„Akordy Słów” - symfoniczny projekt zespołu CETI, który grupa zaprezentowała z okazji jubileuszu 100-lecia Opery Poznańskiej stał się wielkim triumfem zespołu i jego lidera Grzegorza Kupczyka. Po raz kolejny zespół ten udowodnił, że stać go nie tylko na bardzo oryginale pomysły, ale także na ich konsekwentną realizację. Ponownie, jako prekursorzy koncertów zespołu metalowego z symfonikami, przetarli nowe ścieżki, tym razem do Opery, bo przecież po raz pierwszy miało to miejsce jak pamiętamy we współpracy z Filharmonią Kaliską, a teraz jako pierwsi wystąpili na deskach szacownego poznańskiego teatru operowego, udowadniając, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko ma się odpowiednią muzykę i oryginalną wizję.
Grzegorz Kupczyk i jego CETI przekonali do siebie podczas tego koncertu bardzo różną, a szczególnie tę operową w dużej części publiczność, którą powalili wręcz na kolana. Grzegorz stworzył niesamowity klimat koncertu i zaśpiewał w iście światowym stylu i na światowym poziomie, mając przy tym zupełnie osobisty i bardzo bezpośredni kontakt z publicznością. Zrobił to tak, że każdemu z widzów wydawało się, że Grzegorz mówi i śpiewa właśnie do niego, choć teatr był po brzegi wypełniony ludźmi i nie było żadnego wolnego miejsca, a nawet część osób mogła cieszyć się tylko miejscami stojącymi, gdyż dodać tu należy, że już do historii przeszła „wojna” przy kasach Opery o bilety na ten koncert, które rozeszły się w półtorej godziny i wielu ludzi musiało odejść od kas z kwitkiem.
Burza oklasków po każdym utworze, dwukrotne owacje na stojąco, bisy, wspólne śpiewy z zespołem - między innymi, gdy publiczność została włączona do zabawy przez lidera zespołu jako dodatkowy chór - i ta ponad 135-osobowa rzesza wykonawców (70-osobowy chór, 65-osobowa orkiestra, zespół CETI oraz Janusz Musielak) spowodowały, że muzyka metalowa, ten przecież tak niezwykły dla tej sceny gość, zawładnęła wręcz sercami słuchaczy, a członkowie CETI pokazali, iż mogą bez najmniejszego trudu i bez kompleksów konkurować z każdym największym przedstawieniem i koncertem tego typu na świecie. Grzegorz Kupczyk w swoim dialogu z publicznością niepotrzebnie obawiał się, że nie wytrzyma ona nadmiaru decybeli czy szalonego wręcz tempa koncertu, gdyż to tempo właśnie zawładnęło wszystkimi słuchaczami, a na rzucone w pewnym momencie hasło lidera: „Padnij”, które wygłosił w obawie o fryzury słuchaczy, oni padli owszem, ale na kolana przed artystami.Wielkość tego przedsięwzięcia była powalająca, zarówno pod względem ilości wykonawców na scenie, jak i szybkości zmieniających się nastrojów, obsługi akustycznej i technicznej (2 ciężarówki sprzętu i 15 osób technicznych), a jak do tego dodamy wielką kondycję głosową Grzegorza Kupczyka, to mamy prawdziwą erupcję wulkanu, która miała miejsce tego wieczoru w Poznaniu.
Nikt nie przypuszczał, że jest w ogóle możliwe, aby taki koncert powstał w Polsce, a były przecież już cztery jego prezentacje; więcej niż kiedykolwiek zrobili swoich koncertów symfonicznych Perfect czy Dżem, a zatem nic dodać nic ująć, ale nikt tego nie dokonał jeszcze w naszym kraju przed CETI, ani pod względem ogromu projektu, ani pod względem ilości prezentacji. Ta w Operze była piątą z kolei, a ubogacenie jej taką oprawą było wręcz wyśmienitym pomysłem. Nie wiem jak to się robi, ale to niesamowite, że metalowcy grają w Operze. Tacy metalowcy!
CETI jako jedyny zespół gatunku „hard&heavy” zagrał z orkiestrą filharmonii i także jako pierwszy dał koncert w Operze. Grzegorz Kupczyk niczym demon zapanował nad widzami i wciągał wszystkich do znakomitej zabawy. Trzeba przyznać, że jest to jedyny artysta w Polsce spośród wokalistów rockowych, który niczym Ronnie James Dio czy Bruce Dickinson mają całkowitą władzę nad publicznością. Dzięki swej niepowtarzalnej wręcz boskiej mocy pozostawia w nieprzytomnym zachwycie publiczność po koncercie. Sam lider powiedział po imprezie o tym, co się wydarzyło m.in. tak: „osobiście uważam to za kolejny przełomowy moment w historii CETI. Cóż, trochę pozamiataliśmy. Mamy nadzieję na kontynuację, rozmowy na ten temat trwają ze sponsorami. Ja jestem dziś szczęśliwy szczególnie, że mogłem wystąpić w moim ukochanym mieście i to w dodatku na 100-lecie Opery. To niesamowite przeżycie dla mnie i całego CETI również”.