Miller, Larry - Live & Outlawed

Andrzej Barwicki

ImageKrótką historię gitarzysty Larry’ego Millera oraz jego dyskografię mogliśmy poznać przy okazji recenzji jego ostatniego studyjnego wydawnictwa „On The Edge” (2012). Wydany niedawno koncertowy album noszący tytuł „Live & Outlawed” składa się z dwóch krążków, na których znalazło się w sumie dwanaście znakomicie wykonanych kompozycji pozwalających na niesamowitą, trwająca ponad 90 minut, ucztę pełną rasowych bluesowych klimatów. Nagrania pochodzą z trasy koncertowej mającej miejsce w ubiegłym roku w Europie. Dla tych, którzy dopiero poznają twórczość tego rewelacyjnego muzyka, płyta ta będzie doskonałym materiałem edukacyjno-poznawczym, pozwalającym zaprzyjaźnić się na dłużej z nagraniami z dotychczasowego płytowego dorobku Larry Millera.

Zestaw utworów zaprezentowanych na „Live & Outlawed” w imponujący sposób ukazuje znakomite wyczucie artystyczne brytyjskiego gitarzysty, dając wielką radość ze słuchania wykonanych na żywo utworów, jak i z podziwiania wielkiego instrumentalnego kunsztu towarzyszących mu muzyków. Pierwszy krążek rozpoczyna się od utworu „Still Ain’t Done With The Blues” i oryginalnie pochodzi z albumu „Unfinished Business”. Wersja live trwa ponad siedem minut i rozgrzewa atmosferę pięknymi partiami gitary, klawiszy oraz sekcji rytmicznej. To piękny ukłon w stronę hard rocka lat 70. Bardzo gorące powitanie i aplauz, który słyszymy z widowni, oznajmia kolejny sztandarowy bluesowy utwór pt. „Messin’ With The Kid”. Ta kompozycja pochodzi z 1960 roku, a jej autorem był Junior Wells (właśc. Amos Blakemore). Była ona również nagrywana przez tak wielkich artystów, jak: Steve Ray Vaughan, Rory Gallagher i Luther Allison. Interpretacja klasyki w wykonaniu Millera trzyma się bardzo dobrych wzorców. Ostatni studyjny album tego gitarzysty, „On The Edge”, reprezentowany jest przez prawie 10-minutową wersją utworu „The Girl That Got Away”. Porywające solówki gitarowe w jego wykonaniu, a także interesujący wokal powodują wielką radość ze słuchania oraz wywołają gęsią skórkę na ciele. W tle słychać partie klawiszy i brzmienie perkusji, nadające tej kompozycji właściwy rytm. Aż chce się wykrzyczeć tę radość wraz z publicznością. W balladowym, kołyszącym swym brzmieniem stylu został wykonany prześliczny, bardzo subtelny i wzruszający wrażliwe serce słuchaczy utwór „Delilah”. Zmiana tempa, na bardziej rockandrollowe, następuje za sprawą nagrania „Gambler’s Hill”. To kolejna porcja mocnych dźwięków gitary oraz organów, trochę przypominająca jam session, ale całość jest jak najbardziej pod kontrolą frontmana. Pierwszy krążek kończy nagranie „Cruel Old World”. Trzeba koniecznie go posłuchać, by przekonać się jak na scenie Larry potrafi wyczarowywać ze swojej gitary tak genialne brzmienie i jeszcze do tego odpowiednio szczerze zaśpiewać. Takich emocji potrafi dostarczyć nam tylko ten gitarzysta i zespół towarzyszących mu muzyków. Muzyka Larry Millera – czy to na płytach czy na żywo - jest zawsze wykonywana na wysokim poziomie artystycznym, a zapewniają to znakomici instrumentaliści towarzyszący mu na tym albumie i tak perfekcyjnie wypełniający dźwiękiem sale koncertowe w osobach: Dereka White’a (bas), Iana Salisbury (instrumenty klawiszowe) oraz Simona Backera (perkusja).

Zmieniamy krążek w odtwarzaczu i już z powrotem skąpani jesteśmy we wspaniałej koncertowej atmosferze. Drugą część występu otwiera utwór „Outlaw Blues” – jego akustyczna wersja porywa swym urokiem nie mniej niż pozostałe nagrania. Bardziej energiczne chwile przeżyjemy słuchając rockowego kawałka „Missy Mango”, pochodzącego z 2005 roku z albumu „Fearless”. W podobnym nastroju jest wykonany „Mad Dog”. Pięknie podkręca on tempo koncertu. Najdłuższe koncertowe nagranie, trwające prawie 15 minut - „Just As Blue As It Gets”, to niesamowita uczta dla słuchacza. Usłyszymy w nim gitarowe riffy zapożyczone od wspaniałych gitarzystów, którzy wywarli największy wpływ na Millera i ukierunkowali jego muzyczną drogę. I tak, do naszych uszu docierają fragmenty „Voodoo Chile” Hendrixa, „Steppin‘ Out” Cream i „Shadow Play” Gallaghera. Słuchając w młodzieńczych latach swoich idoli, dziś Larry sam staje się idolem młodego pokolenia. Wzorował się na bardzo dobrych nauczycielach, a efekt możemy podziwiać słuchając jego kompozycji. Larry śpiewa: Nie pochodzę z Missisipi, ale jestem prawdziwym bluesmanem. Szczere, a co najważniejsze prawdziwe wyznanie potwierdzone jest genialną muzyką. Następne nagranie, bardzo emocjonalnie wpływające na odbiorcę, to „Calling All The Angels”. Nie sposób nie obdarzyć wielką muzyczną sympatią tak wrażliwego i utalentowanego gitarzysty, jakim jest Miller. Ostatnie nagranie zamieszczone na tym koncertowym wydawnictwie to „Backstabber Blues”, pochodzące z płyty „Larrycoaster”. I tym utworem kończy się to najnowsze dzieło Millera, które polecam posłuchać nie tylko miłośnikom tego rodzaju muzyki. Myślę, że każdy znajdzie w tych nagraniach swoje ulubione nuty, które poruszą jego duszę i wyobraźnię.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!