Termin czwartej edycji ProGGnoz okazał się być troszkę niefortunny, gdyż wypadł w samym środku krakowskich Juwenaliów. Nie od dziś wiadomo, że w trakcie trwania tego studenckiego święta odbywa się wiele darmowych koncertów i innych imprez masowych dla studentów. Fakt ten odbił się trochę negatywnie na „proggnozowej” frekwencji i spowodował niewielkie opóźnienie koncertu. Dzięki temu mieliśmy jednak w klubie Zaścianek bardzo kameralną atmosferę.
Jako pierwszy na scenie zainstalowali się muzycy z zespołu Xanadu. Rozpoczęli swój występ od krótkiego instrumentalnego intro, a po nim wykonali „Violent Dream Part 1”. Ten instrumentalny fragment bardzo mocno kojarzył mi się z dokonaniami zespołu Riverside. Po chwili instrumentalnego grania do mikrofonu podszedł Michał „Mish” Jarski witając przybyłą na koncert publiczność. Potem zespół wykonał kolejno: „Piece Of Mind”, „Miles Away”, „Dark Shadows”, „Viscious Circle” i „One Moment”. Słuchając tych utworów można było odnieść wrażenie, że uczestniczymy w koncercie grupy Riverside. Tak jednak nie jest, chociaż muzyka Xanadu jest bardzo bliska brzmieniu tej warszawskiej formacji, pełno jest w niej pozytywnej energii. Po tych utworach Mish dał kolegom pograć bez niego i zespół wykonał kolejny instrumental - „Violent Dream Part 2”. Główną część koncertu zakończyło nagranie „The Last Sunrise”, w którym Mish sięgnął po gitarę akustyczną. Po zagraniu tego utworu publiczność nie pozwoliła muzykom zejść ze sceny, więc zespół wyszedł na bis. Zagrali tylko jeden utwór, ale za to jaki!… Ze sceny popłynęły dźwięki „Assassing” - cover zespołu Marillion. W początkowych fragmentach utworu brak klawiszy nie przeszkadzał, gdyż zespołowi udało się gitarami zastąpić ich brzmienie. Nieco gorzej było z wokalami – Mish porwał się trochę z motyką na słońce. Do umiejętności Fisha trochę mu jeszcze brakuje, więc wokalnie wykonanie to wypadło raczej przeciętnie. W części instrumentalnej w środku utworu zabrakło pewnego fragmentu, który we wczesnych wersjach w wykonaniu Marillionu był melodią graną na gitarze, a w ostatecznej - solówką graną na klawiszach - to spowodowało nieznaczne skrócenie utworu. Za to nieco lepiej wypadła końcówka. Podsumowując ten wytęp, Xanadu zagrał znakomity koncert. Oby takich było więcej.
Potem na scenie zainstalowała się Aleksandra Dudziak. Początkowo mogłoby się wydawać, że będzie to nieciekawe widowisko. Ale jak tylko zaczęła grać na keyboardzie i śpiewać, to bardzo szybko wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Ta niepozorna dziewczyna całkowicie przyćmiła występujący przed nią Xanadu. Ola w swój występ włożyła wiele serca, zaprezentowała mnóstwo ekspresji w swoim głosie, wywołując tym u publiki pozytywne emocje i żywiołową reakcję. Udowodniła, iż nawet dysponując skromnym instrumentarium można zagrać znakomity koncert. Głos i sposób śpiewania Oli można porównać do Tori Amos. To był jeden z najlepszych występów, o ile nie najlepszy w całym cyklu „ProGGnoz”. Wśród wykonywanych utworów znalazł się "Nie pozwól milczeć sercu" z
tekstem autorstwa Szczęsnego Wrońskiego. Nawet nieco przedłużające się przerwy wynikłe z przeprogramowywania instrumentu nie wpłynęły negatywnie na występ. Przerwy te Ola wypełniała nawiązywaniem kontaktu z publicznością. W tle wyświetlane były sekwencje graficzne. Większość utworów śpiewana była w języku angielskim. Wyjątkiem była tylko kompozycja zatytułowana „Nie pozwól milczeć sercu”. Występ zakończył się utworem „By Hum You're Captured”. Potem artystka uprzątnęła swój sprzęt ze sceny. Były chwile na wspólne zdjęcia, komplementy i gratulacje. Jej występ wywarł także ogromne wrażenie na muzykach z kapeli Xanadu.
Tymczasem na scenie zainstalował się zespół Figuresmile. Ponieważ przyszło im występować po tak rewelacyjnych artystach, to ich koncert nie wywołał już takiego wrażenia jak poprzedników. W twórczości tej kapeli daje się odczuć wpływy takich zespołów, jak: Anathema, Porcupine Tree, Radiohead, Tool czy nawet Pink Floyd. Wpływ tego ostatniego dał się we znaki, gdy w jednym z utworów zespół wykonał fragment „Another Brick In The Wall Part 1”. Ta mieszanka stylów średnio przypadła publiczności do gustu, tym bardziej, że ludzie byli wciąż pod wrażeniem występu Oli. Niektórzy nawet liczyli na „The Post War Dream”, ale zespół nie zdecydował się na zagranie tego utworu. Główną część koncertu zakończyło nagranie „In Between”. I po tym wykonaniu publiczność nie pozwoliła zejść grupie ze sceny. Dlatego też kapela wyszła na bis z materiałem z EP-ki wydanej na początku swej kariery. Koncert zakończył się tuż przed godziną 23. Muzycy zebrali swój sprzęt, ale to wcale nie był koniec spotkań, rozmów i wspólnych fotografii.
Po zakończeniu czwartej edycji „ProGGnoz” emocje były bardzo pozytywne. Podczas gdy ostatnie osoby opuszczały klub, wokaliści zespołów Xanadu i Figuresmile urządzili sobie małe after party, grając wspólnie przed klubem na gitarach akustycznych. A tymczasem nieopodal tego miejsca studenci bawili się w najlepsze celebrując swoje coroczne święto…