Podwójny album koncertowy Seconds Out jest zapisem występów Genesis, które odbyły się w Paryżu w 1976 i 1977 roku. Czas pokazał, iż płyta ta stała się podsumowaniem i symbolicznym zamknięciem pewnej epoki w historii zespołu. Z jednej strony - jest to ostatni album z gitarzystą Steve’m Hackettem w szeregach Genesis. Z drugiej zaś strony wydawnictwo to stanowi puentę tzw. klasycznego okresu w karierze Genesis, okresu, w którym zespół raczył swoich odbiorców głębokimi, progresywnymi kompozycjami, na ogół stroniąc od prób tworzenia hitów na listy przebojów. Puentę, należy przy tym przyznać, jak najbardziej wzniosłą.
Same okoliczności powstawania albumu były już dla zespołu przełomowe. Steve Hackett, choć występował jako pełnoprawny członek grupy na całej trasie koncertowej promującej ostatni album Genesis ze swoim udziałem, Wind & Wuthering, na pewnym etapie procesu miksowania zapisanego materiału pożegnał się z kolegami. Jak wspominali po latach sami muzycy, skazani na pracę przy masteringu bez Hacketta, pozwolili sobie na zabieg stłamszenia gitary na rzecz innych instrumentów. Faktycznie, i bez tego tłumaczenia na Seconds Out wyraźnie słychać, iż to niezwykle charakterystyczne brzmienie gitary Steve’a Hacketta jest gdzieś schowane. Wbrew temu jednak, materiał zawarty na płycie broni się znakomicie. Wyselekcjonowany z występów z dwóch tras koncertowych materiał dobrany został na tyle zgrabnie, że stanowi swoiste „The Best Of”, wizytówkę dotychczasowego dorobku Genesis. Zapewne, taki był zamysł artystów, nie można bowiem traktować Seconds Out jako pamiątki z trasy promującej Wind & Wuthering, gdyż wśród dwunastu zgromadzonych na albumie kompozycji, jedynie Afterglow pochodzi z wydanej w tym samym roku, znakomitej notabene, płyty.
Seconds Out przedstawia zespół będący w znakomitej formie. Phil Collins, od niedawna główny wokalista zespołu, świetnie radzi sobie nie tylko z utworami śpiewanymi przez siebie w studio, ale i z bardziej drapieżnymi partiami oryginalnie śpiewanymi przez Petera Gabriela (The Musical Box, Apocalypse 9/8). Ponadto, na Seconds Out jest już perkusistą najwyższej światowej klasy, co udowadnia grając „jak równy z równym” wraz z idolem sprzed kilku lat, Billem Brufordem (The Cinema Show), czy konstruując funkcjonujące odtąd przez długie lata niezrównane perkusyjne komando z Chesterem Thompsonem, do dziś lepiej kojarzonym z Genesis, niż z wcześniejszymi współpracownikami - Frankiem Zappą i Weather Report. Ponadto, wysunięte na przód instrumenty klawiszowe i gitara basowa pozwalają docenić zdolności Tony’ego Banksa i Mike Rutherforda, zaś wspomniany Steve Hackett, mimo odgrywania swego rodzaju „roli drugoplanowej”, ma na tym krążku swój wielki moment, nie zaryzykuję wiele twierdząc, iż być może najwspanialszy swój moment na jakimkolwiek zarejestrowanym materiale – mowa o zapierającym dech w piersiach, słynnym solo gitarowym w utworze Firth of Fifth.
Klasę Seconds Out jako albumu koncertowego potwierdza fakt, iż przynajmniej część zawartego na albumie repertuaru stanowią utwory, których wykonania przewyższają swoje studyjne pierwowzory. Choć stwierdzenia takiego jak diabeł święconej wody unikają fani doceniający Genesis zwłaszcza za dorobek ery Petera Gabriela, takie kompozycje, jak Firth of Fifth, czy I Know What I Like na Seconds Out szlachetnieją, osiągając pełnię artystycznego wyrazu, a Apocalypse 9/8, czyli kulminacyjny punkt suity Supper’s Ready, w wersji zagranej przez dwóch, nieposkromionych perkusistów, nabiera faktycznie piekielnego, apokaliptycznego charakteru.
Seconds Out to piękna wizytówka tzw. „starego Genesis”, płyta, którą z pewnością poleciłbym na początek wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają poznawać tajniki tej fascynującej muzyki. Przede wszystkim jednak należy traktować ją jako jedną z najwybitniejszych płyt koncertowych, być może nie tylko wśród wydawnictw z obszaru rocka progresywnego.