Diavolopera - Preludium

Robert "Morfina" Wegrzyn

ImageMamy nowy produkt na rynku muzycznym nazwany Diavolopera. To polski zespół założony w 2009 roku, a pochodzący z Gdyni. Skład kapeli stanowią: Robert Bandzul (gitara), Sławek Kliszewski (perkusja), Julia Grisznina (wokal), Mirosław Abramowicz (gitara basowa) i Tomasz Bartoszek (instrumenty klawiszowe). Ktoś gdzieś napisał, że reprezentują oni „odświeżony gotyk”. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Gdzie tu gotyk?... Obdarzona rzadko spotykanym, bardzo ciekawym i mocnym głosem dziewczyna śpiewa na wskroś rockowo, a chłopaki grają szeroko rozumiany rock-metal. No, może z lekką domieszką power metalu oraz muzycznych orientalizmów, ale to po prostu dobre, zadziorne, rockowe granie. Absolutnie to nie gotyk. Bardzo trapią mnie niesłuszne przyporządkowania do gatunków, niepotrzebne szufladkowania, bez racji i rzetelności opisujące dany zespół. Muzyka, jaką tworzy Diavolopera, to nic innego, jak dobrze brzmiący, energetyczny rock, tyle, że z żeńskim wokalem. Podkreślam raz jeszcze: bardzo dobrym wokalem! Czy Evanescense lub Lacuna Coil, bo do tych kapel najbardziej podobna jest Diavolopera, są gotyckie? No, chyba raczej nie. To tyle tytułem wstępu, a zatem przejdźmy do meritum, czyli do zawartości minialbumu „Preludium”.

Krążek zawiera siedem utworów, które już wcześniej znalazły się na dwóch demach gdyńskiej grupy. Teraz całość została wydana w eleganckim digipaku. Materiał, jaki stworzyli muzycy jest bardzo dobrze zaaranżowany, interesująco brzmiący i świeży pod względem technicznym. Warto też wspomnieć, że zespół jest niby nowy i nieznany, ale w sposób umiejętny odświeża to, co już gdzieś słyszałem, np. muzykę Delight czy Moonlight. Dlatego dla mnie jest to jakby kontynuacja tych dwóch zespołów w nowym wydaniu. Jak najbardziej jestem zwolennikiem takiej i tak podanej muzyki, ale prawdą jest też, że materiał umieszczony na tym wydawnictwie nie jest niczym super oryginalnym. Ale na to zapewne przyjdzie czas na kolejnym wydawnictwie.

Jeżeli chodzi o najbardziej charakterystyczną osobę w kapeli, a mianowicie Julię, to trzeba przyznać, że ma dziewczyna parę. Wokale są fajnie zaaranżowane i wykonane. W mojej ocenie niewiele brakuje jej do poziomu najlepszych wokalistek w naszym kraju. Krążek zawiera numery zaśpiewane w angielskiej wersji, ale jest jedna polskojęzyczna perła w postaci kompozycji pt. „Kraul”. To taki bonusik dla polskich słuchaczy, chociaż według mnie utwór ten pozostaje nieco w tyle za innymi. Po raz kolejny sprawdza się dewiza, że angielski w muzyce brzmi po prostu dużo lepiej. Świadczą o tym tak dobre utwory Diavolopery, jak „Desire”, „Bad Taste” czy „Daddy”.

Podsumowując, „Preludium” formacji Diavolopera jest jak najbardziej pozytywnym wstępem do dalszej prezentacji. Skoro jest preludium, to musi być ciąg dalszy. Zobaczymy, co będzie dalej.... Polecam.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!