Okładka sprowadzona do maksymalnej prostoty. Trzy postacie narysowane przy pomocy prostej kreski. Zawartość książeczki też sprowadza się wyłącznie do najniezbędniejszych informacji. Lapidarność posunięta do maksymalnych granic. Dokładnie to samo można powiedzieć też o muzyce wypełniającej album „Twisted”.
Tea For Two jest niemiecką grupą składającą się z Michaela Schumpelta (k), Olivera Sorupa (g) oraz Stephana Webera (v). Dwadzieścia lat temu powołali do życia combo specjalizujące się w bluesowo-jazzowo-folkowym repertuarze i wydali dwa albumy: studyjny „Dream Or Reality” (1993) oraz koncertowy „Snapshots” (1996). Ten drugi był zapisem występów na żywo, kiedy to Tea For Two supportowali Fisha oraz Arenę. Jednak niedługo po jego wydaniu zespół zawiesił swoją działalność, a muzycy poświęcili się innym życiowym priorytetom, jak życie rodzinne, śluby, dzieci, ukończenie szkół i rozpoczęcie pracy zawodowej.
Nie znam wczesnego okresu działalności zespołu, ani nie słyszałem wydawnictw, o których wspomniałem powyżej. Po raz pierwszy zetknąłem się z muzyką Tea For Two w 2001 roku, kiedy to doszło do reaktywacji grupy i gdy ukazała się płyta pt. „101”. I jak dobrze pamiętam zawierała ona sporo ambitnego i wielce obiecującego materiału, a w konsekwencji idealnie wpisywała się w stylistykę neoprogresywnego rocka,. Dlatego sporym zaskoczeniem jest dla mnie zawartość nowej płyty Tea For Two. Zespół przemierza folkowe i akustyczne terytoria, daleko pozostawiając za sobą etykietkę „grupy progresywnej”. Na „Twisted” zdecydowanie przeważają elementy folkowe, ale prawdę powiedziawszy inspiracje słyszalne w muzyce zespołu są jeszcze bardziej zdywersyfikowane. Mamy tu i flamenco, i pop, i folk, i bluesa, i fortepianowe solo, i miniaturkę graną na akustycznej gitarze, i elementy symfoniczne, i któż to wie co tam jeszcze. Każdy kolejny utwór zdecydowanie różni się od swojego poprzednika. W gronie 10 nagrań stanowiących program płyty znajdziemy aż cztery instrumentale, i jest to o tyle dziwne, ze nieźle prezentujący się głos Stephana Webera jest pierwszoplanowym wyróżnikiem stylu zespołu. Troszeczkę przypomina mi on Rogera Hodgsona z grupy Supertramp. Inna sprawa, że niektóre z tych instrumentalnych utworów brzmią nad wyraz mile i zaskakująco. Na przykład w „Scar Folk” brzmienie Tea For Two przybliża się do legendy holenderskiego rocka, grupy Focus.
Całość materiału wypełniającego płytę „Twisted” cechuje się prostotą i minimalną ilością środków artystycznego wyrazu niezbędnych grupie Tea For Two do kreowania własnego muzycznego świata. Nawet ballada „Come What May”, która fanom muzyki prog rockowej spodoba się chyba najbardziej, w swej prostocie ogranicza się do wiolonczeli, akustycznej gitary i wokalu.
Jeżeli ktoś szuka w muzyce potężnej ściany dźwięków, soczystych brzmień i kaskady dynamicznych rytmów, to nowy album grupy Tea For Two z pewnością nie jest przeznaczony dla niego. Jeśli zaś ktoś ceni prostotę, brzmieniowy minimalizm, a także spore zróżnicowanie stylistyczne to na pewno dzięki tej nieco „zakręconej”, zgodnie ze swoim tytułem, płycie dozna mnóstwa przyjemnych wrażeń akustycznych.