Twelve Moons - Kraków, Mile Stone, 13.04.2012

Paweł Świrek

ImagePrzesądni mawiają, że 13 w piątek przynosi pecha. Jednak nie zawsze tak musi być. Przynajmniej w przypadku zespołu Twelve Moons to powiedzenie absolutnie nie sprawdziło się. O 21:00 zespół wszedł na scenę rozpoczynając swój występ krótkimi soundscapes, które po chwili przeszły w utwór „Red”. Po nim kilka utworów King Crimson z lat 90-tych: „Dinosaur”, „Walking On Air”, „VROOOM” połączone z „Coda: Marine 475” i „One Time”. W „Dinosaur” partie melotronu zastąpił efekt gitarowy, a we „VROOOM” udało się podwójne partie perkusyjne zagrać na jednej perkusji, co dowodzi wysokiego poziomu gry Grzegorza.

Po utworach z lat 90-tych krótka przerwa na zmianę instrumentu (z 6-strunowego basu na Warr guitar) i czas na utwory z lat 80-tych. Jako pierwszy został zagrany „Elephant Talk”. Po nim „Matte Kudasai”, „Three Of A Perfect Pair”, potem mały powrót w lata 70-te utworem „Book Of Saturday”, a następnie „Frame By Frame” i „Indiscipline”. Tu by się mogło wydawać, że to koniec zasadniczej części koncertu, gdyż tym utworem zespół King Crimson kończył główną część swoich koncertów dwie dekady temu.  Nic bardziej mylnego. Koncert trwał dalej, lecz nastąpiła krótka przerwa techniczna na przełożenie instrumentu wypełniona m.in. krótką wymianą zdań między Filipem, a PitU, basistą Hipgnosis.

Po tej przerwie przyszła pora na „Sleepless”. Następnie perfekcyjnie zagrany „The Talking Drum”, z początkowym fragmentem zagranym wyłącznie na perkusji. Zagrany po nim „Larks’ Tongues In Aspic Part 2” został nieco inaczej zaimprowizowany w niektórych momentach. Dzięki temu utwór zabrzmiał ciekawiej. Więcej improwizacji było w zagranym na koniec głównej części koncertu „Easy Money”. Dzięki tym zabiegom nie było to tylko zwykłe odegranie 1 do 1 w stosunku do oryginału. Utwory te zyskały nowy wymiar, a to jest bardzo cenne. Dowodzi to, iż Twelve Moons robi coś więcej poza graniem coverów King Crimson.

I na tym utworze zakończyła się główna część koncertu. Na bis zespół zagrał jeszcze „21st Century Schizoid Man” i „Epitaph”. Do pełni szczęścia zabrakło tylko „Moonchild”. Mimo to koncert należał do udanych. Oby tylko tak dalej.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok