Christmas 5

Various Artists - The 7 Samurai

Artur Chachlowski

ImageTen album jest kolejnym z serii tematycznych konceptów firmowanych przez fińskie stowarzyszenie progresywnego rocka „Colossus”, a wydawanych na płytach przez wytwórnię Musea. Po „Kalevali”, „The Collosus Of Rhodes”, „Oddysey” i „The Spaghetti Epic” mamy do czynienia z muzyczną ilustracją filmowego fresku Akiro Kurosawy „Siedmiu Samurajów”. Cała opowieść została podzielona na 3 muzyczne rozdziały i za każdy z nich odpowiedzialny jest inny zespół. Jak zawsze każdy z wykonawców musiał zaakceptować sztywne założenia cyklu konceptualnych albumów „Colossusa”, a więc stylistycznie i brzmieniowo osadzić swoją muzyczną opowieść w atmosferze lat 70-tych oraz dopasować do niej wykorzystywane przez siebie instrumenty. Tak więc, jak łatwo sobie wyobrazić, w całym cyklu obowiązuje całkowity zakaz używania nowoczesnych syntezatorów i generowanych przez komputery dźwięków, natomiast mile widziane (słyszane) są melotrony, organy Hammonda, moogi oraz klasyczne fortepiany i gitary.

W efekcie na płycie „The 7 Samurai” słyszymy trzy zespoły wykonujące długie epickie suity. Dwa z nich pochodzą z Włoch (Cap, Taproban), a jeden z Wenezueli (Tempano). Suity w ich wykonaniu trwają po ponad 20 minut i faktycznie przywołują ducha złotej epoki dla symfonicznego rocka. W ich brzmieniu królują klimaty utrzymane w stylu Genesis i Jethro Tull (jak w przypadku suity „The Farmers” grupy Tempano), PFM, Banco i King Crimson (w przypadku „Alla corte degli eroi” grupy Cap) oraz tria Emerson Lake And Palmer (w przypadku „The Bandits” grupy Taproban). Nie chciałbym tu zagłębiać się w zbyteczne szczegóły i opisywać poszczególne fragmenty tych długich kompozycji. Nie chciałbym też porównywać ich do siebie i oceniać, który z biorących w tym przedsięwzięciu zespołów wyszedł z tego niełatwego zadania najbardziej obronną ręką, a który nie. Generalnie trzeba przyznać, ze kolejna próba oddania ducha minionej epickiej epoki powiodła się i w postaci albumu „The 7 Samurai” miłośnicy natchnionej i uduchowionej muzyki z kręgu symfonicznego rocka znajdą sporą porcję znakomitej muzyki nadającej się do kontemplacji i uważnego słuchania. Wszystkie trzy epickie suity umieszczone na tym albumie świetnie wypadają przy przygaszonym świetle, przy zapalonym kadzidełku, gdy słucha się ich w całkowitym oderwaniu od otaczającej nas rzeczywistości.

Niektórzy „znawcy tematu” twierdzą, że najlepsze czasy dla takiej muzyki już dawno minęły. Ale tak naprawdę to tylko czasy się zmieniły. Muzyka nie. Okazuje się, że w XXI wieku można nadal grać pięknie, epicko, symfonicznie, z rozmachem, polotem i być przy tym całkowicie wiernym najczystszym wartościom muzycznym nieskażonym komercją, pędem za uznaniem, czy bezmyślnym wyścigiem na szczyty zestawień popularności. Zarówno Tempano (niech będzie; ich występ na płycie „The 7 Samurai” podoba mi się najbardziej), jak i Cap oraz Taproban wyszły z tej próby z podniesionym czołem.

Na koniec dwa słowa o projekcie graficznym książeczki. Może on służyć za wzór innym wydawnictwom. Nie dość, że robi ogromne wrażenie pod względem artystycznym i estetycznym (autorem okładki jest włoski artysta Stefano Scagni, a grafiki umieszczone wewnątrz książeczki wykonał Davide Guidoni), to posiada też ogromną wartość informacyjną. Znajdujemy w niej bowiem wstęp w postaci opisu koncepcji całego projektu, skrót historii opowiedzianej w filmie Kurosawy, a także rozpisane w najdrobniejszych szczegółach opisy poszczególnych kompozycji wraz z tekstami poszczególnych suit oraz dokładnymi wizytówkami wszystkich trzech biorących udział w tym przedsięwzięciu zespołów.

Piękna płyta. Pod każdym względem.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok