Savoy Brown - Songs From The Road

Andrzej Barwicki

ImageSavoy Brown, znany też jako Savoy Brown Blues Band, to brytyjski zespół rockowo - bluesowy założony i prowadzony od 1965 roku przez Kima Simmondsa. W zespole dochodziło do częstych zmian personalnych, a grali w nim tacy muzycy jak: Bill Bruford, Dave Walker, Andy Pyle, Paul Raymond i Jimmy Kunes. Nagrali około 30 płyt studyjnych, w tym między innymi ostatnią, wydaną w 2012 roku, „Voodoo Moon”. Kim Simmonds wydał też swoje cztery solowe płyty: „Solitare” (1997), „Blues Like Midnight” (2000), „Struck By Lightning” (2006) oraz „Out Of The Blue” (2006). W maju tego roku ukazało się koncertowe wydawnictwo Savoy Brown zatytułowane „Songs From The Road”. Występ zarejestrowano w 2012 roku w Musiktheater Piano w Dortmundzie. Koncertem tym dowodzona przez Kima Simmondsa grupa po raz kolejny udowodniła, że jest jednym z najlepszych bluesrockowych zespołów na świecie i na scenie potrafi zrobić wszystko. „Songs From The Road” to podwójne wydawnictwo (CD+DVD), na którym znalazło się 12 kompozycji plus dwa nagrania bonusowe, ale zamieszczone tylko na krążku DVD.

Koncert w Dortmundzie rozpoczął utwór instrumentalny pochodzący z ostatniej studyjnej płyty zespołu, a noszący tytuł „24/7”. To była wspaniała rozgrzewka muzyków i publiczności, budująca bluesrockową atmosferę podkreśloną pięknie zagraną partią na saksofonie i gitarze. Za sprawą nagrania „Looking In” przenieśliśmy się w czasie do lat 70. Ten utwór, pochodzący z początkowego okresu działalności zespołu, pełen jest znakomitych gitarowych zagrywek, po dziś dzień wzbudzających u słuchacza ten sam podziw i zachwyt. W kolejnym nagraniu dokonujemy skoku do roku 2012. Wszystko to za sprawą nowoczesnego, niepozbawionego ładnej melodii i odpowiedniego rytmu kawałka o przebojowym potencjale - „Natural Man”. W kompozycji „Street Corner Talking” z 1971 roku za mikrofonem staje sam Kim Simmonds, co jest na tym albumie rzadkością, natomiast Joe Whiting wspaniale przyozdabia ją swoją grą na saksofonie. W „She’s Got The Heat” z 2012 roku mamy do czynienia z rockandrollowym podejściem do tworzonej muzyki. A czemu nie? Wszak rock and roll jest wieczny, zawsze można się pobujać w takim rytmie. Następny klasyk wykonany podczas tego koncertu to „Times Does Tell” (1971) - wersja wydłużona do ponad ośmiu minut. Ładnie słychać tu grę na basie i perkusji, zaś na pierwszy plan wysuwa się gitarowa solówka. Nagranie „Voodoo Moon”, ma bardziej rockowy odcień niż studyjny oryginał, a gitara brzmi w nim nowocześniej. Po nim mamy „Meet The Blues Head On”, znakomicie podtrzymujący poprzednie tempo.

Kawałka „Hellbound Train” nie mogło zabraknąć na tzw. setliście. To prawdziwy majstersztyk. Rozpoczyna się od gry na perkusji i basie, później słychać gitarę – to czternaście minut, podczas których oczarowują nas dźwięki gitary, z której Kim, trącając struny swojego instrumentu, wydobywa wspaniałe riffy - momentami bardzo energiczne, ale też delikatnie stonowane (polecam zobaczyć to wykonanie na DVD - podczas tego kawałka Kim Simmonds gra klęcząc na kolanach). W tym utworze swoje możliwości wokalne świetnie zaprezentował też Joe Whiting. Po tym nagraniu zespół pożegnał się z publicznością, ale to nie był koniec jego występu. Kapela zagrała jeszcze trzy numery: „Shockwaves” - w rytmach boogie, „Tell Mama” (tutaj są przedstawieni muzycy) i „Wang Dang Doodle” - obydwa pochodzą z roku 1971. Tak kończy się wersja koncertu zapisana na CD. Dwie bonusowe kompozycje, które zamieszczono tylko na DVD to „Little Red Rooster” (Willie Dixona) oraz „Louisiana Blues” (Muddy Watersa) - tu po raz drugi śpiewa Kim Simmonds.

Warto sięgnąć po to wydawnictwo, które ukazało się dzięki wytwórni Ruf Records. Takim artystom, już wiekowym, ale dającym z siebie wszystko dla muzyki oraz ludziom stojącym naprzeciwko sceny warto poświęcić swój czas. Może moja opinia nie przekona was w pełni do posłuchania tych koncertowych wersji utworów zamieszczonych na „Songs From The Road”, ale pozwolę sobie na koniec zacytować słowa samego Simmondsa, który tak opowiada o koncercie: Po wielu latach działalności nadal czuję to samo napięcie i ekscytację, wejście na scenę wciąż budzi dreszcz. Czasami czuję się, jakbym wrócił do 1967 roku… i jest to bardzo dobre uczucie.

Czas na koniec przedstawić cały skład, który zapewnił nam tak wspaniałe doznania: Kim Simmonds (gitara, wokal), Joe Whiting (saksofon, główny wokal), Pat De Salvo (gitara basowa, chórki) i Garrnet Grimm (perkusja).

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok