Peter Gabriel - Oświęcim, Live Festival, 13.05.2012

Paweł Świrek

ImageW ramach Life Festival w Oświęcimiu został zorganizowany koncert Petera Gabriela. Całość imprezy na stadionie rozpoczęła się o godzinie 16:00. Przed występem głównej gwiazdy jako supporty wystąpiły zespoły folkowe. Jednakże, powiem szczerze, taka muzyka niespecjalnie odpowiada moim preferencjom. Wystąpili kolejno: Teddy Jr. z zespołem, potem Antwerp Gipsy-ska Orkiestra (to międzynarodowy projekt), a na koniec krakowski Kroke z towarzyszeniem Anny Marii Jopek. Pomiędzy występami poszczególnych zespołów miały miejsce długie przerwy techniczne na zmianę instrumentów. Pogoda w tym dniu niezbyt dopisywała, od czasu do czasu siąpił drobny deszcz, czas dłużył się niemiłosiernie. Całe szczęście, że nie mieliśmy powtórki z koncertu Genesis w Chorzowie w 2007r., kiedy to nad Stadionem Śląskim mieliśmy prawdziwe oberwanie chmury. Złośliwi twierdzą, że deszczowa pogoda od dawna towarzyszy zarówno koncertom Genesis, jak i solowym koncertom członków tego zespołu… Coś w tym jest.

Tuż po godzinie 20-tej za kurtyną świetlną rozpoczęła przygotowywania New Blood Orkiestra. Punktualnie o 20:30 na scenę weszła wokalistka towarzysząca Peterowi wraz z klawiszowcem. Zaśpiewała dwa utwory, a po nich podniosła się kurtyna świetlna. W tym czasie z głośników rozbrzmiały dźwięki orkiestrowe, zaś po chwili na scenie pojawił się sam mistrz ceremonii – Peter Gabriel. Rozpoczął swój występ coverem Davida Bowiego – „Heroes”. Dziwnym trafem po ten utwór sięga wielu artystów, w tym m.in. zespół King Crimson. Po tym utworze Peter wygłosił zapowiedź łamaną polszczyzną: „kolejna piosenka to Intruder”. Jej wykonanie z orkiestrą brzmiało trochę dziwnie (zdecydowanie brakowało bębnów). Kolejnym utworem był „Secret World”. Ten nieco folkowo brzmiący w oryginale numer z kolei z orkiestrą zabrzmiał doskonale. Kolejne polskojęzyczne podziękowanie za oklaski po tym utworze na dłużej zakończyły przygodę Petera z językiem polskim. Ale dzięki zaangażowaniu w koncert Piotra Kaczkowskiego kolejne zapowiedzi i historyjki opowiadane przez Petera były tłumaczone na język polski. Te opowieści były namiastką czasów wczesnego Genesis. I była to zarazem jedyna namiastka tamtejszych lat, ponieważ Peter już od dawna nie wykonuje kompozycji z tamtego okresu (na żywo od lat śpiewa jedynie swoje solowe utwory, czasem wzbogacając koncertowy repertuar o covery). Kolejny utwór, „Father, Son”, Peter zadedykował swemu ojcu, który niedawno obchodził… setne urodziny. Po tej wspaniałej piosence artysta zaserwował opowieść o inicjacji prawdziwego Apacza, którego poznał w Stanach Zjednoczonych. Dowiedzieliśmy się, że wyglądało to tak: chłopiec został przyprowadzony na szczyt góry przez szamana. Potem szaman wyjął z torby grzechotnika i tak długo trzymał go przy chłopcu, aż wąż go ukąsił. Następnie zostawił chłopca na szczycie z jego halucynacyjnymi wizjami. Chłopiec miał dwa wyjścia: umrzeć na szczycie albo zejść w dół do wioski. Jeśli wybrał to drugie, oznaczało to, że jest prawdziwym Apaczem. Nietrudno było się domyśleć, że kolejnym utworem będzie „San Jacinto”. W tym przypadku orkiestra bardzo dobrze przypasowała do tej kompozycji. Podobnie jak do zagranego potem „Digging In The Dirt”. W teledysku do niego widzieliśmy ślimaki i inne drobne zwierzaczki, a na oświęcimskim koncercie mieliśmy na ekranach - grzebanie w brudach, zgodnie z tytułem utworu. Następnie Peter zaserwował nam opowieść o arabskiej wiośnie. Kolejny utworem był „Signal To Noise”. Zagrane po nim „Downside Up” i „The Rhythm Of The Heat” nieco wystudziły atmosferę, do tego dochodziły przelotne, choć dotkliwe opady deszczu. I jak na za dotknięciem magicznej różdżki zagrany potem „Red Rain” na chwilę rozgromił padający deszcz. Od tego momentu koncert stał się dużo ciekawszy. Publiczność niemalże zwariowała przy zagranym potem „Solsbury Hill” – jednym z największych przebojów z wczesnych solowych lat Petera Gabriela. A potem mieliśmy opowieść o człowieku, który zginął za to, w co wierzy. Tym człowiekiem był Steven Biko, stąd na zakończenie głównej części występu Peter zaserwował nam swój sztandarowy przebój - „Biko”. Publiczność oszalała i oczywiście nie odpuściła Peterowi.

Po chwili pojawił się on na bis. Jako pierwszy poszedł „In Your Eyes” z gościnnym udziałem muzyków Kroke. Trochę brakowało mi w tym utworze charakterystycznego basu Tony’ego Levina. Drugim utworem zaśpiewanym na bis był „Don’t Give Up”. Minusem tej nastrojowej piosenki był sposób śpiewania towarzyszącej Peterowi wokalistki. Z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, gdyż bardzo trudno jest zaśpiewać tak jak Kate Bush. Ale za to mieliśmy jakąś odmianę. Ludzie domagali się „Mercy Street”, lecz Peter zasiadł za keyboardem położonym po prawej stronie sceny (patrząc od strony publiczności) i zagrał instrumentalny utwór „The Nest That Sailed The Sky” z płyty „Ovo”. Na ekranach wyświetlane były malownicze sekwencje z okładki tejże płyty. I na tym utworze, około 22:40, zakończył się ten wspaniały występ.

Z jednej strony osobiście wolę tradycyjne rockowe koncerty Petera Gabriela, ale orkiestrowy koncert w Oświęcimiu nie był wcale taki zły. Bardzo dobrze, że Peterowi towarzyszyła niemalże wyłącznie orkiestra, gdyż połączenie orkiestry z muzykami rockowymi nie zawsze jest najlepszym pomysłem (często bywa tak, że zespół gra sobie, a orkiestra sobie i wychodzi z tego chaos). Ze względu na tragiczny dojazd komunikacją zbiorową (ostatni pociąg do Krakowa odchodzi około 21-szej, autobus dwie godziny wcześniej, zaś pierwszy pociąg do Krakowa odchodzi o 3 w nocy) drogi wyjazdowe z miasta zostały zakorkowane, przez co wydostanie się z Oświęcimia zajęło mi prawie pół godziny. Dodatkowym minusem organizacji koncertu był fakt, że ochroniarze nie pozwalali wnosić na teren stadionu plecaków (należało je zostawić w depozycie obok stadionu) oraz zbyt dużej ilości jedzenia (pewnie chodziło o to, żeby nie odbierać możliwości zarobienia lokalnym punktom gastronomicznym). Zarządzenie to sprokurowało po koncercie gigantyczne kolejki do depozytu położonego obok stadionu…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok