Comedy Of Errors - Fanfare & Fantasy

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageNeoprogrockowcy z grupy Comedy Of Errors na swojej nowej płycie „Fanfare & Fantasy” dowiedli, że wciąż znajdują się w rewelacyjnej formie. Po dobrze przyjętym albumie „Disobey” szkocka Komedia Omyłek znowu serwuje nam świeżutki, delikatny neoprogresywny przysmak. Danie wyborne. Wykwintne i smakowite. Przyrządzone w składzie: Joe Cairney – śpiew, Jim Johnston – instrumenty klawiszowe, Bruce Levick – perkusja, Mark Spalding - gitara i bas oraz John Fitzgerald – śpiew w chórkach.

Mimo że jak pamiętamy po debiucie w latach 80. zespół na długich parę lat zniknął ze sceny, to najwyraźniej nie próżnował. Jim Johnston, bo on jest głównym kompozytorem w zespole, w trakcie tej długiej, trwającej blisko ćwierć wieku przerwy, swoje pomysły odkładał do szuflady i najwyraźniej starczyło mu ich nie na jeden („Disobey”), ale na co najmniej dwie rewelacyjne płyty.

Tym razem Comedy Of Errors powraca z bardzo dobrym, klimatycznym albumem. Profesjonalizm i dojrzałość muzyków w pełni eksponuje ten nowy materiał muzyczny. Przez cały czas jego trwania poruszamy się po obszarach „fantasy rocka” w najlepszym tego słowa rozumieniu. Jest na „Fanfare & Fantasy” delikatnie, melodyjnie i chwilami wręcz melancholijnie, ale wcale nie usypiająco. Doznania są podawane stopniowo i umiarkowanie. Zespół umiejętnie dozuje słuchaczowi paletę swoich nietuzinkowych pomysłów. Proszę szczególnie zwrócić uwagę na gitarzystę i klawiszowca, bo obaj panowie grają wręcz genialnie i oldschoolowo, choć cały czas obracają się w neoprogresywnym stylu. Ich misterne zagrywki i klimatyczne, bardzo epickie nastroje mocno podkreślają kunszt i charakter muzyki zespołu, jednocześnie nadając niebanalnego szlifu całej produkcji. Wokale? No tak, śpiew Cairneya zabiera nas w rasowe artrockowe klimaty. Śpiewa on delikatnie i zwiewnie, może chwilami ciut za słodko, ale taki właśnie jest klimat tej muzyki: jest smutno, miękko i niesamowicie płynnie... W niektórych momentach mam wrażenie jakbym słyszał jakiś zespół dokładnie z lat 80. Czas dla Comedy Of Errors najwyraźniej się zatrzymał. Jednak, co warte podkreślenia, ten fakt nic nie ujmuje tej produkcji w żaden sposób.  Raczej dodaje charakteru. Z pewnością jest to zamierzony cel zespołu. Po prostu w takiej stylistyce czują się najlepiej i trzeba im przyznać, że w chwili obecnej należy ich uznać za mistrzów świata w kategorii neoprogresu.

Z całego serca polecam nową płytę Comedy Of Errors. W całości. A gdy spytacie mnie o najciekawsze jej fragmenty, to wskażę na numer 6 zatytułowany „The Cause”. Tak, to bardzo dobry „powód”, by przyswoić sobie ten krążek i zaprzyjaźnić się z zamieszczoną na niej muzyką…

A na koniec powiem Wam, że bardzo czekałem na tytułowe fanfary. I po gruntownym zapoznaniu się z tym albumem doczekałem się!  I to na niejedne. Utwór numer 7 – „Time’s Motet And Galliard” – przenosi nas w zupełnie inny świat. Jakby w epokę muzycznego baroku, ze swoją tajemniczością (w pierwszej części), ale i wesołą, stylową melodyjnością (w części drugiej). „Fanfary” znajdziemy też w rozpoczynającym płytę utworze „Fanfare For The Broken Hearted”. A już to, co Jim Johnston wyprawia w połowie czwartego utworu na płycie, „Going For A Song”, to już prawdziwe mistrzostwo świata. Miłośnicy Genesis, nie czekajcie ani chwili, tylko koniecznie kupcie tą płytę!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!