Mr So & So - Truths, Lies & Half Lies

Artur Chachlowski

ImageNie boję się tego powiedzieć: ten album to dla mnie neoprogrockowy przebój tegorocznego lata. Choć płyta „Truth, Lies & Half Lies” ukazała się jeszcze w maju, to trafiła do moich rąk dopiero na początku lipca i przez cały czas, nieomal codziennie, a niekiedy nawet i kilkanaście razy dziennie grała w moim domowym i samochodowym odtwarzaczu.

Grupę Mr So & So, która pochodzi z północnej Anglii (jak dobrze pamiętam, z miasta Bolton), poznałem w 1992 roku za sprawą jej pierwszego albumu „Paraphernalia”. Kilka lat później, bodaj w 1995 roku, miałem okazję obejrzeć ją na żywo na festiwalu Rotherham Rocks. Okazali się młodymi, przesympatycznymi ludźmi, potrafiącymi dobrze wypaść zarówno na scenie, jak i spędzając mnóstwo czasu na rozmowach przy barze serwującym różne gatunki angielskiego piwa. Było to nieco inne niż obecne wcielenie tego zespołu – w jego składzie ostali się do dzisiaj tylko śpiewający basista Shaun McGowan, gitarzysta Dave Foster oraz pełniąca wówczas jedynie okazjonalną rolę, a teraz już pełnoprawna członkini zespołu, Charlotte Evans (śpiew). Od tamtego czasu w obozie Mr So & So sporo się wydarzyło. I to zarówno dobrego, jak i złego… Supportowali Marillion, zaprzyjaźnili się z jego członkami (Dave Foster stał się częścią projektu Steve’a Rothery i Hanny Stobart – The Wishing Tree), wydawali kolejne płyty, ale i… wskutek różnic artystyczno-personalnych zawiesili swoją działalność na wiele, wiele lat. Powrócili dopiero w 2009 roku wydając płytę „Sugarstealer”, na której gościnnie wystąpił sam Steve Rothery. Polecam naszą recenzję tego albumu – można w niej znaleźć opis zawiłości, które Mr So & So musiał pokonać, by powrócić do czynnej działalności. Ale był to powrót udany. O ile na wspomnianej płycie „Sugarstealer” członkowie grupy jedynie sygnalizowali zwyżkę formy, to dopiero tegoroczny album „Truth, Lies & Half Lies” ukazał pełnię talentu tego zespołu.

Przede wszystkim warto podkreślić fakt, że na „Truth, Lies & Half Lies” Mr So & So odszedł od poprockowej stylistyki, a uderzył w bardziej rockowe nuty. Po drugie, cieszy ewidentny jakościowy progres w stosunku do poprzednich wydawnictw. Nie ma bowiem w tym zestawie (11 utworów, 66 minut muzyki) ani jednego słabego nagrania. Wszystkie są wyraziste, łatwo zapamiętywalne i o prostu świetnie się ich słucha. Po trzecie wreszcie, „Truth, Lies & Half Lies” to po prostu bardzo dobra płyta. Tak normalnie i obiektywnie rzecz ujmując, jak już zresztą wspomniałem na wstępie, to po prostu hit tegorocznego lata. Czy stanie się także hitem w szerszych, nie tylko neoprogresywnych kręgach? Śmiem w to wątpić (bo świat nie jest sprawiedliwy), ale z całego serca życzę tego zespołowi Mr So & So.

Album rozpoczyna się od głośnych, z lekka kakofonicznych gitarowych dźwięków, które otwierają jedną z dwóch najdłuższych kompozycji na płycie – „Paperchase”. Ale te początkowe kilkanaście sekund jest jedynym fragmentem całej płyty, który można byłoby posądzić o metalowe konotacje. Reszta to już po prostu melodyjny neo prog na najwyższym poziomie. Zespół doskonale porusza się zarówno po bardziej dynamicznych terytoriach (w takich klimatach utrzymane są trzy początkowe utwory: „Paperchase”, „Apophis” i „Truth, Lies & Half Lies”), jak i równie świetnie czuje się w balladowych nastrojach („House Of Dreams”, „Looking Glass”, „You’re Coming Home”, „Breathe”). Brzmi rewelacyjnie zarówno w prostych piosenkowych utworach („Breathe”, „Looking Glass”), jak i bardziej złożonych, wielopłaszczyznowych kompozycjach (wspomniany już „Paperchase”, ale także zamykająca album, ponad dziesięciominutowa epicka kompozycja „Please”, a przede wszystkim pełna wielopiętrowych partii wokalnych, chórków, a także dziecięcej wyliczanki – „Compliance”). Doskonale prezentuje się zarówno w utworach, w których główne linie wokalne prowadzi Shaun McGowan („Apophis”, „House Of Dreams”, „Paperchase”), jak i Charlotte Evans („Looking Glass”, „You’re Coming Home”, „Breathe”), a także gdy śpiewają oni w duecie („Jingo”, „Time For Change”, „Please”). Wspaniale słucha się zarówno rockowego, nieco zadziornego oblicza zespołu („Paperchase”, „Apophis”, „Compliance”, „Time For Change”), jak i bardziej hipnotycznej strony jego twórczości („Jingo”, „Breathe”). Generalnie rzecz ujmując, mnóstwo tu efektownych zmian tempa, radykalnych zmian klimatu, zespół gra z wykopem, młodzieńczym zapałem i niespożytą energią, ale potrafi też uderzyć w bardziej liryczne tony i zafundować odbiorcy niejedną chwilę zadumy.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tą płytą. Jestem zbudowany wysoką formą grupy Mr So & So. Zawsze zaliczałem ją do drugiej, a może nawet i trzeciej ligi brytyjskiego prog rocka. Albumem „Truth, Lies & Half Lies” awansowali moim zdaniem do Premier League i to od razu do jej ścisłej czołówki. Myślę, że dzięki tak udanej płycie powinni włączyć się w tym roku do walki o najwyższe trofea.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!