Gabriel na ścieżce dźwiękowej
Romans Petera Gabriela z filmem rozpoczął się niemalże w tym samym czasie, co jego związek z muzyką. Wokalista Genesis jeszcze w latach 60. próbował swoich sił startując w castingu do filmu „Jeżeli” („If” reż. Lindsay Anderson). Przebrnął przez pierwsze etapy, jednak gdy pojawiła się poważna szansa na występ, odmówił dalszej współpracy, w hierarchii priorytetów wyżej stawiając raczkujący jeszcze wówczas zespół.
Filmowa wyobraźnia Petera objawiała się też w jego działalności tekściarsko – koncertowej. Jeden z tekstów Gabriela wydrukowanych we wkładce do płyty „Live” (1973) tak zaintrygował amerykańskiego reżysera Williama Friedkina, że ten postanowił zaprosić młodego wokalistę do współpracy nad filmem. Nic z tego wówczas nie wyszło, podobnie zresztą jak z planowanej ekranizacji „The Lamb Lies Down On Broadway” (pod koniec lat 70.). Szkoda tym bardziej, że miał się jej podjąć znakomity Alejandro Jodorovsky. Tak czy inaczej, film ciągle przewijał się w dalekim tle aktywności Petera.
Ostatecznie stał się jej integralną częścią na początku lat 80. W 1982 roku do Gabriela zgłosił się Martin Scorsese. Nagrodzony kilka lat wcześniej Złotymi Palmami za „Taksówkarza”, topowy reżyser już wówczas miał pomysł na ekranizację kontrowersyjnej powieści Nikosa Kazantzakisa „Ostatnie kuszenie Chrystusa” i trafnie przewidział, że to właśnie zakochany w „Muzyce Świata” Gabriel, będzie najlepszym kandydatem do udźwiękowienia tego obrazu. Pomysł ten powędrował jednak na półkę, gdyż budzący spore emocje scenariusz nie dostał „zielonego światła” od wytwórni. Oceniając tamte wydarzenia z perspektywy trzech dekad, trudno oprzeć się wrażeniu, że dobrze się stało. Peter zadebiutował w roli „kompozytora filmowego” ostatecznie dopiero w 1984 roku przy okazji znakomitego „Ptaśka” Alana Parkera. Był to trudny test, stąd też duża ostrożność. Gabriel na soundtracku umieścił w przeważającej większości stare pomysły, znane już z poprzednich solowych płyt (głównie III i IV). Trafnie wyczuł jednak potrzeby obrazu i historii, umiejętnie dobierając dynamikę i nastrój kompozycji. Na płytę trafiły głównie mroczne, przejmujące tematy, często romansujące z klimatami ambientowymi. Niektóre zostały genialnie poprowadzone w kierunku rytmicznej kulminacji (vide „Birdy’s Flight”).
Okres oczekiwania na „zielone światło” dla „Ostatniego kuszenia” wyszedł Gabrielowi na dobre. Wątpliwe jest, żeby Peter był w stanie przygotować wybitne dzieło „pejzażowe” w stylu World Music już w 1983 roku. Ostrożność „Ptaśka” świadczy niezbicie, że wejście w świat muzyki filmowej wcale nie było dla Petera łatwe. Tymczasem, gdy Scorsese rozpoczął wreszcie pracę nad „Ostatnim kuszeniem” w 1987 roku, Gabriel nie tylko był już na wskroś przesiąknięty muzyką folkową i etniczną niemalże z całego świata, to jeszcze „świętował” gigantyczny komercyjny sukces („So” 1986), który niewątpliwie wzmocnił jego samoocenę i pewność siebie. Końcówka lat 80. okazała się świetnym okresem na przygotowanie płyty odważnej, egzotycznej, niekomercyjnej, pejzażowej. Scorsese chciał udźwiękowić swój film muzyką wywiedzioną z tradycji dalekiego i bliskiego wschodu, więc Gabriel aby przygotować się do tej pracy najpierw nasiąkał odpowiednimi wpływami (osłuchiwał się z muzyką z Armenii, Egiptu, Etiopii, Indii, Maroka, Senegalu czy Turcji, sięgając po nagrania m.in. Nusrata Fetaha Ali Khana, Shankara i Hossama Ramzy), a następnie pojechał odwiedzić ekipę filmową do Maroka. To tam, chłonąc klimat egzotycznych pejzaży, złapał odpowiedni „język muzyczny” i zaczął tworzyć. Gdy przyszedł czas nagrań, zaprosił do studia swoich ulubionych instrumentalistów i wokalistów z kręgu World Music, których znał już dzięki festiwalowi WOMAD. Wiedział, że trudno byłoby mu stworzyć wiarygodną muzykę „wschodnią” bez udziału artystów czujących tego typu rytmikę i melodykę. Dlatego też album „Passion” w pewnym stopniu określają partie autorstwa Hossama Ramzy, czy Shankara. To także dzięki nim powstał jeden z najciekawszych, najoryginalniejszych i najbardziej wiarygodnych soundtracków. Słuchając albumu „Passion” trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie tak mogła brzmieć muzyka „czasów Chrystusa”.
Gabriel miał ochotę na kontynuowanie projektów filmowych, ale na następną szansę udźwiękowienia obrazu, musiał poczekać blisko piętnaście lat. Dopiero na początku XXI wieku zgłosił się do Petera reżyser Phillip Noyce z prośbą o dźwięk do filmu „Polowanie na króliki” opowiadającego o losach porwanych aborygeńskich dziewczynek. To na potrzeby tego dzieła powstał album „Long Walk Home”. Płyta przyniosła solidną porcję nostalgicznej World Music, rzecz jasna nawiązującej klimatem i stylizacją do „Birdy” i „Passion”, ale tym razem więcej czerpiącej z tradycji aborygeńskich.
Peter miał szczęście do filmów „trudnych”, poruszających niełatwe tematy, ukazujących ludzi i emocje w nowym, często prowokacyjnym świetle. Przy okazji „Ptaśka” musiał udźwiękowić „inność”, „ucieczkę w chorobę” i specyficzną męską przyjaźń zawiązaną na tle wojny wietnamskiej. „Ostatnie kuszenie Chrystusa” wymagało dźwięków oddających rozdwojenie bohatera, jego miotanie się między tym, co ludzkie, a tym co boskie. „Polowanie na króliki” to historia dramatyczna, której potrzebna była muzyka zawierająca rozpacz rozstania z bliskimi, lęk przed oddaleniem i trud długiej, męczącej podróży do domu. Każdy z tych tematów musiał być dla Petera w jakiś sposób bliski, albo nawet znajomy, bo przygotowane przez niego ścieżki dźwiękowe bez trudu malują oczekiwane krajobrazy emocjonalne i pożądane uczucia.
*****
Romans Gabriela z filmem uzupełniają pojedyncze piosenki. M.in. „Walk Through the Fire” (Przeciw wszystkim), „Out, Out” (Gremlins), cover „The book of love” (Shall We Dance?) i „Down to Earth” (WALL-e).
KONIEC