Zapraszam na kolejne walne zebranie członków Stowarzyszenia Jowisza. To już koniec trzeciej kadencji, na podsumowanie której Jupiter Society przedstawia nam pod głosowanie pakiet sześciu uchwał pod wspólną klauzulą nazwaną „From Endangered To Extinct”.
Najpierw przedstawmy władze Stowarzyszenia. Przewodniczący i sprawca całego zamieszania to Carl Westholm – człowiek znany z grupy Carptree. Członkowie zarządu: Öivin Tronstad (v), Mats Leven (v), Cia Backman (v), Dirk Verbeuren (dr), Ulf Edelönn (g), Sebastian Blyberg (bg) i Marcul Jidell (g). Są jeszcze zastępcy członków rady: Frederik Åkesson (g), Stefan Fanden (bg), Peter Söderström (g), Leif Edling (bg,v) oraz nadworny grafik Pål Olofsson i człowiek, który skoordynował realizację całego przedsięwzięcia – inżynier Björn Eriksson. Jak widać, to doświadczeni ludzie, którzy z niejednego pieca chleb jedli, a w ich CV znaleźć można takie rekomendacje, jak Candlemass, Soilwork, Opeth, Evergrey, Carptree i Krux.
Po raz trzeci poddają pod ocenę członków Stowarzyszenia wyniki swojej kilkuletniej pracy. I po raz kolejny zabierają nas w podróż w krainę metalowego science fiction opartego na apokaliptycznej historii mówiącej o ostatnich chwilach ludzkości w świecie ogarniętym przez kosmiczną katastrofę.
To bardzo mroczna i gęsta od różnorodnych dźwięków opowieść. Ciężka i niekoniecznie lekkostrawna. Muzyka niejednokrotnie przypomina pustoszący wszystko co tylko napotka na swojej drodze czołg. Ale nie swoim metalowym orężem, a raczej symfonicznym rozmachem i progrockową finezją. Quasi-orkiestrowy przepych, muzyczny barok i dźwiękowy patos – te elementy królują w każdej granej przez Stowarzyszenie Jowisza nucie. Rozmach, z którym muzyka sączy się z głośników, ogrom przenikających się i nakładających się na siebie melodii potrafi każdego wprawić w zadziwienie. Wyraźnie widać (słychać!), że kierowany przez Westholma zarząd, to kolegialne ciało złożone z bardzo kompetentnych ludzi, wiedzących doskonale o co w tym biznesie chodzi i wkładających w swoją pracę całe swoje serce.
Sześć monumentalnie brzmiących utworów, sześć głosów na TAK, sześć uchwał przyjętych przez aklamację. Nie żeby bez zastrzeżeń, bo na pewno jest nad czym pracować w czwartej kadencji, ale wynik pracy jest co najmniej satysfakcjonujący. Stąd też słowa uznania dla Jupiter Society. Absolutorium udzielone. Wolne wnioski? No, może postarać się trochę uatrakcyjnić i bardziej zróżnicować brzmienie na kolejnym albumie?... Na tym obrady zakończono.