Biografia Kansas płytami pisana, czyli omówienie dyskografii - cz. I

Janusz "Janus" Groth

ImageCzęść I: Oczekiwanie na sukces (1974-1975)

Formacja Kansas jest najbardziej znanym przedstawicielem rocka progresywnego ze Stanów Zjednoczonych. Kraju, gdzie nigdy gatunek ten nie cieszył się taką popularnością i uznaniem jak w Europie. Amerykańscy wykonawcy nie zdobywali wielkiej popularności. Zwykle wiodło im się bardzo kiepsko. Kansas był jednym z wyjątków. Był chyba jedyną formacją, która zdobyła status gwiazdy. Dlaczego akurat oni? Pewnie dlatego, że byli wyjątkowi, a poza tym odwoływali się do tradycji amerykańskiego rocka opartego na boogie, bluesie czy country. Kansas był mniej „europejski” niż większość progresywnych formacji ze Stanów.

Zespół powstał w 1970 roku w Topeka, stolicy stanu Kansas.  Założyli go: gitarzysta Kerry Livgren i perkusista Phil Ehart. W jego składzie znaleźli się ponadto: David Hope, Steve Walsh, Lynn Maredith, Dan Wright, Larry Baker i Don Montre. Po okresie zmian personalnych (odejść, rozpadów i powrotów) ostateczny kształt zespołu uformował się w 1973 roku. Klasyczny skład Kansas tworzyli: Kerry Livgren (g, k), Phil Ehart (dr), David Hope (b), Steve Walsh (voc, k), Robby Steinhardt (v, voc) i Rich Williams (g).

Podpisanie kontraktu z wytwórnią Dona Kirshnera było pierwszym znaczącym szczeblem kariery zespołu. Mógł on wreszcie wydawać swoją muzykę na płytach. Rozpoczął się jego najlepszy, najbardziej twórczy okres działalności. Choć jeszcze przez trzy lata fenomen Kansas miał być mało znany.



 Kansas (1974)

ImageDebiut zespołu jeszcze nie powalał, choć chwilami wypadał imponująco. Album otwierają dwa dynamiczne, krótkie, jazz rockowe utwory „Can I Tell You” i „Bringing It Back” (kompozycja J.J.Cale’a), po których otrzymujemy sympatyczną balladę Steve Walsha „Lonely Wind”. Pod numerem czwartym na płycie mamy pierwszy wielki utwór Kansas – „Belexes” – też krótki, porywający, ciężki, dynamiczny, z ostrymi partiami organów i gitar oraz krótkim solem perkusji w finale. Pierwsza strona analoga kończy się kapitalnym rozbudowanym „Journey From Mariabronn”, z wieloma zmianami tempa z brawurowymi partiami instrumentalnymi. Drugą stronę otwiera krótki „The Pilgrimage”, będący fuzją stylistyki Yes z southern rockiem i bluesem. Po czym otrzymujemy dwie ciekawe i rozbudowane kompozycje: „Apercu”, w którym ponownie wykorzystano elementy stylu Yes oraz demoniczny i mroczny „Death Of Mother Nature Suite”. Gdy Robbie Steindardt śpiewa finałową frazę: „’Cause now we’re gonna to die” aż ciarki chodzą po plecach. W obydwu kompozycjach wykorzystano długie partie instrumentalne z popisami klawiszowo-gitarowo-skrzypcowymi.

Największym mankamentem debiutu jest mało przejrzyste brzmienie. Najważniejszym zaś wyróżnikiem są dominujące na płycie świetne partie skrzypiec.

Oceniając ten album należy pamiętać, że w trakcie realizacji płyty muzycy nie mieli do dyspozycji swoich instrumentów. Wyjeżdżając na nagrania otrzymali zapewnienie, że w studio w Nowym Jorku będą mieli do dyspozycji co tylko zechcą, więc swój sprzęt zostawili w domu. Rzeczywistość okazała się okrutna. Studio było wyposażone fatalnie. Z tego też powodu nagrywanie pierwszego albumu było dla Kansas prawdziwą udręką.

Pomimo pewnych niedostatków pierwszy album Kansas robi bardzo dobre wrażenie. Zawiera co najmniej trzy świetne numery (zakończenie pierwszej i drugiej strony) i pokazuje ogromne możliwości zespołu.

Song For America (1975)

ImageZa konsoletą realizatora zasiadł Jeff Glixmann i od razu zespół zabrzmiał pełniej i klarowniej. Skojarzenia z wykonawcami brytyjskimi (szczególnie Yes) jeszcze co prawda pozostają, ale grupa ma już własny styl i brzmienie. „Song For America” to najbardziej symfoniczny album w dorobku zespołu. Na płycie dominują trzy 10-minutowe minisuity: do dziś grana na koncertach i będąca jednym z najbardziej znanych kawałków, wspaniała tytułowa „Song For America”, „Lamplight Symphony” i finałowa „Incomudro – Hymn To The Atman”. W instrumentarium zespołu obok organów pojawiły się syntezatory, które nadały właśnie owego symfonicznego rozmachu. Głosy obydwu wokalistów zabrzmiały pełniej. Słychać mniej skrzypiec, ale ich melodyjne partie dodają kompozycjom lekkości i doskonale kontrastują chwilami z monumentalnymi brzmieniami klawiszy. Kompozycje zespołu stały się bardziej przemyślane.

Obok rozbudowanych kompozycji na płycie zawarto trzy krótkie, łatwiejsze w odbiorze utwory: otwierający ją blues-rockowy „Down The Road”, hard rockowy „Lonely Street” i symfoniczny „The Devil Game”.

„Song For America” to bardzo równa, od początku do końca trzymająca wysoki poziom, pierwsza wielka płyta Kansas. W 1975 roku tylko nieliczni jej nabywcy mogli się o tym przekonać. Okazała się jednak istotnym szczeblem w karierze grupy, dochodząc do połowy pierwszej setki sprzedaży.

Masque (1975)

ImageW porównaniu z poprzednimi albumami „Masque” brzmi ciężej i potężniej. Nagrania są zdecydowanie krótsze.

Tradycyjnie już album rozpoczyna się od prostszych i bardziej komercyjnych nagrań. W zamierzeniu mających zwrócić uwagę szerokiego grona odbiorców. Króciutkie i błahe "It Takes A Woman's Love" (w którym wykorzystano m.in. saksofon) i "Two Cents Worth", stanowią tylko wstęp do kolejnych popisowych numerów. Najpierw dynamiczny, potężny „Icarus – Born On The Wings of Steel” z chwytliwym refrenem i popisowymi partiami skrzypiec. Po czym wielowątkowy, rozmarzony „All The World”, hard rockowy „Child Of Innocence” z ostrymi organami i z zagrywką dwóch gitar prowadzących (które fanowi metalu muszą kojarzyć się z późniejszymi popisami Iron Maiden). Krótka piosenka „It’s You” przed kolejnym hard rockowym "Mysteries And Mayhem" i finałowym, dziewięciominutowym niesamowitym „The Pinnacle”, z wieloma zmianami tempa, z porywającymi riffami i wspaniałymi partiami organów odgrywającymi pierwszoplanową rolę.

Pomimo ogromnej mocy i zaprezentowania krótszych, lepiej nadających się do prezentacji radiowej utworów, album sprzedawał się gorzej od poprzednika. Kansas ciągle był zespołem z małych klubów, muzycy cały czas ledwie wiązali koniec z końcem.

Pod koniec 1975 roku, trzy świetne albumy zespołu pozostawały prawie nieznane szerszej publiczności. A nazwa Kansas z rockiem słabo się kojarzyła.



                                                                                                                                                                                  c.d.n.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok