5 pytań do Heather Findlay
1. Patrząc wstecz na ostatnie 10 lat, które spędziłaś w Mostly Autumn, jakie było Twoje największe osiągnięcie jako osoby i jako artystki?
HF: Sama długość okresu, który spędziłam z Mostly Autumn to już pewne osiągnięcie (a swoją drogą, było to 13 lat). Zawsze chciałam mieć dzieci, więc fakt, że mam teraz dwóch pięknych, zdrowych małych chłopców – a poza tym karierę z Mostly Autumn za sobą i rozpoczynającą się karierę solową sprawia, że mogę czuć się naprawdę dużą szczęściarą!
2. Dlaczego zdecydowałaś się opuścić Mostly Autumn?
HF: Czasami zmiana wydaje się po prostu dobrym rozwiązaniem. Z zespołem spędziłam naprawdę wspaniałe chwile i oni wciąż są i zawsze będą jednymi z moich najbliższych. Miałam potrzebę, żeby spróbować czegoś nowego i żeby zrobić to sama. Udało mi się to osiągnąć i nie patrzeć za siebie. Odważny krok, bo bycie w Mostly Autumn oznaczało dla mnie poczucie bezpieczeństwa w życiu. Miałam jednak wrażenie, że zaczynałam się zmuszać do pracy z zespołem, co nie było wobec nich fair.
3. Planujesz wydać serię EP-ek zamiast jednego pełnowymiarowego albumu. Dlaczego?
HF: Po odejściu z Mostly Autumn planowałam wydanie pełnego albumu, jednak kiedy zaczęłam w końcu komponować, muzyka zaczęła podążać w tak wielu różnych kierunkach, że musiałam zwyczajnie cofnąć się i wszystko jeszcze raz przemyśleć. Naprawdę nie chciałam na siłę upychać zbyt eklektycznych kompozycji na jednym albumie. Wiedziałam też, że moja solowa twórczość powinna być orzeźwiająca i innowacyjna. Koncept kolekcji EPek i sposób rozbicia materiału właśnie w taki sposób pozwolił mi na więcej eksperymentów – co ostatecznie przekonało mnie do takiej formy.
4. Czy zamierzałaś tak radykalnie zmienić styl Twojej solowej twórczości w porównaniu do muzyki Mostly Autumn? Jeśli tak, to dlaczego? Czy chcesz przyciągnąć zupełnie nową grupę słcuhaczy?
HF: Zdecydowanie chciałam pójść w innym kierunku i to był główny powód, dla którego opuściłam Mostly Autumn. Potrzebowałam wyrobienia sobie swojej własnej marki, a MA to zespół Bryana Josha. Czy faktycznie chcę przyciągnąć kompletnie innych słuchaczy przez mój nowy solowy materiał? To dosyć skomplikowane. Uwielbiam moich fanów i szczerzę wierzę, że jest wśród nich wiele osób podobnych do mnie: o bardzo zróżnicowanym guście muzycznym, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że są też inni – miłośnicy symfonicznego rocka progresywnego, którzy będą mieli większe trudności z zaakceptowaniem kierunku, w którym poszłam.
Gdybym pisała muzykę starając się wyłącznie spełnić oczekiwania innych, wiedziałabym, że oszukuję samą siebie.
Kiedy zaczęłam pracę z Mostly Autumn, nie byliśmy szczególnie aktywni, jeśli chodzi o szukanie fanów. Właściwie to oni nas znaleźli i zanim zostaliśmy zauważeni przez media, nawet nie wiedzieliśmy, że gramy rock progresywny! W pewnym sensie byłoby idealnie znów móc tworzyć bez obciążeń. Jestem pewna, że muzyka, którą stworzyłam na The Phoenix Suite jest czymś niesamowitym i jak wszystko co kiedykolwiek skomponowałam jest całkowicie szczera i dużo dla mnie znaczy. Włożyłam w to tak dużo, jeśli nie więcej, wysiłku i miłości. Mimo że opakowanie jest nieco inne niż z Mostly Autumn, jestem naprawdę zadowolona z tej muzyki, a jeśli innym, kimkolwiek są, też się ona spodoba, będę jeszcze szczęśliwszaJ
5. W zeszłym roku zmieniłaś wiele zarówno w swoim życiu prywatnym jak i artystycznym. Co byś odpowiedziała, gdyby ktoś zapytał Cię, co chciałabyś zrealizować na obu tych płaszczyznach w ciągu najbliższych 10 lat?
HF: Bardzo chciałabym za 10 lat spojrzeć wstecz i zobaczyć, że udało mi się z powodzeniem zrealizować plany o pełnej sukcesów solowej karierze i równocześnie zachować tą kreatywną siłę napędową, która umożliwia rozwój. Chciałabym też rozwinąć się jako malarka. Jeśli mi się to uda przy zachowaniu zdrowej równowagi między życiem artystycznym i rodzinnym, myślę, że mogę się uważać za zwycięzcę!