Sylvan - Presets

Artur Chachlowski

ImageZaledwie 10 miesięcy po premierze doskonale przyjętej płyty „Posthumous Silence” zespół Sylvan wypuścił na rynek swój nowy album zatytułowany „Presets”. To bardzo krótki i dzisiaj praktycznie w ogóle nie praktykowany odstęp pomiędzy dwoma kolejnymi studyjnymi albumami. Ale oddani sympatycy tej niemieckiej grupy nie powinni być zaskoczeni tak szybkim ukazaniem się tej płyty, gdyż od dawna wiadomo było, że Sylvan pracuje równolegle nad dwoma wydawnictwami. W trakcie poprzedniej sesji nagraniowej okazało się bowiem, że powstało tak dużo wartościowego materiału, że spokojnie starczy go na dwie osobne płyty. Najpierw zespół skoncentrował się nad zasadniczym projektem w postaci koncept albumu „Poshumous Silence”, który po swojej premierze szybko zyskał sobie niezwykle przychylną reakcję krytyki oraz publiczności (m.in. 3 miejsce w plebiscycie MLWZ.PL na najlepszy album 2006 roku). O ile krążek ten zawierał spójny i powiązany ze sobą tematycznie materiał – i to zarówno z muzycznego, jak i literackiego punktu widzenia, - to powstałe mniej więcej w tym samym czasie piosenki niepasujące do tego ambitnego konceptu zostały przeznaczone przez zespół na oddzielne wydawnictwo. Od samego początku wiadomo było, że będzie ono nosić tytuł „Presets” i pierwotnie Sylvan nawet deklarował chęć wydania tej płyty zaledwie kilka tygodni po premierze „Posthumous Silence”. W efekcie jednak czas ten wydłużył się do 10 miesięcy i oto właśnie teraz trafia nam w ręce nowy album z dwunastoma niepowiązanymi ze sobą utworami.

Niewątpliwie „Presets” to płyta inna niż „Posthumous Silence”. Poszczególne piosenki są od siebie niezależne, każda z nich stanowi oddzielną całość, a przez płytę nie przewija się żaden temat przewodni. Jednak to, że „Presets” jest innym albumem niż jego ciepło przyjęty poprzednik, nie oznacza wcale, że jest albumem gorszym. I choć zespół próbuje na swoim nowym krążku mariażu z innymi gatunkami, jak chociażby z brit popem w wydaniu Verve, czy Oasis w utworze „For One Day”, czy lekko „komputeryzuje” swoje brzmienie, jak na przykład w „Hypnotized”, to wciąż łatwo rozpoznawalny styl zespołu oraz charakterystyczny wokal Marco Gluhmanna powodują, że ani przez moment nie mamy wątpliwości, że słuchamy wciąż tego samego dobrego, znanego nam z pięciu poprzednich płyt Sylvana.

Na swoim nowym albumie zespół nawiązał w sposób formalny do czasów winylowej płyty. 12 utworów pogrupował na wirtualną „stronę A” i „stronę B”, zachowując przy tym typowe dla takiego układu repertuarowe kanony i wzorce. Tym, którzy pamiętają czasy czarnych płyt przypomnę, a tych, którzy muzyki zaczęli słuchać dopiero za pośrednictwem krążków CD i plików mp3, informuję, że z reguły strona A longplaya rozpoczynała się od mocnego uderzenia, zazwyczaj od jednego z najlepszych utworów w całym zestawie. I tak właśnie jest w przypadku „Presets”: utwór „One Step Beyond” łączy w sobie elementy przebojowości i charakterystycznego dla Sylvana epickiego rozmachu. Jako drugi na winylowym krążku znajdował się z reguły utwór – wizytówka danego wykonawcy. Najczęściej singiel pilotujący płytę.  Tak jest i tutaj: „Signed Away” to utwór dostępny od jakiegoś czasu do darmowego ściągnięcia ze strony www zespołu. „Signed Away” to zarazem, zgodnie z kanonem, największy potencjalny przebój na całej płycie. Według wszelkich reguł pierwsza strona czarnej płyty powinna kończyć się balladą, będącą swego rodzaju kulminacją oraz punktem zawieszenia przed odwróceniem krążka na drugą stronę. I znowu tak właśnie jest na płycie „Presets”. „Words From Another Day” to piękny liryczny utwór, zamykający w przepiękny sposób pierwszą połowę tego wydawnictwa. Po nim następuje chwila ciszy i wytchnienia (co w domyśle ma dostarczyć czasu na przewrócenie płyty na drugą stronę i nastawienie ramienia gramofonu). Wirtualna „strona B” zwykle rozpoczynała się od mocnego i chwytliwego numeru. Proszę bardzo. Zespół Sylvan proponuje nam utwór „Cold Suns”, który posiada wszelkie znamiona przebojowości: wpadający w ucho refren i dynamicznie wykonane partie canto. Co jeszcze powinno stanowić kanon układu tradycyjnej winylowej płyty? Powinna ona kończyć się rozbudowanym epickim utworem, będącym w pewnej stylistycznej opozycji do reszty repertuaru wypełniającego cały longplay. No i zgodnie z tym założeniem na samym końcu albumu „Presets”  Sylvan umieścił trwające ponad 12 minut nagranie tytułowe. Bardzo rozbudowana to kompozycja, wykonana z gościnnym udziałem towarzyszących zespołowi muzyków: Miriam Schell (vocal), Guido Bungenstocka (g) oraz Leny Richter (fl). „Presets” to doskonale brzmiący utwór ze wspaniale narastającym nastrojem kumulującym się w swoim fenomenalnym finale. Po tak wspaniałym zakończeniu chce się całego albumu słuchać jeszcze raz. Co w takim razie powinniśmy zrobić? Ćwierć wieku temu ponownie nastawilibyśmy ramię gramofonu przy brzegu kręcącej się czarnej płyty, dzisiaj wystarczy wcisnąć klawisz „PLAY”.

„Presets” to bardzo udana płyta, a sam pomysł z podzieleniem jej na „Stronę A” i „Stronę B” wydaje się bardzo ciekawy. Jedno mi tylko w tym wszystkim nie pasuje. Nowy album Sylvan trwa aż 63 minuty i jakoś w swej pamięci nie mogę odszukać winylowego krążka, który zawierałby aż tyle muzyki. Nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsza jest wciąż wysoka forma muzyków tworzących grupę Sylvan oraz naprawdę ciekawy i wysokiej jakości materiał wypełniający album „Presets”. Oprócz wymienionych przez mnie utworów zajmujących w programie tej płyty eksponowane miejsca, jest jeszcze kilka innych nagrań, które robią kolosalne wrażenie. Ważny jest w tym zestawie chociażby „Former Life” umieszczony mniej więcej w połowie „strony A”. Przejmujący tekst o życiowych błędach w połączeniu z nostalgiczną melodią tworzą siedmiominutowe cudeńko. Ważny jest też „Transitory Times” ze „strony B” albumu. To także niebywałe, acz króciutkie (4 minuty) nagranie, które dzięki swojemu urokliwemu nastrojowi na długo zapada w pamięć. Takich perełek na nowej płycie zespołu Sylvan jest całe mnóstwo. Jest ona inna niż „Posthumous Silence”. Jest trochę inaczej skonstruowana, pewne akcenty rozłożone są inaczej, ale wciąż wypełniona jest ona charakterystycznym dla Sylvana brzmieniem, pięknym melodiami i wspaniałymi rozwiązaniami, które z pewnością przypadną do gustu nie tylko oddanym sympatykom zespołu, lecz także wszystkim miłośnikom dobrej art rockowej muzyki.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok