Amerykańska formacja The Twenty Committee i jej album „A Lifeblood Psalm” byłby zapewne przepadł w powodzi docierających do Małego Leksykonu płytowych nowości spod znaku progresywnego rocka, gdybym, studiując informacje zawarte na okładce, nie wyłapał faktu, iż wspomniany album nagrany został w Nashville w studiu wytwórni Radiant Records. A Radiant Records to, wiadomo, znany wszystkim doskonale Neal Morse. No i faktycznie, choć muzyk ten nie brał udziału w sesjach nagraniowych, to jego nazwisko figuruje na długiej liście podziękowań.
The Twenty Committee to działający pod kierunkiem Geofreya Langleya (v, k) kwintet wpisujący się w formułę charakterystycznego dla Ameryki melodyjnego soft rocka, a prawdopodobnie też (a może przede wszystkim?) nurtu znanego jako „chrześcijański progresywny rock”. Tak mi się przynajmniej wydaje, gdyż znikome informacje zamieszczone na stronie internetowej zespołu oraz brak wydrukowanych tekstów poszczególnych utworów do końca nie rozwiewają moich wątpliwości. Tak czy inaczej, to o czym śpiewa zespół The Twenty Committee nie jest chyba najważniejsze. Grunt, że mamy do czynienia z raczej dobrym rockowym albumem o dość typowej konstrukcji – cztery pierwsze utwory trwają łącznie ponad 20 minut, a piąty, wieloczęściowy „The Knowledge Of Enterprise”, to kolejne 20 minut muzyki – zagranej i zaśpiewanej w dość sztampowy, ale i uduchowiony sposób. Formuła muzyki „lekkiej, łatwej i przyjemnej” wyraźnie panuje na tym krążku, choć ktoś kto spodziewa się po nim wyłącznie melodyjnych i cukierkowych piosenek, może być mocno zaskoczony, chociażby utworem oznaczonym numerem 3 (i trwającym 10 minut!!!) „Her Voice”. To bardzo rozbudowany i złożony w swojej konstrukcji utwór, pełen muzycznych zakrętasów i przepełniony licznymi typowymi dla symfonicznego rocka pierwiastkami.
Mocno intryguje też muzyczno-dźwiękowo-słowny wstęp do płyty w postaci króciutkiej miniatury „Introduction”, no i sam „progrockowy aspekt” w postaci powiązania 4 ciekawych muzycznych tematów w jedną, zamkniętą całość w postaci wspomnianej już suity „The Knowledge Of Enterprise”. Jednakowoż nad wszystkim unosi się duch „miękkiego”, melodyjnego i niemęczącego uszu grania. Grania, podkreślmy, z ambicjami.
Tak więc, w przypadku płytowego debiutu grupy The Twenty Committee nie mamy do czynienia, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało, z trywialną i prostą muzyką. Ale do doskonałości sporo jej jeszcze brakuje. Myślę, że ten obdarzony sporymi możliwościami amerykański zespół jest w stanie wspiąć się w przyszłości na wyższy poziom, co z pewnością stanie się już na kolejnej płycie. Będę na nią czekać, będę też starać się z uwagą śledzić dalsze losy tej obiecującej formacji. A póki co pozwolę nacieszyć się moim uszom tym wcale nie najgorszym albumem. I Was też do tego zachęcam.