Kiedyś w tego typu albumach specjalizowały się wytwórnie Magna Carta oraz Mellow Records. Teraz prym wiedzie amerykańska korporacja Cleopatra Records, która po niedawnym hołdzie złożonym przez wielu artystów muzyce grupy Supertamp (album „Songs Of The Century”) wypuszcza na rynek płytę, której tytuł mówi właściwie wszystko: “Fly Like An Eagle – An All-Star Tribute To Steve Miller Band”.
Któż nie zna ponadczasowych przebojów Steve’a Millera? „Abracadabra”, „The Joker”, „Space Cowboy” czy „Fly Like An Eagle” – te nagrania oraz wiele, wiele innych, które wyszły spod pióra tego amerykańskiego gitarzysty, kompozytora i wokalisty osiągnęły szczyty list przebojów na całym świecie. Warto wiedzieć, że swoje muzyczne kroki rozpoczynał on jeszcze w latach 60. jako artysta bluesowy i dopiero sukces wydanego w 1973 roku na singlu utworu „The Joker” (oraz tak samo zatytułowanego albumu) sprawił, że Miller rozpoczął karierę jako dostarczyciel przebojów do komercyjnych stacji radiowych. Odniósł on spory sukces, ale pewnie nigdy nie dostałby się do galerii supersław muzyki poprockowej, gdyby nie megahit „Abracadabra” wydany na singlu w 1982 roku. Pamiętam, że to prawdopodobnie wtedy, za sprawą Listy Przebojów Programu Trzeciego, usłyszeli o nim po raz pierwszy polscy słuchacze. Późniejsze lata nie przyniosły już podobnego hitu na taką skalę i dzisiaj można mówić o Stevie Millerze jako o artyście nieco już zapomnianym.
Dlatego dobrze się składa, że teraz gwiazdy muzyki progresywno-rockowej, z którą notabene nigdy tego artysty nie utożsamiano, działając pod niezawodnym kierownictwem Billy’ego Sherwooda, oddają hołd muzyce Steve Miller Band i czynią to z bardzo udanym skutkiem. Przyznam szczerze, że nie pamiętam tego rodzaju albumu, na którym graliby członkowie tak wielu nobliwych grup. Jakich? Yes, Asia, XTC, Dream Theater, Porcupine Tree, The Tubes, Survivior, Curved Air, Deep Purple, Gong i Nektar. Chcecie po nazwiskach? Proszę bardzo: Tony Kaye, John Wetton, Colin Moulding, Derek Sherinian, Rick Wakeman, Martin Turner, Geoff Downes, Sonja Kristina, John Parr, Peter Banks, John Wesley, Joe Lynn Turner, Steve Morse, Jordan Rudess, Steve Hillage, Rod Argent, Roye Albrighton, Steve Stevens, Fee Waybill, Jimmi Jamison, no i oczywiście wspomniany już, „etatowy” uczestnik tego typu przedsięwzięć, Billy Sherwood.
A kto w jakim utworze gra i kto gdzie śpiewa?... O tym musicie się już przekonać sami kupując, a następnie uważnie słuchając tej płyty. Ale po co? – może ktoś zapytać? – Przecież oryginały są najlepsze. No cóż, w tej recenzji nie podejmuję się polemiki z tym stwierdzeniem. Powiem tylko tyle, że to bardzo przyjemny album na lato. Nie dość, że mamy na nim praktycznie przebój za przebojem, to jeszcze w wykonaniu cenionych w progrockowych kręgach artystów, których doskonale znamy i wiemy, że swoją obecnością gwarantują oni najwyższą jakość wykonania.