Choć na ostatniej studyjnej płycie długogrającej Genesis ze Stevem Hackettem, „Wind & Wuthering”, nietrudno znaleźć znakomite i pamiętne partie jego gitary, album powstawał zdecydowanie nie po jego myśli. Demokratyczne prawa doboru repertuaru w sposób niekiedy brutalny wykluczały sporą część jego udanych pomysłów z realizacji (z utworem „Please Don’t Touch” na czele), co w konsekwencji przybliżało go do podjęcia decyzji o opuszczeniu szeregów zespołu. Materiału, który nie znalazł się na płycie było jednak na tyle dużo, że zdecydowano się na wydanie krótkiej EP-ki przybliżającej słuchaczom część niewykorzystanej muzyki. Materiał ze „Spot The Pigeon” nie mógł jednak w pełni zadośćuczynić kompozytorskim ambicjom gitarzysty - na trzy wypełniające płytkę utwory tylko przy jednym widnieje jego nazwisko jako współautora.
Pierwsza strona to dwa żartobliwe w warstwie tekstowej, bardzo proste kompozycyjnie utwory. „Match Of The Day” (zilustrowany zresztą skrzętnie chowanym przez zespół do dziś teledyskiem) jest pogodną rockową piosenką konstruowaną na bazie brzmienia syntezatora basowego, „Pigeons” zaś napisany został w tradycji music-hallowo-beatlesowskiej gawędziarskiej piosenki, tu opartej na jednostajnym, jednoakordowym gitarowym patencie. W obu trzyminutowych utworach próżno szukać solowych partii instrumentalnych.
Inaczej rzecz ma się w przypadku „Inside And Out”, będącego dziełem całego kwartetu. Opatrzony został poważniejszym tekstem, muzycznie zaś stanowi solidniejszy materiał aniżeli zawartość strony A, chociaż do błyskotliwych kompozycyjnie i aranżacyjnie, progresywnych nagrań znanych z longplayów utworowi „Inside And Out” jednak daleko. Dwie zasadnicze części kompozycji spięto w niezbyt wyszukany sposób – melodyjna „zwrotkowo-refrenowa” część, bliska swojej odpowiedniczce choćby z „Ripples”, w pewnym momencie urywa się i ustępuje miejsca instrumentalnej połowie, w której Banks, Hackett i Rutherford kolejno prezentują się w znakomitych partiach solowych.
Frustracja Hacketta związana z odrzucaniem jego pomysłów na „Wind & Wuthering” wydawała się na tyle duża, że wydana EP-ka raczej nie byłaby w stanie w żaden sposób odwieść go od decyzji o odejściu. Triu Banks-Rutherford-Collins w każdym razie nie w głowie było pocieszanie kogokolwiek – niewielkich rozmiarów EP-ka „Spot The Pigeon”, zawierająca zaskakująco prosty jak na standardy grupy materiał, okazała się kolejnym krokiem w rozwoju muzyki Genesis – to niewielki pomost pomiędzy „klasycznym Genesis” a muzyką, jaką grupa zaczęła prezentować po odejściu gitarzysty, do której z tego miejsca było już zdecydowanie blisko.