Blitzkrieg VI (VADER / SCEPTIC / RESISTANCE / ERIS IS MY HOMEGIRL / THE SIXPOUNDER / CALM HATCHERY), Kraków, klub Fabryka, 16.03.2012r.
W połowie marca, a ściślej we wtorek, 13-go zespół Vader wyruszył w trasę pod hasłem “Blitzkrieg” będącej jej szósta edycją. Koncert w Krakowie był o tyle ciekawy, że wystąpiło na nim aż 6 zespołów. Było to głównym powodem wcześniejszego rozpoczęcia imprezy niż miało to miejsce w innych miejscowościach. Na koncert w Krakowie wybrano klub Fabryka położony na terenie dawnych zakładów Miracullum. Frekwencja była całkiem niezła, lecz na poszczególne zespoły przychodziło niezbyt wiele osób. Większość obecnych przechadzała się po klubie.
Najpierw wystąpiły mało znane grupy. Jako pierwszy zaprezentował się The Sixpounder. Niestety nie miałem okazji obejrzeć ich występu z powodu spóźnienia. Jako drugi na scenie zagościł zespół Calm Hatchery, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. Zagrał on typową rąbankę i tyle. Do tego wokalista bardzo często podkreślał, że wszyscy czekamy na gwiazdę wieczoru, czyli na zespół Vader, o czym chyba każdy, kto przybył na ten koncert wiedział. Kolejna kapela, Eris Is My Homegirl, to jeden z finalistów Must Be The Music. Oni również mnie nie zachwycili niczym szczególnym. Wymienione grupy prawdopodobnie próbują budować swoją karierę występując przed Vaderem, zespołem, który już od wielu lat jest uznaną gwiazdą death metalu.
Potem przyszła kolej na kogoś spoza Polski, czyli belgijski zespół Resistance. Ich krótki występ okazał się dosyć przeciętnym widowiskiem. Do tego jeszcze przed występem mieli oni drobne problemy techniczne. Najlepsze miało się jednak zacząć dopiero za chwilę. Na scenie zainstalowała się kapela pod nazwą Sceptic, mająca od jakiegoś czasu w swoim składzie wokalistkę. I muszę przyznać, że brzmią naprawdę rewelacyjnie. Obecność żeńskiego głosu najprawdopodobniej spowodowała złagodzenie stylu gry chłopaków. Na początku swojej działalności zespół grał dużo agresywniej, a to, co obecnie prezentują na scenie to death metal w spokojniejszym wydaniu. Coś mi się wydaje, że dopasowali się do wokalistki. Grali ciekawie, choć szkoda, że tak krótko.
Po tym niedługim występie obsługa techniczna rozmontowała instrumenty i sprzęty używane przez poprzednie zespoły. Odsłonięto duży zestaw perkusyjny należący do grupy Vader. Po lewej stronie sceny, patrząc od strony publiczności, znajdowały się gitary muzyków gwiazdy tego wieczoru. Widzowie zgromadzeni w Fabryce mogli zobaczyć chłopaków z kapeli pieszczących swoje instrumenty. Nadeszła wreszcie godzina 22:30 i Vader pojawił się na scenie. I tu niestety pierwsze rozczarowanie - fatalne nagłośnienie. Specjaliści odpowiedzialni za tę część koncertu nie popisali się, gdyż wyszedł z tego jeden wielki huk i nie dało się rozpoznać, co zespół gra. Tylko niektóre utwory udało mi się zidentyfikować: „Cold Demons" poznałem po samplach czołgowych, natomiast "Wings" -po zapowiedzi i pierwszych dźwiękach. Zespół wykonał też trochę utworów z ostatniej płyty, dużo było nagrań wydanych po 2003 roku, a ja ten późniejszy repertuar zespołu znam dość słabo. Chłopaki zagrali również trochę staroci, takich jak "Breath Of Centuries", a główną część koncertu zakończył "Helleuyah God Is Dead". Po tym utworze grupa zeszła ze sceny, a z głośników popłynęło intro. Na bis zabrzmiały jeszcze dwa utwory. Pierwszego nie udało mi się zidentyfikować ze względu na fatalny dźwięk, drugim zaś była kompozycja pt. „Tyrani piekieł” - to najstarszy utwór z repertuaru Vadera zagrany na tym koncercie (pochodzi on z początku lat 80.).
W międzyczasie udało mi się porozmawiać z wokalistką i gitarzystą z zespołu Sceptic, i razem zgodnie stwierdziliśmy, że występ Vadera jest fatalnie nagłośniony. Koncert byłby bardziej udany, gdyby wszystko zagrało jak należy. Tak fatalny dźwięk słyszałem jedynie na bootlegach, a tak długo istniejący i prężnie działający zespół jak Vader powinno być stać na coś więcej. Coś mi się wydaje, że Peter i spółka osiedli na laurach.