Projekt Henry Fool powstał w 2000 roku Wielkiej Brytanii. Stworzyli go Tim Bowness i Stephen Bennett. Do niedawna mieli w dorobku tylko jeden album, „Henry Fool”, który ukazał się nakładem wytwórni Cyclops w 2001 roku. Najnowszy krążek pt. „Men Singing” ukazuje się na początku marca, wydaje go renomowana firma Kscope i zawierać on będzie cztery kompozycje instrumentalne. Łączny czas płyty to 40 minut bardzo zaskakująco brzmiącej muzyki.
Na początek przedstawmy muzyków biorących udział w nagraniu tego albumu: Michael Bearpark (gitara), Stephen Bennett (syntezatory), Andrew Booker (perkusja), Tim Bownes (gitara), Peter Chilvers (bas), Myke Clifford (saksofon, flet), Jarrod Gosling (syntezatory, glockenspiel), Phil Manzanera (gitara) i Steve Bingham (skrzypce). Mastering jest dziełem Andy’ego Jacksona - inżyniera dźwięku zespołu Pink Floyd.
Pierwszy utwór, „Everyone In Sweden”, rozpoczyna się dość impulsywnie. Awangardowe dźwięki pełne ekspresji, docierającej do nas przy pierwszym spotkaniu mogą okazać się dość trudne w odbiorze. W miarę upływu czasu zespół będzie nas powoli, pozytywnie zaskakiwać swoim instrumentalnym kunsztem. Poszczególne partie instrumentów, z których w tak łatwy sposób muzycy wydobywają dźwięki pełne głębi i uroku, tworzą tajemniczy nastrój. Momentami można odnieść wrażenie, że nie ma spójności w tym, co tworzy Henry Fool, ale to nie prawda. Wystarczy w skupieniu wsłuchać się w tę płytę, aby odkrywać jej kolejne elementy, układające się w ambitną, przepełnioną jazzrockowym feelingiem i symfonią brzmienia muzykę. Nagranie numer dwa, „Man Singing”, to trwający prawie siedem minut utwór, w którym warto zwrócić uwagę na brzmienie gitary i towarzyszące jej ładnie wykonane partie klawiszy i fletu. Całość ewoluuje w kierunku nowoczesnych improwizacji. Zespół, stawiając w swej kompozytorskiej twórczości na unikatowe muzyczne wizje, realizuje je przy pomocy zaproszonych do nagrania profesjonalistów grających bardzo spontanicznie. Swoboda, z jaką muzycy poruszają się w swych nagraniach, może nas niejednokrotnie zaskoczyć, czego najlepszym przykładem może być utwór „My Favourite Zombie Dream” zbliżający się do psychodelicznych klimatów czy wręcz do klasycznych spacerockowych brzmień. Słuchając tej kompozycji ulegam czarowi tych galaktycznych dźwięków z odrobiną karmazynowych dodatków. Jest tutaj wiele kombinacji muzycznych, które przyniosły zamierzony efekt, gdyż po tak długim czasie powstawania tego albumu otrzymaliśmy dzieło zawierające coś więcej, niż tylko grę na instrumentach. To jest eksperymentalna płyta, wymykająca się wszelkich ramom i klasyfikacjom, kierująca się wyczuciem i reakcją artystów na wspólne granie. Finałowe nagranie, „Chic Hippo”, jest ukoronowaniem artystycznych dokonań wszystkich członków grupy Henry Fool. Rozpoczyna się od pięknych klasycznych partii zagranych na wiolonczeli, po których słyszymy saksofonową solówkę i kilka gitarowych riffów, a wszystko to upiększone jest dźwiękami klawiszy i niesamowitą grą na przeróżnych instrumentach perkusyjnych, które towarzyszą nam zresztą na całej płycie.
Wiem, że nie od razu odkryjemy urok tych kompozycji, ale jeśli pozwolimy, aby ten krążek zagościł w naszym odtwarzaczu na dłużej, to zapewniam, że nie pozostaniemy obojętnymi na to prawdziwe dzieło mistrzów. Drugi album w dorobku Henry Fool ukazuje twórczość zespołu w innym blasku progresywnego spojrzenia na sztukę, poprzez pryzmat różnych stylów i żywą reakcję na tradycyjne i współczesne dokonania w jazzrockowych improwizacjach. Panowie tworzą nagrania trudniejsze w odbiorze, ale niepozbawione bardzo interesujących rozwiązań aranżacyjnych. Powstała dzięki temu eksperymentalna muzyka, zagrana z dużym feelingiem i wymykająca się sztywno ustalonym zasadom. Album „Men Singing” zawiera utwory, w których proste linie melodyczne są stopniowo wzbogacane poprzez brzmienie poszczególnych instrumentów. Wspólne muzykowanie tych prawdziwych mistrzów pozwala na kreowanie takich właśnie magicznych nagrań, z jakimi mamy do czynienia na tym wydawnictwie. Dlatego płyty tej najlepiej słucha się nocą, kiedy nic nie jest w stanie zakłócić pełnego odbioru twórczości Henry Fool.
Co jeszcze można dodać pisząc o nowym albumie Henry Fool? W moim przekonaniu charakteryzuje się on nieskrępowanym dialogiem muzyków, którzy w umiejętny sposób połączyli swoje przeogromne muzyczne doświadczenia. Słysząc ten „nieład” docierający do naszych uszu, może on nas trochę irytować. Zapewniam, że jest to tylko chwilowa reakcja, po której wszystko zaczyna się dopasowywać, odmieniając nasze podejście do muzyki płynącej z głośników.