InFictions - Maps Of Revenge And Forgiveness

Artur Chachlowski

ImageNa Wyspach Brytyjskich nigdy nie brakowało nowych interesujących grup, które zapisywały złote karty w historii muzyki rockowej. Najwyraźniej panuje tam jakiś szczególny klimat, który sprawia, że wartościowe zespoły tworzone przez młodych, ambitnych twórców rodzą się tam jak grzyby po deszczu.

Nie dotyczy to tylko samego Londynu, w którego licznych klubach co wieczór debiutują młode grupy. Zespół InFictions pochodzi bowiem z postindustrialnego Sheffield na północy Anglii i tworzy go trzech muzyków: Ed Cartledge, który śpiewa i gra na gitarach, Gareth Hughes obsługujący syntezatory i gitarę basową oraz gitarzysta Tom Chafler. Jak zaznaczają w materiałach reklamowych towarzyszących ich debiutanckiej płycie „Maps Of Revenge And Forgiveness”, do nagrań zaprosili „wielu perkusistów”. Nie wymieniają ich z imienia i nazwiska, więc wierzymy na słowo, że musiało być ich naprawdę wielu. Wśród zaproszonych gości, tym razem już nie anonimowych, znajdujemy sześć osób, które grają na instrumentach smyczkowych (wiolonczele i skrzypce), dwie, które grają na dęciakach oraz dwie śpiewające w chórkach panie. Gdyby po tym opisie ktoś pomyślał, że album grupy InFictions jest przedsięwzięciem na nie wiadomo jaką skalę i wypełnionym pompatyczną muzyką o wielkim rozmachu, ten jest w absolutnym błędzie. „Maps Of Revenge And Forgiveness” to raczej album minimalistyczny, utrzymany w miarę spokojnych klimatach, rzekłbym typowo postrockowy, a właściwie „postprogresywnorockowy”, bo chyba takie określenie najlepiej oddaje to, co dzieje się na tym wydawnictwie.

InFictions na swoim debiucie wpisuje się w stylistykę zbliżoną do zespołów pokroju Sigur Ros, Oceansize, Radiohead, The Pineapple Thief, a także nieco mniej popularnej w naszym kraju grupy Jenifererever. Album zawiera sporo pierwiastków muzyki tych wykonawców. Chwilami Anglicy przybliżają się też do alternatywnego rocka, typowego offu, momentami zahaczającego nawet o metal, lecz nigdy granie to nie przeradza się w nad wyraz agresywne „łojenie”. Warta podkreślenia jest dbałość zespołu o odpowiedni klimat, który sprawia, że „Maps Of Revenge And Forgiveness” jest albumem bardzo przystępnym w odbiorze. W każdym razie mnie on nie męczy, a ilekroć spędzam te 50 minut z muzyką grupy InFictions, czuję że wcale nie zniechęcam się, a wręcz przeciwnie – za każdym razem czuje się mocno zaintrygowany i z reguły po raz kolejny włączam przycisk PLAY. Robię to ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, gdyż nigdy nie byłem fanem tego rodzaju grania, najwidoczniej jednak propozycje grupy InFictions są na tyle interesujące, że potrafią wciągnąć i „przywiązać” do siebie każdego słuchacza.

Polecam. Szczególnie poszukiwaczom alternatywnych brzmień mających wszakże pewne odniesienia do progresywnego rocka z delikatną, charakterystyczną nutą alternatywy…
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!