Podsumowanie ro(c)ku, czyli niekoniecznie wigilijna opowieść - część 2

Marek Michno

 Niekoniecznie wigilijna opowieść 2

 

ImageNie trzeba było rozwiązywać skomplikowanej gry umysłowej, by poznać przyczynę. Bo trudno było tego nie dostrzec. Przechodnie zwalniali, ba, nawet zatrzymywali się w miejscu i z fascynacją oglądali prześliczny wschód księżyca, robiąc sobie małą przerwę w swej podróży życia. Zjawisko było wyjątkowe. Tarcza była tak wielka, że zdawało się, iż wyciągając rękę można jej dotknąć. A ponieważ Słońce jeszcze całkowicie nie schowało się za horyzont, jego ostatnie padające promienie rzeźbiły na księżycowej tarczy fantazyjne wielobarwne obrazy.

- Chyba nawet odbywając podróż w kosmos, nie zobaczyłbym takich przelotnych kolorów - mimowolnie uśmiechnął się Neal.

W tym momencie jego wzrok spoczął na twarzy Liama, która właśnie przechodziła metamorfozę. Malująca się na niej do tej pory nieufność, przebiegłość, chwilami może nawet strach właśnie zmieniały się w… zrozumienie? Tak. Zdecydowanie tak. Neal nie miał wątpliwości. Właśnie tak wygląda człowiek, który nagle pojął coś, co do tej pory było dla niego wielką niewiadomą, a w jednej sekundzie okazało się banalnie prostym rozwiązaniem.

- Wskrzeszony martwy może tańczyć… Ot, i cała tajemnica… Świat jest grą… - mamrotał Liam.

- Co? O czym Ty do cholery mówisz? Możesz mówić jaśniej? – pytał nic nie rozumiejąc Neal.

Lecz Liam zatopiony w swych myślach, jakby w ogóle go nie słyszał.

- Znasz morse’a?– to chyba nawet nie było pytanie, raczej stwierdzenie faktów.

- Morse’a? Chodził do naszej klasy? A jak miał na imię? – przez głowę Neala w zawrotnym tempie przelatywały dawno niewidziane twarze, które jakoś nie chciały dopasować się do wymienionego nazwiska.

- Alfabet morse’a – warknął zniecierpliwiony Liam.

- Boże, kiedy to było?… Tak dawno z niego nie korzystałem… Nie wiem czy jeszcze pamiętam…

Jak na „przypadkowe” spotkanie ten facet dużo o nim wiedział. Przecież w szkole znajomość tego alfabetu nawet mu się jeszcze nie śniła.

- To sobie przypomnisz, przecież byłeś w tym dobry. Dasz sobie radę.

Tak, Liam zdecydowanie nie powinien był tego wiedzieć – utwierdził się w swym przekonaniu Neal.

- Kruczy smutek – zaklął Liam

Neal mimowolnie parsknął śmiechem. Odchyliwszy głowę śmiał się tak, że widział smugi kondensacyjne zostawione przez przelatujący samolot w wysokich warstwach stratosfery. Nie słyszał tego przekleństwa od czasów szkolnych. Zresztą chyba nikt inny na świecie go nie używał poza Liamem. I podobnie jak wówczas, także i teraz powodował u Neala wybuch radości.

- Czego?!… - warknął urażony Liam. Również i pod tym względem przez te lata nic a nic się nie zmienił.- Przydałby się nam ktoś trzeci, zaufany, przynajmniej tak uważa Steve – ciągnął Liam – I by nie było niedomówień… Nie uważam byś był nam potrzebny, niestety Steve się uparł. To tylko dzięki niemu mówię Ci o skarbie. Uważaj więc, jeżeli okaże się że jesteś zbędny – wylatujesz.

- Chwila, jaki znów Steve? A skąd wiesz że mnie zabawa w skarb w ogóle interesuje? I co ja z tego będę miał? – jeszcze tysiące innych pytań kotłowało się właśnie w głowie Neala, który całą swoją siłą woli starał się nie okazywać ekscytacji.

- Hackett. Steve Hackett. Chyba pamiętasz o kim mówię?

Oczywiście że pamiętał. Przez całą szkołę trzymali się razem. Wspólna szkolna ławka, podobne zainteresowania. Tak, to był mózgowiec z fartem. Wychodziło mu wszystko, czego się dotknął. Przedmioty ścisłe, piłka nożna, koszykówka - wszędzie pierwszy. Po szkole wyjechał z miasta i Neal stracił z nim kontakt.

- Co u niego słychać?

- Będziesz miał okazję sam go o to spytać. I o inne rzeczy również. Czeka na Ciebie. Na początek złożysz mu rewizytę. Hotel Dee Expus, II piętro apartament królewski nr 33

- Co to znaczy rewizytę? – przerwał Neal – Rewizytę składa się po wizycie…

- Nie sądzisz chyba, że wtajemniczylibyśmy Cię w swe plany nie mając pewności co do Twej osoby…

- I włamaliście się do mnie by się o tym przekonać? - irytacja Neala zaczynała brać górę nad ciekawością.

- Przecież nawet tego nie zauważyłeś. Wiedzieliśmy, że Ci się to nie spodoba, nie było jednak innego sposobu. Chodź, podrzucę Cię – westchnął Liam. – Niedaleko stąd mam samochód.

Przez całą drogę milczał, zatopiony w swych myślach. Neal również postanowił o nic nie pytać. Liczył, że Steve opowie mu wszystko. Z detalami. Nawet nie zwrócił uwagi na mijane leśne scenerie. Po 15 minutach byli na miejscu. Liam wysadził Neala przed wejściem do hotelu i bez słowa odjechał.

Hotel niczym się nie wyróżniał, chyba tylko tym, że nie miał windy. Przed drzwiami z numerem 33 Neal na chwile przystanął. Zdawał sobie sprawę, że przekroczenie progu pokoju zmieni całe jego życie. Po tamtej stronie czekała przygoda, ale i zapewne czyhało niebezpieczeństwo. Przecież widział w oczach Liama strach. Nie wahał się jednak długo. Zapukał. Usłyszał dobiegające z wewnątrz zaproszenie. Otworzył drzwi. Jak na apartament królewski pomieszczenie nie było przesadnie umeblowane, ani przestronne. Po jego lewej stronie, przy biurku na którym stał talerz, siedział Steve pracowicie wiosłując łyżką. Obok leżała otwarta książka, a w wazonie zwiędły i zasuszony bukiet.

- Skoro to jest pokój królewski, to w wazonie swym pięknem i majestatem emanują kwiaty królewskie – przemknęło mu przez myśl i sam się leciutko uśmiechał ze swego dowcipu.

- Cześć, co jesz? – rzucił tak jakby to godziny, a nie lata dzieliły ich od ostatniego spotkania. Podszedł do biurka i wziął do ręki książkę. „Pochód duchów” - przeczytał.

- Gazpacho.-  Steve podniósł kolejną łyżkę do ust. - Zjesz ze mną? Polecam, bardzo smaczna. Zamówić Ci?

- Nie mam ochoty – odparł Neal – Wciągająca? - wskazał na książkę. Była nowa, pachniała jeszcze farbą drukarską.

- Rozejrzyj się. Telewizora tu nie ma.  Radio skrzeczy niemiłosiernie. Żadnej słuchalnej stacji dźwiękowej tu nie złapiesz. Jakoś trzeba zagospodarować wolne chwile – leciutko się uśmiechnął.

- Prawie jak w życiu – ciągnął – Rzucona dla żartu klątwa rozregulowuje systemy pogody. Powstaje fala rzeczna, wiesz takie tsunami i zatapia Czerwony Piasek - najbogatsze miasto będące poza kuratelą starożytnego świata. Pod wodą znikają m.in. rajskie banki nazywane tak z powodu kosztowności, które mieszkańcy miasta w sporych ilościach trzymali w tamtejszych skrytkach. Jedynymi ocalałymi z tego pogromu są dzieci Edisona, obudzone w ostatnich chwilach przed katastrofą. Dalej nie doczytałem. Ale jak skończę, mogę Ci pożyczyć – szeroko się uśmiechnął.

Neal zauważył, że pod maską luzu, obojętności i humoru, Steve skrywa coś, co go dręczy. Od zawsze tak było. Im na zewnątrz był większym luzakiem, tym trudniejszy problem go trapił. Teraz też musiał być nieźle zdenerwowany. Jego ręce do tej pory zajęte trzymaniem łyżki i talerza, teraz uwolnione od ich towarzystwa, znalazły sobie nowe zajęcie i bawiły się wyglądającym na szklany młotkiem.

- Nie boisz się, że się zbije? – spytał Neal – Takie wymachiwanie nim może być ryzykowne.

Z zaciekawieniem obserwował jak Steve umieszcza rekwizyt w obity atłasowym suknem futerale, przez chwilę jeszcze mu się przyglądał, po czym sam ostrożnie wziął go w dłoń.

- Uważaj - ostrzegł Steve – to szczypie.

Neal zdziwiony spojrzał na niego, lecz nie dostrzegł w jego oczach cienia wesołości, więc czym prędzej odłożył młotek na miejsce.

- Starczy tych uprzejmości. – rzekł Neal - Jesteśmy tylko ja i Ty. Mów o co chodzi.

- Ile to już lat nie widzieliśmy się? – zaczął Steve, ale zniecierpliwiony Neal przerwał mu.

- Nie przeginaj – wycedził przez zęby.

- Niech Ci będzie. Jak zapewne już wiesz, jakiś czas temu Liam znalazł mapę z przeszłości - rozpoczął opowieść Steve…

 

 

                                                                                                                        …ciąg dalszy nastąpi?...

 

 

 

Obsada:

Mystery - The World Is A Game

Steve Hackett - Genesis Revisited II

Moonrise – Stopover-Life

Neal Morse – Momentum

Anathema - Weather Systems

Gazpacho - March Of Ghosts

Riversea - Out Of An Ancient World

Dead Can Dance – Anastasis

Sylvan – Sceneries

It Bites - Map Of The Past

Cosmos - Mind Games

Red Sand - Behind The Mask

Druckfarben – Druckfarben

Edison's Children - In The Last Waking Moments...

Flying Colors - Flying Colors

Glass Hammer – Perilous

I And Thou – Speak

Raven Sad - Layers Of Stratosphere

Sonic Station - Sonic Station

DeeExpus - King Of Number 33

The Flower Kings - Banks Of Eden

oraz

Narrator: Marek Michno

 

 

Od Redakcji MLWZ:

Zainteresowanych napisaną przez Marka Michno równo rok temu I częścią "Niekoniecznie wigilijnej opowieści" zapraszamy pod ten link.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!