Lynne, Jeff - Armchair Theatre

Artur Chachlowski

Image19 kwietnia wytwórnia Frontiers Records wypuszcza na rynek aż trzy płyty autorstwa brytyjskiego kompozytora Jeffa Lynne’a. Pierwsza z nich to wznowienie ostatniego, oryginalnie wydanego w 2001 roku krążka ELO pod tytułem „Zoom”, druga – to premierowy album koncertowy ELO z nagraniami z jedynego występu zespołu z 2001 roku, a trzecia – to reedycja solowego wydawnictwa Lynne’a – „Armchair Theatre” z 1990 roku. Na wszystkich tych płytach znalazły się premierowe, nigdy wcześniej nie publikowane nagrania. I pewnie to one będą dla fanów Orkiestry Elektrycznego Światła przedmiotem największego zainteresowania.

Przed rokiem pisaliśmy na naszych łamach o nowej solowej płycie Jeffa Lynne’a wydanej pod tytułem „Long Wave”. Wspominaliśmy wówczas, że to ledwie drugi solowy album tego popularnego artysty. Drugi, po wydanym w 1990 roku krążku „Armchair Theatre”, który od wielu lat nie był osiągalny na rynku. Przed zapomnieniem ratuje go teraz wytwórnia Frontiers Records, z którą lider ELO związał się niedawno kontraktem płytowym. W jego ramach Jeff zastrzegł sobie, że zanim dojdzie do wydania premierowego materiału, ukaże się wznowienie jego wcześniejszego katalogu. I w ten oto sposób mamy w ręku reedycję płyty, która pojawiła się na rynku, gdy szyld „Electric Light Orchestra” od pewnego czasu zawisł na kołku. Pod koniec lat 80.  Lynne skoncentrował się na pracy producenckiej, współpracował z ex-Beatlesami nad ich „Antologią”, udzielał się z innymi gwiazdami (Harrison, Dylan, Petty, Orbison) w zespole Traveling Wilburys, a w wolnych chwilach komponował i aranżował nowe piosenki. Nie nadawał im już epickiego szlifu, który cechował (wcześniejsze) płyty „Elektrików”, ani też nie eksperymentował z elektroniką, jak to było w przypadku niektórych (późniejszych) płyt tego zespołu.

Wszystkie 11 piosenek wypełniających oryginalny program albumu „Armchair Theatre” to proste, melodyjne, nieprzekraczające trzyminutowego rozmiaru utwory, utrzymane w tradycyjnej poprockowej stylistyce z dużym naciskiem na brzmienie retro. Zresztą nie wszystkie one skomponował sam Lynne. Dwie z nich to covery klasyków, które wyszły spod pióra słynnych duetów kompozytorskich: Maxwell Anders – Kurt Weill („September Song”) i Ted Koehler – Harold Arlen („Stormy Weather”), jedna to dzieło Jesse Stone („Don’t Let Go”), a jeszcze inna spośród tych piosenek („Blown Away”) napisana została przez Lynne’a we współpracy z Tomem Pettym.

Do nagrania albumu „Armchair Theatre” Lynn zaprosił mniej więcej ten sam skład muzyków, którzy rok później pomógł zrealizować mu album „Zoom” wydany pod szyldem Electric Light Orchestra. I tak, na instrumentach klawiszowych zagrał Richard Tandy, na saksofonach – Jim Horn, na perkusji Mette Mathiesen (w jednym utworze, wspomnianym już wcześniej „Blown Away” wystąpił Ringo Starr), w czterech nagraniach słychać grającego na gitarze i śpiewającego w chórkach George’a Harrisona, a aranżacją instrumentów smyczkowych zajął się sam Michael Kamen. Aż łezka kręci się w oku na samo wspomnienie tylu wspaniałych nazwisk. Wszak niektórych z tych muzyków już niestety nie ma wśród nas. A potrafili oni grać jak mało kto. Nic dziwnego, że wyszła z tego bardzo przyjemna płyta, pełna typowych i charakterystycznych dla Lynne’a pomysłów i rozwiązań melodycznych, a także ciekawych rozwiązań formalnych (skiffle’owe aranżacje, pobrzmiewające od czasu do czasu, choć nie tak często jak w ELO, smyczki oraz serenadowy charakter niektórych ballad).

Generalnie rzecz ujmując, „Armchair Theatre” to płyta stylistycznie nie tak daleka od powstających w tamtym czasie płyt Traveling Wilburys czy na przykład solowego albumu George’a Harrisona „Cloud Nine”. Wyraźnie słychać, że Lynne to dominująca osobowość artystyczna i że za cokolwiek by się on nie wziął, wyraźnie stawia na tym swoją muzyczną pieczęć.

Choć album zyskał sobie w swoim czasie mnóstwo pozytywnych recenzji i wylansował nawet kilka przebojów („Every Little Thing” i „Lift Me Up”), to nie odniósł on oszałamiającego sukcesu. Najbardziej docenili go słuchacze w Skandynawii, ale na przykład w rodzimej Anglii osiągnął zaledwie 24 miejsce zestawienia najlepiej sprzedających się płyt, a w USA uzyskał ledwie… 83 pozycję.

W charakterze dodatków do reedycji płyty „Armchair Theatre” znajdujemy dwa autorskie utwory Lynne’a (skomponowane i wykonane przez niego samego w pojedynkę). Oba pochodzą z 1989 roku z sesji nagraniowej tego albumu. „Borderline” to strona B singla „Lift Me Up”, a „Forecast”, jak do tej pory, nigdy nie ukazał się na płycie. Na pewno stanowią one wystarczającą zachętę do nabycia nowej wersji solowego krążka Lynne’a, niemniej jednak nie zapominajmy, że o sile „Armchair Theatre” stanowią naprawdę udane piosenki tak licznie wypełniające podstawowy program tego albumu.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok