Dziennik Sławka: Oddajmy głos rockowym dinozaurom (4)

Sławomir Dziennik

To miały być dwa, może trzy artykuły poświęcone płytom wykonawców, którzy swoje pierwsze krążki nagrali minimum czterdzieści lat temu. Tymczasem to już czwarta część cyklu, który jak się wydaje może nie mieć końca. Wznowienia i nowe płyty wciąż płyną do nas wartkim strumieniem. Dziś kolejna siódemka.

 

Alan Parsons Project - Pyramid (premiera 23.08.2024)

Trzeci studyjny album projektu stworzonego przez Alana Parsonsa - angielskiego inżyniera dźwięku, który zasłynął pracując m.in. przy produkcji „The Dark Side of the Moon” grupy Pink Floyd. Ale to oczywiście historia doskonale wszystkim znana, więc o losach grupy, którą obok Parsonsa tak naprawdę współtworzył jedynie Eric Woolfson (a reszta muzyków była dobierana w miarę potrzeb), nie ma co więcej wspominać. Album „Pyramid” ukazał się w maju 1978 roku i w oryginalnej wersji zawierał dziewięć nagrań. Na wydanym w 2008 roku wznowieniu dołożono siedem nagrań niepublikowanych. Ale jak szaleć to szaleć. Nowa wersja płyty „Pyramid” zawierać będzie - uwaga! - aż 67 dodatkowych nagrań, z czego aż 54 nie były nigdy publikowane. Ekskluzywna wersja tego boxu zawiera 4 płyty CD, Blu-ray oraz dwie płyty winylowe, a ponadto 60-stronicową książeczkę. W książeczce znajdziemy wywiady z Alanem, wspomnienia rodziny Erica Woolfsona, wspomnienia kilku innych muzyków z tamtego okresu, teksty oraz komentarze do wszystkich bonusów. A te bonusy to jak zwykle w takich przypadkach pierwsze miksy, wersje demo, wersje alternatywne, wersje instrumentalne utworów wokalnych, utwory z dodatkowymi partiami instrumentalnymi, które później odrzucono. Dużo tego.... a cena? Niestety też duża, w przedsprzedaży około 700 złotych. Czy ktoś się skusi?

 

Black Widow - Sabbat Days: The Complete Anthology 1969-1972 (premiera 30.08.2024)

Brytyjski zespół, który narodził się z formacji Pesky Gee. Na pierwszym albumie muzyka była wielowątkowa - od hard rocka, przez boogie i jazzowe wstawki aż do rocka progresywnego. Niebagatelną rolę odgrywały teksty, w całości poświęcone szatanowi, przez co po latach uznano debiutancki krążek „Sacrifice” za pierwszy w historii rocka kompletny album satanistyczny. Drugi album „Black Widow” wydany w 1971 roku nie miał już mocy i świeżości pierwszej płyty. W dodatku muzycy zrezygnowali z demonicznych tekstów, licząc że w ten sposób znajdą szersze grono odbiorców. Niestety ani ten, ani kolejny album „III” z 1972 roku nie zyskały popularności i zniechęcona wytwórnia CBS zerwała z grupą umowę. W zmienionym składzie podjęto jeszcze próbę realizacji czwartej płyty, ale nagrania ukazały się dopiero na archiwalnym albumie „Black Widow IV” w 1997 roku. A teraz nakładem firmy Grapefruit dostajemy sześciopłytową antologię zespołu Black Widow. Więc tak pokrótce - CD 1 to album grupy Pesky Gee „Exclamation Mark” plus trzy utwory z niewydanego, solowego albumu Kay Garrett - wokalistki współpracującej z Pesky Gee. CD 2 to album „Return to the Sabbat” nagrany w listopadzie 1969, ale wydany dopiero w 1998 roku. Kolejne trzy dyski to katalogowe albumy grupy, jednak wzbogacone łącznie o 13 bonusów (utwory live, utwory z singli). Szósty krążek to niewydany „za życia” zespołu czwarty album plus siedem bonusów (demo, live). Do tego 40-stronicowa książeczka z pełną historią zespołu i mnóstwem niepublikowanych zdjęć.

 

Can - Live in Aston 1977 / Live in Keele 1977 (premiera 31.05.2024 / 16.08.2024)

Początkowo miało to być małe nadrobienie zaległości, bowiem archiwalne, koncertowe nagrania grupy Can z Aston ukazały się już w maju. Tymczasem przygotowując się do napisania tego tekstu trafiłem na wiadomość o kolejnym wydawnictwie grupy Can. Myślę, że historia zespołu jest dość dobrze znana, ale kilka faktów nie zaszkodzi. Zawiązali się w Kolonii, w 1968 roku. Od początku w swej twórczości łączyli elementy awangardowej muzyki eksperymentalnej, jazzu, muzyki etnicznej, elektronicznej, psychodelicznej, a nawet funku. Mimo takiego dość trudnego w odbiorze muzycznego tygla odnieśli spory sukces komercyjny. Bez wątpienia mieli duży wpływ na dzisiejszy kształt post-rocka czy ambientu, a wielu twórców chętnie przyznawało się do czerpania z dorobku Can (Mark Hollis z Talk Talk, Radiohead, PIL, The Fall). Dziś z pierwszego składu grupy pozostał już tylko Irmin Schmidt. A od 2021 roku ukazują się wspomnieniowe, koncertowe płyty z materiałem nagranym w latach 1971-77. W tym roku wyszły już dwa albumy, a kolejny z Keele zapowiadany jest na sierpień. Dla fanów rzecz nieodzowna, dla innych niekoniecznie, choć zawsze warto spróbować.

 

Chapman-Whitney - Streetwalkers (premiera 28.06.2024)

Czy twórców tej płyty trzeba przedstawiać? Tym nieco młodszym czytelnikom małoleksykonowych treści zapewne tak. Roger „Chappo” Chapman i John „Charlie” Whitney pod koniec 1966 roku założyli zespół Family. Ich pierwszy album „Music in a Doll's House” uznawany jest dziś za klasykę brytyjskiej psychodelii. Później stopniowo odchodzili od tego gatunku na rzecz nieco cięższego i prostszego brzmienia. Także skład ulegał częstym rotacjom - w różnych wcieleniach grupy pojawiali się tak znani muzycy jak Rob Townsend, John Wetton, Tony Ashton czy Rick Grech. Kiedy w 1973 roku zarówno krytycy, jak i fani niemal całkowicie zignorowali siódmy album zespołu „It's Only a Movie” muzycy zadecydowali o zakończeniu działalności grupy Family. Jeszcze w połowie października 1973 zagrali swój ostatni koncert i... poczęli szukać nowych wyzwań. Chyba najlepiej się rozumiejący Chapman i Whitney nagrali w duecie album „Streetwalkers”, a chwilę później założyli zespół, o takiej właśnie nazwie. Album ukazał się w maju 1974 roku i obok wspomnianej dwójki współtworzył go iście gwiazdorski skład. Basista Rick Grech (Family, Traffic, Blind Faith), perkusiści Michael Giles i Ian Wallace (obaj King Crimson), klawiszowcy Max Middleton (Jeff Beck) i Tim Hinkley (Jody Grind, Snafu, Boo Street Runners), gitarzysta Neil Hubbard (B.B. King, Alvin Lee, Bryan Ferry, Joe Cocker, Juicy Lucy), John Wetton, Mel Collins i Poli Palmer. Ufff.... śmietanka. Niestety kolejny raz potwierdziło się nieco sportowe powiedzenie, że nazwiska nie grają. Muzyka przypominała nieco ostatnie płyty Family, była mocno rozwodnioną mieszanką rocka, bluesa i popu. Wkrótce po wydaniu tego albumu panowie powołali do życia zespół Streetwalkers, który dorobił się trzech płyt studyjnych, a ciekawostką może być fakt, że na perkusji grał z nimi Nicko McBrain - późniejszy perkusista Iron Maiden. A sam Chapman oprócz nagrania wielu solowych albumów dał się poznać jako wokalista zaproszony do nagrania singla „Shadow on the Wall” firmowanego przez Mike Oldfielda, gdzie zaśpiewał ze swoim charakterystycznym vibrato w głosie. Ale to już zupełnie inna historia. Płyta duetu Chapman-Whitney ukazuje się teraz we wznowieniu Esoteric, z okazji swojego 50-lecia. Materiał został zremasterowany z oryginanych taśm i wzbogacony o siedem bonusów. Strona B dość trudnego do zdobycia singla „Roxianna”, pierwszy miks utworu „Call Ya”, oraz pięć nagrań zarejestrowanych dla legendarnego Johna Peela podczas sesji dla BBC z 27 czerwca 1974. Cena bardzo dobra bo zaledwie około 60 złotych.

 

Hawkwind - In Search of Space (premiera 30.08.2024)

Drugi, studyjny album zespołu Hawkwind ukazał się 8 października 1971 roku. I aż trudno uwierzyć, że ten zespół już za kilka dni zagra w naszym kraju, na Summer Fog Festival w Katowicach. Tak, skład właściwie zupełnie inny, z jednym - za to bardzo ważnym wyjątkiem. Liderem i niekwestionowanym spiritus movens zespołu nadal jest Dave Brock. A że wieku jedynie kobietom się nie przypomina, to nie od rzeczy jest zauważyć, że Dave kończy w sierpniu 83 lata. Pozazdrościć kondycji i zdrowia. Ale wracamy do naszej płyty..... Album „In Search of Space” zawierał sześć utworów i został niezwykle dobrze przyjęty przez ówczesną amerykańską i brytyjską prasę muzyczną. A dziś uznawany jest za jedno ze sztandarowych dzieł space rocka. Teraz ukazuje się wydanie 2CD + Blu-ray. Pierwszy krążek to wierna kopia oryginalnego albumu jednak poddana remasteringowi oraz cztery bonusy, w tym słynne, singlowe „Silver Machine”. Druga płyta to nowy mix autorstwa Stephena Taylera, obejmujący dokładnie ten sam materiał co na krążku pierwszym. Ja osobiście jestem rozczarowany tak małą liczbą bonusów, mam wrażenie że w domowym archiwum Brocka czy w archiwach firmy United Artists można jeszcze coś znaleźć z tego okresu. No ale o tym zapewne przekonamy się za kilka lat, kiedy do sprzedaży trafi kolejne super super super de luxe. Zestaw uzupełnia 68-stronicowa książeczka. Aha... jeszcze Blu-ray.... to przestrzenna prezentacja w wersji 5.1 mixu Taylera i promocyjne video „Silver Machine”.

 

Solstice - Return to Cropredy (premiera 15.09.2024)

Aby opowiedzieć o tym albumie musimy cofnąć się w czasie o ponad dwadzieścia lat i przypomnieć niesamowitą historię albumu „The Cropredy Set” z 2002 roku. A jeszcze lepiej będzie, jak cofniemy się do roku 1980, czyli do momentu powstania grupy Solstice. Jej pomysłodawcą, liderem i jedynym stałym muzykiem na wszystkich płytach jest gitarzysta Andy Glass. Zespół jednak często zmienial skład, miał mniejsze lub większe przerwy w działalności, a w dorobku trzy studyjne albumy. Pomysł na pierwszy album koncertowy miał zostać zrealizowany podczas występu na festiwalu Cropredy, w 1998 roku. Niestety zawiodły ponoć mikrofony i stało się jasne, że nagrany dźwięk w żaden sposób nie nadaje się do wydania. Muzycy czuli jednak, że są w znakomitej formie, więc nazajutrz po nieudanym koncercie weszli do studia i zarejestrowali set typu „na żywo, ale w studio”. Ale ten materiał ukazał się dopiero w roku 2002 jako „The Cropredy Set”. Znalazły się na nim nagrania z trzech pierwszych płyt studyjnych, oraz jedno nagranie z solowej płyty ich ówczesnego perkusisty, którym był Clive Bunker znany choćby z Jethro Tull. Już w latach dwutysięcznych Solstice zarejestrował kolejne cztery płyty studyjne. A dokładnie po 25 latach wrócili na scenę festiwalu Cropredy. Tym razem wszystko poszło idealnie i zespół wystąpił przed dwudziestotysięczną publicznością (swoją drogą rodzi się pytanie, dlaczego nasze krajowe festiwale progrockowe mogą jedynie pomarzyć o takiej widowni). Ten przepięknie wydany podwójny album winylowy ma zawierać osiem utworów, a w jednym z nich za zestawem perkusyjnym ponownie usiadł Clive Bunker. Nakład limitowany tylko pod zamówienia, cena prawie 30 funtów plus koszty wysyłki.

 

Warhorse - The Recordings 1970-1972 (premiera 26.04.2024)

Zastanawiałem się niekiedy, które z płyt nagranych przez byłych lub obecnych muzyków Deep Purple są mi najbliższe, najczęściej słuchane. I tak naprawdę stworzenie takiego rankingu jest chyba niemożliwe - właściwie każdy z nich nagrywał płyty dobre i bardzo dobre. Wystarczy wspomnieć albumy Rainbow, Whitesnake, solowe płyty Jona Lorda, jazzujące albumy Steve'a Morse. Ale też bez wahania dołączam do tej grupy dwa świetne krążki formacji Warhorse. To zespół współtworzony przez basistę Nicka Simpera, który zagrał na trzech pierwszych albumach Deep Purple. Po niezbyt eleganckim rozstaniu z DP grał przez kilka miesięcy w zespole wspierającym amerykańską wokalistkę Marshę Hunt, by następnie z częścią muzyków utworzyć wspomniany Warhorse. W składzie znaleźli się też wokalista Ashley Holt, gitarzysta Ged Peck, klawiszowiec Frank Wilson (bardzo krótko grał z nimi Rick Wakeman, ale odszedł do Strawbs) i perkusista Mac Poole. Na drugiej płycie Pecka zastapił Peter Parks. Debiutancki album „Warhorse” jest oszałamiającym dokonaniem hard rocka pierwszej połowy lat 70. Wyrażnie zaznaczony bas, świetna gitara, Hammondy, bardzo dobry wokal i perkusja. Kompozycje pełne hard rockowego polotu i..... może gdzieniegdzie ten ulotny duch Deep Purple, który jednak (choć niezbyt nachalnie) daje się zauważyć. Druga płyta była może minimalnie gorsza, ale nadal trzymała wysoki poziom. Niestety zespół Warhorse nigdy nie uzyskał należnej mu sławy, popadł w długi i rozwiązał się w 1974 roku, choć okazjonalnie dawał jeszcze pojedyncze koncerty w późniejszych latach. A teraz nakładem firmy Esoteric ukazuje się dwupłytowy box zawierający oba katalogowe albumy grupy plus utwory bonusowe. Nagrania zostały zremasterowane, ale niestety wśród jedenastu bonusów nie znajdujemy nic czego byśmy nie znali. Swego czasu owe bonusy ukazały się dołączone do wznowień wydanych przez Angel Air czy Repertoire. Ale jeśli ktoś nie posiada płyt grupy Warhorse okazja do uzupełnienia kolekcji jest znakomita. Mieć to na półce to niemal obowiązek!

MLWZ album na 15-lecie Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia