Simon Collins, syn legendarnego muzyka Phila Collinsa, a wraz z nim Dave Kerzner (Reality Sonic, Kevin Gilbert), Kelly Nordstrom i Matt Dorsey wydali pod szyldem Sound Of Contact album pt. “Dimensionaut". Jest to album koncepcyjny o wymiarach czasu i przestrzeni, a jego bohaterem jest podróżnik nazywany Dimo, którego misją jest rozszerzyć granice ludzkiego doświadczenia.
Premiera płyty miała miejsce 20 maja 2013 roku, trwa ona ponad 70 minut i składa się z dwunastu kompozycji. Ostatnie nagranie, „Möbius Slip”, to czteroczęściowa suita trwająca prawie 20 minut. Tak duża dawka kompozytorskich zdolności może zaskoczyć i to bardzo pozytywnie każdego słuchacza.
Album otwiera krótka kompozycja „Sound Of Contact” z efektami dźwiękowymi, w tym odgłosami zmieniających się fal radiowych, które tworzą przestrzenny klimat nastrajający odbiorcę do tego, co ma się wydarzyć w kolejnych nagraniach. Progresywne gitarowe dźwięki coraz mocniej nabierają na sile i wdzierają się w każdą wolną przestrzeń pomiędzy klawisze. Mamy tu do czynienia z przytłaczającą instrumentalną ścianą dźwięków. Tak właśnie brzmi utwór „Cosmic Distance Ladder”. Płynnie przechodzimy do następnego nagrania, przebojowego wręcz „Pale Blue Dot” - odkrywamy tu zdolności wokalne Simona Collinsa. Cóż za podobieństwo do głosu ojca, Phila Collinsa, i jakże ładna, wpadająca w ucho melodia. Następny kawałek , „I Am (Dimensionaut)” jeszcze bardziej nasuwa skojarzenia z głosem i solową twórczością Phila Collinsa. W każdym bądź razie rewelacyjnie się tego słucha. Melodie po prostu przyciągają uwagę swoją aranżacją. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że chwilami zahaczamy o beatlesowskie klimaty, na przykład w „Not Coming Down”. Jak tu nie dać się ponieść tym dźwiękom, które usłyszymy w „Beyond IIlumination”, gdzie wokalnie Simona wspomaga go Hanna Stobart? Ta znana ze współpracy ze Stevem Rothery pani potrafi zauroczyć swym głosem poruszając nasze serce i potęgując nasze wewnętrzne doznania. Idealnie wpasowuje się i daje ciekawy kontrast dla głównego głosu na tym albumie. Słuchając kolejnych kawałków można odnieść wrażenie, że zawierają one przebojową radiową moc, z którą mogą śmiało dotrzeć do wielu odbiorców, bo są naprawdę na wysokim poziomie instrumentalnym i wokalnym. Mają w sobie wystarczająco dużo potencjału, by przebić się przez kurtynę pseudopiosenek, które zalewają ze wszystkich stron radiowe stacje FM.
Simon Collins odziedziczył nie tylko ciekawy głos po swoim tacie, ale też talent do gry na perkusji, co jednoznacznie udowadnia na tym albumie. Warto też zwrócić uwagę na ciekawe chórki, które słyszymy w poszczególnych fragmentach utworów. Świetnie spełniają one swą rolę. Krótki, bo tylko dwuminutowy kawałek „Realm Of In-Organic Beings” z żeńską wokalizą w tle trochę nawiązuje moim zdaniem do „Dark Side Of The Moon”. Ale może tylko ja tak to odbieram?... Na płycie pozostały jeszcze dwa nagrania: „Closer To You” i „Omega Point”, które utrzymują bardzo wysoki poziom panujący od samego początku płyty „Dimensionaut”. Jej słuchanie to wielka przyjemność, jaka może spotkać słuchacza odkrywającego tajemnicze losy głównego bohatera.
Ostatnie kilkanaście minut to suita „Möbius Slip” składająca się z czterech części („In The Difference Enigma” / „Perihelion Continuum” / „Salvation Found” / „All Words All Times”). Zawiera ona bardzo galaktyczną muzykę pełną tajemniczych odgłosów, które wypełniają otaczający nas wszechświat. Dbałość o odpowiedni nastrój, o odpowiednie przekazanie emocji, które wyrażane są w poszczególnych częściach odpowiednio dobranymi i adekwatnymi w danym momencie dźwiękami poszczególnych instrumentów rzucając słuchacza w otchłań spacerockowych brzmień, które wirują w jego umyśle, wprowadzając go w stan progresywno-rockowej nieważkości.
Czy ta koncepcyjna płyta będzie miała kolejną część? Czas pokaże. Póki co cieszmy się tym, co już się zmaterializowało i jest pośród nas w postaci wspaniałego krążka „Dimensionaut”. Polecam zapoznać się z tą muzyką, a jestem pewien, że przypadnie ona do gustu miłośnikom takich zespołów jak Genesis, Spock’s Beard, Porcupine Tree, Frost* czy Kaipa.