycy. Najpierw Michał Worgacz rozpoczął utworem "Cadence And Cascade". Potem dołączył do niego Filip Wyrwa i na dwie gitary wykonano pierwszą część "Moonchild" (zatytułowaną "The Dream"), a następnie do tej dwójki dołączył Krzysztof Wyrwa, tym razem grający na Warr Guitar, i we trójkę wykonano "Book Of Saturday". Potem zespół już w komplecie zagrał "21st Century Schizoid Man". Pod koniec tego utworu przewrócił się jeden z mikrofonów przy perkusji, lecz nie miało to znaczącego wpływu na brzmienie zespołu. Przerwa techniczna potrzebna na ponowne ustawienie mikrofonu została wykorzystana przez zespół na krótką improwizację, która po chwili przeszła w "Easy Money". Prawie jak King Crimson w latach 1972-74 (wtedy często "Easy Money" był też poprzedzany improwizacjami).

Utwór na koniec koncertu miał być kołysanką na dobranoc, lecz ze względu na to, że jednemu z przyjaciół zespołu ostatnio zmarła przyjaciółka, to "Epitaph" był dedykacją dla niej. Tym utworem zespół definitywnie zakończył swój występ. Publiczność znakomicie dopisała i żywo reagowała na co ciekawsze utwory.  

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok