Ontofield - Sleeping With Fractals

Artur Chachlowski

ImageCiekawy zespół z Wielkiej Brytanii. Choć tak naprawdę Ontofield to jednoosobowy projekt, na czele którego stoi John Graham. To on skomponował, zagrał (a tam gdzie było to potrzebne, zaprogramował), zaśpiewał i zaaranżował cały materiał, który wypełnia płytę „Sleeping With Fractals”. Co więcej, doprowadził on do wydania tego krążka (materiał osiągalny jest też jako elektroniczny download) nakładem powołanej przez siebie do życia wytwórni Adient Records.

W dawnych czasach było to nie do pomyślenia. Współczesne zdobycze techniki i technologii ułatwiają życie młodym twórcom, stają się katalizatorem ich karier artystycznych, lecz co najważniejsze umożliwiają im pokazanie światu efektów ich pracy w formie płyt długogrających. Tak właśnie się stało w przypadku Johna Grahama i jego muzyki wydanej pod szyldem Ontofield. Od razu śpieszę z ważną informacją: choć „Sleeping With Fractals” to wynik pracy jednego człowieka, to wcale tego nie słychać w trakcie słuchania muzyki. Ontofield brzmi jak zespół z prawdziwego zdarzenia i szczerze powiedziawszy wielokrotnie słyszałem wieloosobowe grupy brzmiące znacznie bardziej ubogo (czytaj: prymitywnie) niż to, z czym mamy do czynienia na omawianej dziś przeze mnie płycie.

Na „Sleeping With Fractals” znajdujemy sześć utworów, które układają się w trwającą nieco ponad godzinę całość. Rozpoczyna się ona od wydanego przez Ontofield pół roku temu na singlu utworu „Moon Handed”. Nie wiem, czy to najbardziej przebojowe (bo do takiego miana urasta raczej zamykające płytę nagranie „Underlying Symptoms”, które osobiście przypomina mi bardzo marillionowski hit „Market Square Heroes”), ale na pewno najkrótsze (5 minut) nagranie w tym zestawie, więc pewnie dlatego wybrane przez Johna Grahama na pilota całego albumu. Kolejny utwór, tytułowy „Sleeping With Fractals”, to już jedna z kilku długich kilkunastominutowych epickich form muzycznych, w których muzyka Ontofield sprawdza się naprawdę dobrze. Tak zresztą jest też w 15-minutowym „The Key” i 12-minutowym „My Machine”. Zachwycają w nich długie, efektowne gitarowe solówki, przyjemne tekstury budowane przez syntezatory, a także ciekawy, charakterystyczny i przyjemny głos Grahama. Obecne są też liczne pozamuzyczne dźwięki (jak na przykład odgłosy wielkiej militarnej bitwy we wstępie do „The Key”). W ogóle na płycie tej trzymany jest wysoki poziom i myślę, że słuchacze, którzy lubią poszukiwać i są otwarci na propozycje oryginalnych, młodych twórców, mogą znaleźć na „Sleeping With Fractals” mnóstwo cieszących ich uszy dźwięków. 10cc, Pendragon, Marillion, The Beatles…  Echa muzyki każdego z tych zespołów słychać na tej płycie. I słucha się ich bardzo przyjemnie. Zachęcam Was do rozglądnięcia się za tym albumem. Nieprzekonanym powiem, że materiał wypełniający ten album zmasterowany został przez znanego producenta Andy Jacksona. Tego Andy Jacksona!  Naprawdę to słychać.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!