"Moja 'Saikologika'" - wywiad z Bartoszem Kossowiczem

Maurycy Nowakowski

ImageMaurycy Nowakowski: Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po przesłuchaniu "Saiko" - Quidam dojrzał, wydoroślał. Zgodzisz się ze mną, gdy powiem, że aby nagrać taką płytę jak "Saiko" trzeba zrobić solidny krok naprzód nie tylko muzyczny, ale także emocjonalny, komunikacyjny?

Bartosz Kossowicz: Chyba tak, miło, że tak uważasz. Może to przez wysługę lat (śmiech). Można powiedzieć, że niestety każda wojna niesie ofiary... Ta płyta to efekt oddziaływania pewnych cholernych życiowych przypadków na nasz zespół. Ta  'dorosłość' to taka trochę niechciana ciąża w moim przypadku, po prostu nagle się przydarzyła sytuacja, której nie pragnąłem... Ale postanowiłem ją oswoić, nauczyć się z nią żyć. Poskarżyłem się nieco na tej płycie, przywłaszczyłem sobie trochę do tego prawo, bo to przecież moja i zespołu twórczość, moja 'Saikologika'. Ale nasz słuchacz jest cudowny i w mig zrozumiał pewną potrzebę psychoterapii. Na drugiej stronie tego medalu mamy niespotykaną u nas do tej pory chęć rozwoju artystycznego i zmian dotychczasowych reguł gry. Łącząc te perspektywy niebywale łatwo było zrobić ten krok... Innych ograniczeń nie pamiętam, poza tym to bardzo ekscytujące!

MN: Zrobiliście spory remont stylistyczny. Odchudziliście warstwę dźwiękową rezygnując z neoprogresywnego "bogactwa" na rzecz rockowego brudu, surowości, pewnej oszczędności. Opowiedz jak doszło do tych przemian i co było ich powodem. Domyślam się, że nie była to decyzja podjęta w jednej chwili pod wpływem emocji.

BK: Zrobiliśmy i odchudziliśmy, ponieważ sporo rozmawialiśmy na ten temat przed pracą nad płytą. Mając świadomość tego, że poprzednia płyta „Alone Together” okazała się chyba największym, do momentu „Saiko”, sukcesem zespołu, postanowiliśmy 'pogadać' do ludzi w nieco innym języku muzycznym.  Nie wiem czy w tę stronę pójdziemy na kolejnej płycie. Pociąga nas swoboda z jaką możemy realizować swoje muzykowanie, niczego nie musimy, nikt od nas nie wymaga, nie targetuje. Pociąga nas różnorodność gatunków, taki brak przywiązania.  Mam nadzieję, że nagramy jeszcze coś zupełnie innego,  chociaż ze sceny zejść u szczytu możliwości - to byłoby coś! Mnie jako artystę już interesują dźwięki 'ciut' inne -  niemające nic wspólnego z  wspomnianym przez Ciebie  'bogactwem’. Nacechowane inną emocjonalnością, ciszą, słowem, naturalnym, akustycznym instrumentem. Takie rzeczy moim zdaniem mają charakter, są jakieś. Przestrzeń w muzyce to nie delay kopulujący z chorusem, to coś zupełnie innego. Ciągle szukamy ideału, ale nie spalamy się. Fajnie jest (śmiech).

MN: Jak wspominasz pracę w nowym studio i z nowym producentem? Chciałbyś, żeby następne produkcje Quidam były przygotowywane według takiego modelu jak "Saiko"? Czyli z nowym człowiekiem wpuszczonym niemalże w szeregi grupy, który wprowadza dużo pozytywnego zamieszania, rządzi się, zmienia, doradza, krytykuje.

BK: Chciałbym zupełnie inaczej. Pociąga mnie eksperyment. Widzisz, nie wyszalałem się za młodu (śmiech). Tak naprawdę to nawet nie wiem, czy  nagramy coś jeszcze, chciałbym ale bywa różnie... Po  „Saiko” poczułem się inaczej, zdecydowanie bardziej pewnym siebie artystą. Mając dość poważny wpływ na całokształt, kolesiem,  który nie zawsze ma ochotę na kompromisy. Jeżeli ja to słyszę tak, a inni inaczej, to wiesz... Poza tym każdą płytę traktuję coraz poważniej, oczekiwania rosną a realia są zazwyczaj słodko-gorzkie. Współpracę z Robertem - producentem uważam za fantastyczną przygodę, wspominam wspaniale, począwszy od picia kawy,  po nagrania wokali, youtubowo roześmiane wieczory i miksowanie płyty. Osobny paragraf mu się tutaj należy. W skrócie cudowny, wrażliwy i doświadczony facet. Dodatkowo „zajebiaszczo” mądrze gra na basie. Czuję, że jeszcze coś fajnego nam się uda zagrać.

MN: Po raz pierwszy napisałeś polskie teksty na płytę, ale z tego co powiedział mi Maciej, zacząłeś pracę nad "Saiko" po angielsku. Jaki był powód tego przejścia z angielskiego na polski?

BK: Nie umiałem i nie mogłem tych emocji napisać po angielsku, wiesz?  I to chyba na tyle. 'Walec’, bo o nim mówisz, jakoś wyszedł mi spod pióra naturalnie po angielsku, a jako, że szanuję naturę (śmiech), to zostawiłem jak jest,  a reszta jest po naszemu.  Oczywiście mamy po czasie megafajne przekłady i zarejestruję jeszcze Saiko po angielsku, ale z  czystej ciekawości, chociażby, żeby sprawdzić jak brzmi.

MN: Maciej, gdy zapytałem go o inspiracje tekstowe, wymienił przede wszystkim polskie zespoły rockowe i polskich tekściarzy, jak Nosowska, czy Waglewski. Jak to jest w Twoim przypadku? Skąd czerpiesz inspiracje? Masz zapewne swoje wzorce, którymi przez lata nasiąkałeś.

BK: Tak, to wspaniałe przykłady, dorzuciłbym Osiecką, Szymborską, prozaików rosyjskich, którzy mnie urzekli dawno temu.  To raczej takie organiczne wzorce, które zmiksowały się na przestrzeni lat i nagle zapragnąłem sobie o nich przypomnieć i z nich skorzystać.

MN: Wiem, że na płycie pojawia się kilka trudnych, osobistych tematów, ale w tekstach zdecydowanie udało się uniknąć pretensjonalności. Nie utknąłeś w gąszczu banałów, nie rozczulasz się. Powstały teksty dosyć uniwersalne. Musiałeś mocno się pilnować układając liryki, czy ubieranie własnych emocji w wersy i zwrotki komunikatywne i zrozumiałe, może nawet przydatne dla odbiorców, przychodziło Ci łatwo? 

BK: Pisząc nie myślałem jakoś nieustannie, czy tekst podlega jakiejś normie, ocenie, dlatego obcy mi kompletnie jest  element 'stania na straży własnego słowa'. Oczywiście przyszło mi do głowy, że fraza autorstwa Maćka typu 'bóg obibok' albo moja ' fitness świat pełen grubych' mogą spowodować pewne delikatnie mówiąc kontrowersje... Sporo się dobrego mówi o tekstach, są również skrajnie negatywne głosy. To zrozumiałe. Może to odważne uproszczenie ale zauważam, że w 'ambitnej' progresji słuchacz bardziej pamięta solówkę gitarzysty niż tekst piosenki. Powiem więcej, słuchacz bardzo często nosi w dupie tekst, podobnie jak i 'artysta', który ciuła w lengłydżu kolejne wersy... Najbardziej groteskowa jest francuska twórczość artrockowa z angielskim tekstem (śmiech). Zapoznaj się, 'jeńców nie biorą'. Mówiąc krótko – angielski wiele potrafi wybaczyć i zakamuflować.
Swoją drogą nigdy nie miałem tylu pytań na ten temat. To cieszy, że „Saiko” teksty są, jak to mówią, jakieś, a niektórzy nawet, co jest największą nagrodą – już zauważyli w nich pewien zalążek Mellero – Kossowiczowego stylu pisania. 


MN: Bardzo podoba mi się tekst "Haluświaty". Skąd pomysł na porównanie kruchości życia, śmierci, do filmu? Jesteś fanem kina?

BK: W „Haluświatach” przypominam o kruchości życia bo niedawno grałem w takim filmie o przepięknym początku i niespodziewanie szybkim końcu. Wyjątkowa etiuda, cały czas zastanawiam się czy wykorzystałem każdy kadr... Kinoman za mnie żaden, nie jestem na bieżąco, choć staram się nadrabiać klasykę. Zanussi, Allen, Holland.  Uwielbiam  polskie kino offowe, uważam, że mamy wielu utalentowanych aktorów młodego pokolenia. Omijam szerokim łukiem produkcje Hollywoodzkie i rodzimą kaszanę...  Seriale? A jakże (śmiech) „Cudowne Lata”, „Alf”, „Pitbull” i „the Sopranos”. 

MN: Jeszcze jedna kwestia ze świata tekstów mnie intryguje – przewrotność słów do ballady „Wiosna". Myśl jaka pozostaje w człowieku po wysłuchaniu tej piosenki jest zaskakująca - wiosna wcale nie musi być piękna, radosna, ani optymistyczna. Lubisz bawić się w ten sposób ze słowem i słuchaczem, pokazując mu zupełnie inną stronę jakiegoś zjawiska?

BK: Tak, zaczęła mnie pociągać ta opcja, ta 'zabawa' jak to nazywasz. 

MN: Zapytam wprost, tak „po ludzku". Podoba Ci się „Saiko"? Czy ten album spełnia Twoje wymagania; wymagania twórcy, który przystępując do pracy nad dziełem miał zapewne jakieś jego wyobrażenie, mniej lub bardziej konkretne oczekiwania.

BK: Na razie czuję, że jest, jak to mówił producent, pan Paweł – very good! :-)

MN: Czy przygotowałeś już sobie garść argumentów, którymi będziesz zasypywał wszystkich tych którzy są rozczarowani nowym stylem Quidam? Jak można wyjaśnić „ambitnym" słuchaczom progresji, że prościej i krócej nie znaczy gorzej?

BK: Nikogo nie będę zasypywał ani do niczego przekonywał. Postawienie przez Ciebie cudzysłowu przy słowie 'ambitnym' uważam za pewne zrządzenie losu. Wyręczyłeś mnie. Masz rację, ja też nie wiem jak można 'ambitnym' cokolwiek wyjaśniać...

MN: Całkiem nieźle wystartowaliście na liście OLIS-u. Liczysz po cichu na „złotą płytę”? „Saiko" niewątpliwie zasługuje na zainteresowanie ze strony szerszej publiczności.

BK:Oczywiście liczę na złotą płytę, nawet 'po głośnu' ale podejrzewam, że nie dostaniemy jej (śmiech). Nie pytaj dlaczego, chyba że...

MN: Płyta jest już w sklepach, wysypały się pierwsze recenzje. Co dalej? Jesienią koncertujecie zapewne, ale wiem, że w „szufladach" są utwory, które nie trafiły na płytę. Można spodziewać się następnych wydawnictw? Minialbum, singel, a może chomikujecie już materiał na kolejny album?

BK: Płyta wyjdzie jesienią (śmiech). Koncertujemy jesienią. Szczegóły koncertowe i okołopłytowe na naszym facebooku. Stay tuned. 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!