Zespół Newspaperflyhunting pochodzi z Białegostoku. Po raz pierwszy z jego muzyką zetknąłem się na koncercie z cyklu ProGGnozy. Przed wydaniem omawianego albumu noszącego tytuł „No12Listen”, kapela wydała jeszcze czteroutworową EP-kę o bardzo zbliżonej stylistyce. Krążek „No12Listen” to około 50 minut muzyki. Trzeba przyznać, że rzadko trafiają się zespoły progresywne z Podlasia. Od czasów słynnego już Ogrodu Wyobraźni z Ełku, na długie lata zapadła cisza w tym regionie. Kiedyś coś tam próbował kombinować w kierunku prog metalu zespół Dominium, ale skończyło się to tylko na wydaniu jednej płyty w takim stylu. Tym razem otrzymaliśmy płytę stylistycznie zbliżoną nieco do wczesnego Pink Floyd z okresu albumu „Atom Heart Mother” czy „Meddle”. Być może nie tak genialną na taką skalę i nie tak epicką, ale niewątpliwie nawiązującą do wczesnych pinkfloydowskich tradycji.
Album „No12Listen” skomponowano na podobny wzór do wspomnianych albumów Pink Floyd, czyli kilka krótszych kompozycji plus długa, tytułowa suita. Całość przypomina nieco strukturę płyty winylowej, ze suitą na stronie B. Kompozycje są śpiewane wielogłosowo, a w niektórych każdy fragment zaśpiewany jest przez kogoś innego. Zdarzają się także przerywniki w postaci odgłosów np. ruchu ulicznego. Taki wyróżnik mamy pomiędzy „Summer/Fall”, a „Fibers Cell”. Kolejny - podobny, zakończony odgłosem wypadku samochodowego - przenosi nas do przepięknego „Fascination”. Spokojny nastrój, z kobiecym wokalem śpiewającej basistki (Gosia Sutuła) rozpoczyna 9-minutowy „Past Perfect”. Utwór zatytułowany „Files In The Microwave” specjalnie nie wyróżnia się na tle wcześniejszych kompozycji. Dopiero pod koniec jego trwania kompozycja robi się bardziej zakręcona. Z kolei bicie zegara wprowadza nas w lunatyczny i nastrojowy „End It All”. Ten utwór kończy pierwszą połowę płyty, czyli teoretyczną „stronę A”. Słychać nawet odgłosy przekładania palców na gryfie gitary. W pewnym momencie poszczególne wokale, w artystyczny sposób, rozjeżdżają się. W efekcie otrzymaliśmy coś w rodzaju kołysanki na dobranoc. Na zakończenie mamy odgłosy zabawy radiem w postaci przeskakiwania po poszczególnych stacjach. Tymi dźwiękami przechodzimy do punktu kulminacyjnego płyty, czyli tytułowej 25-minutowej suity „No-one To Listen”. Ta spokojna, rozbudowana kompozycja, przez cały czas swojego trwania, stopniowo buduje nastrój. Co prawda wielkiej kulminacji tam nie ma, ale słucha się jej z zaciekawieniem. Drobne zmiany aranżacyjne sprawiają, że słuchacz nie czuje się znużony.
Dlatego też polecam tę płytę wszystkim fanom zespołu Pink Floyd, zwłaszcza tym, którzy upodobali sobie ich twórczość z początku lat 70. W tej chwili niewiele zespołów gra w podobnym stylu jak Newspaperflyhunting, dlatego wielu ich muzyka może bardzo pozytywnie zaskoczyć. Szczególnie dlatego, iż jest to znacząca odmiana w stosunku do brzmień bardziej melodyjnych, jak i bardziej progmetalowych, których ostatnimi czasy mamy na polskiej scenie bardzo dużo.