W 2012 roku ukazała się piąta studyjna płyta zespołu Red Sand pt. „Behind The Mask” , a już tego lata możemy cieszyć się kolejnym krążkiem Kanadyjczyków (na 13 września 2014 roku grupa Red Sand zapowiada premierę kolejnej płyty, która będzie nosić tytuł "1759"). Album „Cinema Du Vieux Cartier” miał swoją premierę 21 czerwca 2013 roku i zawiera pięć kompozycji, których koncepcyjny charakter opowiada o przemyśle filmowym.
Krążek rozpoczyna nagranie „Au Vieux Cinema”, wprowadzając nas w magię kinematografii. Słyszymy pracujący taśmowy projektor, po którym w naszych uszach romantycznie i nostalgicznie rozbrzmiewają dźwięki fortepianu oraz wokal, a brzmienie gitary od samego początku wręcz uwrażliwia słuchacza na nieskończone dźwiękowe piękno. Następny utwór - „Fallen Star” - to jedna z dłuższych kompozycji na albumie, zawierająca wszystko to, co chyba od samego początku polubiliśmy w twórczości Red Sand, czyli neoprogresywne klimaty ozdobione wspaniałymi klawiszami i trochę ostrzejszym brzmieniem gitar. Rozbudowane partie instrumentalne w wykonaniu zespołu zawierają zmienne tempo, jak również pozamuzyczne (filmowe!) efekty dźwiękowe, co czyni z tych dłuższych nagrań ciekawie zilustrowany muzyczny obraz pojawiający się przed naszymi oczami, kiedy wsłuchujemy się w nie uważnie. Trzeba przyznać, że grupa nadal potrafi wzbudzać emocje i poruszać romantyczną duszę odbiorcy. Na omawianym krążku znalazł się też instrumentalny utwór o charakterze ilustracyjnym zatytułowany „Fairytale”, po którym rozpoczyna się ponad dwudziestominutowa kompozycja „The Queen”. Jeśli dobrze sobie przypominam, to jest to najdłuższa kompozycja w dotychczasowej dyskografii zespołu. A co ciekawego od strony muzycznej może nas spotkać w tej suicie? To, co zwraca uwagę to bogactwo, a zarazem piękno dźwięków syntezatorów tworzące wraz z gitarowymi solówkami wielobarwny obraz mieniący się przeróżnymi dźwiękowymi kontrastami oraz odpowiednim rytmem nadawanym przez bębny. Wszystko wykonane jest z wyczuciem, z odpowiednim temperamentem, momentami zwalnia swe tempo zwracając uwagę słuchacza na powstający nastrój - coś pomiędzy ciszą, zagłuszaną leciutkim sonicznym szmerem. Warto tego posłuchać. To muzyka, która pobudza wyobraźnię. Pełna epickich, soundrackowych klimatów. Bardzo filmowa… Z pełną paletą dramaturgicznych zwrotów akcji. Jak chociażby takich, jak ten przewidziany na koniec. Bo na zakończenie albumu Red Sand pozostawił ostatnie, krótkie, pasujące swym tytułem nagranie instrumentalne pt. „The End”. Palce lizać!
Z pewnością znajdzie się grono takich słuchaczy, którzy w swej opinii na temat tego nowego wydawnictwa grupy Red Sand wypowiedzą się w sposób krytyczny, wytykając wtórność pomysłów. Że się powtarza, że nie idzie do przodu, że nie poszukuje nowych kierunków na tworzenie swych artystycznych dokonań. Moim zdaniem jest w tym, z czym mamy do czynienia na „Cinema Du Vieux Cartier”, jakiś cel, do którego zespół podąża, nie zwracając uwagi na panujące trendy i nie ulegając naciskom wielkich wytwórni płytowych. Red Sand realizuje muzykę, która może nie wznosi się na szczyty list przebojów, lecz potrafi trafić do odpowiedniego słuchacza lubiącego tak klimatyczne, a zarazem przecudne nagrania.
Polecam album „Cinema Du Vieux Cartier” nie tylko romantykom lubiącym neoprogresywne brzmienie z okresu lat 80. Zawiera on bowiem pięćdziesiąt minut muzyki poruszającej niejedno serce swoimi uroczymi melodiami. Czas przedstawić muzyków, którzy nagrali ten krążek. Są to: główny mózg zespołu Simon Caron (gitary, instrumenty klawiszowe), jego córka Pennsylia Caron (fortepian, syntezatory), Mathieu Gosselin (bas), Danny Robertson (perkusja) i Steff (śpiew). Dodam jeszcze, że na specjalnej limitowanej wersji tej płyty znalazło się dodatkowe nagranie „Superhero”.