Alchemy - Live (box set)

Artur Chachlowski

ImageZamieszczoną u nas pół roku temu relację z katowickiej premiery musicalu „Alchemy” zakończyłem w taki oto sposób: 22 lutego 2013 roku – tę datę wielu widzów obecnych w Teatrze Śląskim zapamięta na bardzo, bardzo długo… I jestem pewien, że tak się stało. Choć tak naprawdę całą historię należałoby spiąć drugą datą: 5 września miała miejsce pierwsza pełna teatralna inscenizacja tego musicalu, która odbyła się w The Playhouse Theatre w Cheltenham w Anglii. I jeszcze jedna data: 23 września na sklepowe półki trafił długo oczekiwany box zawierający zapis katowickiego koncertu, i to zarówno w wersji audio (2CD + bonusowy krążek z alternatywnymi wersjami utworów), jak i video (DVD + bonusowy dysk z ciekawym materiałem wizualnym).

Takie wydawnictwo to prawdziwy skarb. Pięć srebrnych krążków zebranych w otwierający się na sześć części box z wielkimi fotografiami głównych bohaterów musicalu oraz ukryta w rękawie książeczka, w której znaleźć możemy słowo wstępne autora, Clive’a Nolana, teksty piosenek składających się na dwa akty musicalu, a także przypisy informujące o szczegółach bonusowego materiału audio i wideo. Można się z nich dowiedzieć, że prace nad „Alchemy” rozpoczęły się ładnych kilka lat temu, tuż po poprzednim musicalu Nolana i że niektóre piosenki wykorzystane w „Alchemy” powstały jeszcze z myślą o „She”. Tak było m.in. z jednym z najmocniejszych muzycznie tematów „Anzeray Speaks”, który przed wielu laty funkcjonował pod tytułem „The Nightmare” i śpiewany był przez Agnieszkę Świtę. Zresztą tych dźwiękowych rarytasów, wczesnych wersji, demówek i alternatywnych wersji na bonusowym krążku jest aż 16 i trwają one łącznie aż 80 minut, dając każdemu sympatykowi musicalu pokaźną porcję dodatkowej muzycznej uczty dla uszu.

Stronę wizualną wzbogacono o liczne wywiady (m.in. aż dwa z Clivem Nolanem, a także z odtwórcami głównych ról: Agnieszką Świtą i Davidem Cliffordem oraz z muzykami: Scottem Highamem i Markiem Westwoodem), ponadto film reklamujący musical, sylwetki głównych bohaterów, proces nagrywania gitar przez Marka Westwooda, zapis kameralnego koncertu (tzw. fundraisera) z holenderskiego Zoetermeer, impresję filmową zza kulis katowickiego teatru autorstwa Magdy Grabias, a także – to rzecz chyba najciekawsza spośród wszystkich wizualnych dodatków – długą opowieść Clive’a Nolana o siedmiu głównych tematach melodycznych przewijających się przez ścieżkę dźwiękową musicalu.

Najważniejszy jest jednak filmowy zapis głównego przedstawienia. Na tak obfitujące w dramatyczne zwroty akcji, a przy tym tak efektowanie prezentujące się widowisko warto było czekać. Wspaniała muzyka Nolana w pełni oddaje klimat tej mrocznej wiktoriańskiej opowieści, a sami artyści, którzy wystąpili na scenie, zaśpiewali po prostu znakomicie. Bez wyjątku. Nawet ściągnięty w ostatniej chwili w miejsce Paula Menela, Chris Longman, w swoim czarnym płaszczu i stylowym meloniku wypadł wręcz rewelacyjnie. Czołowymi postaciami spektaklu byli Andy Sears w roli złego Lorda Jagmana i obdarzona sopranowym głosem Victoria Bolley w roli Evy Bonaduce. Nasza Agnieszka Świta w głównej roli Amelii też wypadła bardzo przekonywująco. To niezwykle utalentowana dziewczyna. Aż serce rośnie, gdy widzimy, że nasza rodaczka w otoczeniu takich wokalnych sław potrafi grać „pierwsze skrzypce”. Pięknej Agnieszce partnerował jedyny w swoim rodzaju David Clifford jako William Gardelle. Prawdziwą gwiazdką prezentowanego w boxie przedstawienia okazała się występująca w roli Jessaminy jego córka, Soheila. Nie dość, że to 15-letnie dziewczę ślicznie prezentuje się na scenie, to głos ma taki, że tylko pozazdrościć. Jakże miło było zobaczyć w akcji znany z grupy Landmarq duet wokalistów Tracy Hitchings - Damian Wilson (choć wspólnie pojawili się na scenie dopiero podczas końcowych ukłonów). Bardzo efektownie w roli naiwnego najemnika Milosha wypadł Paul Manzi (Arena). Swoim krótkim pojawieniem się na scenie błyskawicznie rozruszał widownię. Podobno przed wykonaniem kozackiego tańca powstrzymały go jedynie cisnące, zbyt małe buty. Ale jego taniec i tak można obejrzeć w dodatkach na bonusowym krążku DVD. Finał, w którym nastąpiło prawdziwe spiętrzenie akcji należał już do dwójki śpiewaków: do wymierzającego sprawiedliwość ducha alchemika Anzeraya (w tej roli świetny siwowłosy Chris Lewis) i błagającego o litość Jagmana (Andy Sears). Rewelacyjny show.

Na koniec dwa słowa o mistrzu „alchemicznej ceremonii”, a mianowicie o twórcy tego musicalu i odtwórcy roli Profesora Kinga – Clivie Nolanie. Znamy go z zespołów, które odgrywają dziś czołową rolę w świecie progresywnego rocka. Skomponowana przed pięciu laty rock opera „She” wydawała się jednorazowym „skokiem w bok”. Rozmach, wielowątkowość oraz jakość napisanej przez niego muzyki i tekstów (tym razem fabuła „Alchemy” to w stu procentach autorski pomysł Nolana!) świadczy o jego ogromnym zamiłowaniu do musicalowego gatunku. W jego rodzinnym domu rodzice często słuchali płyt z musicalami. Teraz mogą być dumni ze swojego syna, bo stworzył on spektakl z najwyższej artystycznej półki. Zresztą mama Clive’a Nolana była obecna na teatralnym przedstawieniu „Alchemy” w Cheltenham i faktycznie wyglądała na dumną. Warto wiedzieć, że niedawne przedstawienia w Anglii, bogatsze od katowickich o licznych aktorów (niekiedy na scenie przebywało ponad 30 osób), wieloosobowe chóry, kolorowe stroje z epoki i układy choreograficzne były niezapomnianymi występami, które zachwyciły wszystkich scenicznym rozmachem i doskonałą grą śpiewających aktorów.

Katowicka premiera oraz przedstawienia w Cheltenham już za nami. Teraz cieszymy się przepięknie wydanym boxem „Alchemy Live”. Ale co dalej z musicalem „Alchemy”? Nolan niedawno zdradził kilka szczegółów. Otóż, jest szansa na to, że przedstawienie zostanie przeniesione do jednego z teatrów londyńskiego West Endu. Jeszcze nie jako stały punkt repertuaru i nie w ramach ciągłej obecności na afiszu, ale przynajmniej na razie – jako jednorazowe przedsięwzięcie. Jest już nawet pewna data: 11 sierpnia 2014 roku. Być może przez najbliższy rok pojawi się więcej możliwości? Mówi się o występach w Holandii i Francji. Clive zdradził też rzecz, która ucieszy wszystkich sympatyków jego musicalu: najprawdopodobniej będzie sequel! Nie na darmo w ostatniej scenie przedstawienia Profesor King, wbrew zaleceniom Anzeraya, wyciąga z ognia dziennik i chowa go za pazuchę. Najwyraźniej użyje go w części drugiej, w której pojawią się nowe postaci. Podobno uzgodniono już, że zagrają je Christina Booth i Allan Reed. Podobno znany jest też tytuł – „Mefisto Bridge”. Clive „odgraża” się także, że w części drugiej „uśmierci” kilka czarnych charakterów. Ciekawe czy przywróci do ziemskiego życia Amelię? Jak to będzie wyglądało w rzeczywistości? O tym przekonamy się, lecz pewnie nie wcześniej niż dopiero za kilka lat. Niektórzy już niecierpliwie czekają…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok