Blind Ego - Mirror

Artur Chachlowski

ImageW pierwotnym założeniu miał to być solowy album gitarzysty RPWL, Karlheinza Wallnera. Niespodziewanie rozrósł się on jednak do miana solowego projektu, gdyż Wallner zdołał zgromadzić wokół siebie gromadkę bardzo znanych muzyków. A może lepiej byłoby powiedzieć, że to po prostu magia jego muzyki niczym magnes przyciągnęła tak wielu uznanych artystów, którzy wraz z „Kalle” firmują projekt o nazwie Blind Ego? Do studia nagraniowego Farmlands, które prowadzi wraz ze swoim kolegą z RPWL Yogim Langiem, zaprosił on najpierw wszędobylskiego basistę Johna Jowitta, który przyprowadził ze sobą dawno niesłyszanego Paula Wrightsona (ex-Arena, to on śpiewał na płycie „Pride” z 1996r.), a potem pojawili się jeszcze John Mitchell (Arena, Kino, It Bites) oraz długoletni przyjaciel Kallego, perkusista Tommy Eberhardt. Produkcją zajął się wspomniany już wcześniej Yogi Lang, który na płycie „Mirror” odpowiedzialny jest także za wszystkie partie instrumentów klawiszowych. To debiut tego artysty w tej roli, gdyż w swoim RPWL stoi on zazwyczaj wyłącznie za mikrofonem. Na tym nie koniec niespodzianek. W roli wokalisty, śpiewającego wprawdzie tylko tzw. drugie wokale, na płycie „Mirror” słyszymy… pianistę Areny i Pendragonu, Clive’a Nolana. Yogi na klawiszach, Nolan na wokalu – przyznacie, że to prawdziwie niespodziewana zamiana miejsc.

Tak wygląda potencjał osobowy formacji Blind Ego. A co z muzyką? Autorem wszystkich utworów na płycie „Mirror” jest sam pomysłodawca tego projektu. Co ciekawe, dość udanie postarał się on o to, by brzmienie Blind Ego nie przypominało tego, co zwykle gra jego macierzysta formacja. Choć prawdę powiedziawszy można też znaleźć jeden, czy dwa utwory, które spokojnie mogłyby znaleźć się w repertuarze RPWL. Ale po kolei. Na płycie „Mirror” muzyczne akcenty przechylają się wyraźnie w kierunku gitarowych brzmień. Można na niej znaleźć mnóstwo dobrego gitarowego rocka z lekkim art rockowym posmakiem. Album składa się ze stosunkowo krótkich i dynamicznych numerów, które często przypominają klimat znany z niedawno wydanej płyty „Milliontown” grupy Frost. Wrażenie to szczególnie nasila się, gdy główne linie wokalne prowadzi John Mitchell. Utwór „Break You” jest tego najlepszym przykładem. W ogóle wydaje mi się, że fakt, iż Mitchella ostatnio tak wszędzie pełno, nie działa dobrze na jego artystyczny wizerunek. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat mieliśmy już i Kino, i Frost, i trochę wcześniej The Urbane, a niedługo będą nagrania reaktywowanej z jego udziałem formacji It Bites. Powoli to wszystko zaczyna się zlewać w całość, różnice zaczynają się zacierać i słuchacze mogą czuć się w tym wszystkim mocno zagubieni. Tak więc obawiam się, że udział Mitchella w projekcie Blind Ego ani jemu, ani Wallnerowi dobrze nie służy. Weźmy chociażby utwór „Don’t Ask Me Why”. To klasyczny przykład zagubienia muzycznej tożsamości. Nota bene to zarazem jeden z najjaśniejszych punktów programu płyty „Mirror”, lecz równie dobrze mógłby znaleźć się przecież, dajmy na to, na płycie „Picture” grupy Kino. Chyba nawet tam pasowałby lepiej.

Mniej więcej w połowie utworów za ścieżki wokalne odpowiedzialny jest Paul Wrightson. Jego dawno niesłyszany głos sprawia wrażenie świeższego, a już na pewno mniej osłuchanego. Dzięki temu takie utwory jak „Moon And Sun”, „Mirror”, czy przede wszystkim wyciszona ballada „Black Despair” mogą naprawdę podobać się i to bardzo. „Black Despair” szczególnie fascynuje imponującą i bardzo długą gitarową partią w wykonaniu głównego bohatera. No właśnie, i tym sposobem przechodzimy do gitarowych popisów Kalle Wallnera. Gra on na „Mirror” o wiele oszczędniej niż w RPWL, często jego gitara przybiera ostre rockowe brzmienie, jak na przykład w „Obsession”, czasem zahacza też o jazz rockowe rejony, jak w instrumentalnym „Open Sore”. Jednak najlepiej wypada on w zamykającej całość 10-minutowej kompozycji „Forbidden To Remain”. To, co Wallner demonstruje w tym utworze po raz kolejny sprawia, że myślę o nim jako o jednym z najbardziej uzdolnionych gitarzystów na świecie. Jego, gilmourowskie solo w finale tego utworu zaliczyć można do najwspanialszych, jakie słyszałem od wielu lat. Podobno kompozycja ta powstała w trakcie sesji nagraniowej płyty „Trying To Kiss The Sun” (2002) grupy RPWL. Chyba dobrze, że wówczas nie znalazła się na tamtym wydawnictwie, gdyż teraz stanowi prawdziwą ozdobę albumu „Mirror”. Zaczyna się jak zwykła piosenka, potem przeistacza się w psychodeliczne szaleństwo, by w swej części końcowej wybuchnąć harmonią niezwykle pięknych gitarowych dźwięków. Szkoda, że utwór ten trwa tylko 10 minut.

Na koniec jeszcze jedna mała ciekawostka. Jako bonus track na samiutkim końcu płyty „Mirror” znaleźć można utwór pt. „Artist Manque” firmowany przez formację Violet District. Niewtajemniczonych informuję, że to zespół, w którym Kalle Wallner występował w latach 1992-1997, jeszcze przed powstaniem RPWL. Podobno działalność w tej właśnie grupie skłoniła go do tego, by zostać profesjonalnym muzykiem i uczynić pracę w grupie rockowej swoim podstawowym zajęciem. Dobrze, że tak się stało. W przeciwnym razie nie mielibyśmy okazji doświadczać tak wielu przyjemnych muzycznych wrażeń, które w takiej obfitości były nam dane dzięki płytom „God Has Failed”, czy „World Through My Eyes”.

Na albumie „Mirror” też czeka na nas mnóstwo miłych muzycznych dźwięków. Z pewnością są one utrzymane w nieco innym klimacie niż produkcje RPWL, z pewnością nie są one aż takiego kalibru, jak płyty macierzystej formacji Kallego, ale ewidentnie pokazują jakim jest on uzdolnionym kompozytorem i gitarzystą. Dobrze, że na płycie „Mirror” Kalle zrobił sobie małą wycieczkę w trochę inne muzyczne rejony. Tym samym zniecierpliwił nas i zachęcił do wyczekiwania na nowe produkcje RPWL.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!