Z pozoru skład tego duetu wydaje się zaskakujący. Geoff Downes (The Buggles, Yes, Asia, a ostatnio znowu Yes) oraz Anne-Marie Helder (ex-Mostly Autumn, aktualnie w Panic Room) to postaci jakby z zupełnie dwóch różnych bajek. Tymczasem nie wiem, czy ktoś pamięta płytę „3” projektu, a właściwie duetu (Geoff Downes – John Wetton) Icon. W programie tej wydanej w 2009 roku płyty znalazła się piosenka „Raven”, w której Johnowi Wettonowi wokalnie towarzyszyła właśnie Anne-Marie. Było to chyba pierwsze muzyczne spotkanie tej pani i drugiego z członków Icon, Geoffa Downesa. Teraz, na płycie „Electronica” spotkali się po raz kolejny. Tym razem już jako partnerzy i twórcy formalnego projektu o nazwie New Dance Orchestra.
Nazwa duetu oraz tytuł wydanej z końcem listopada płyty są symptomatyczne. Właściwie można by powiedzieć, że mówią one wszystko. Komercyjna muzyka taneczna, mocno przesączona elektroniką – tak w telegraficznym skrócie można opisać zawartość niniejszego krążka. To muzyka idealna wręcz na rozpoczynający się właśnie, wyjątkowo długi w tym roku karnawał. Szczególnie dla ludzi preferujących nie tylko typowo użytkową muzykę do tańca, ale poszukujących w – nie czarujmy się – bardzo komercyjnie brzmiących rytmach czegoś nieco bardziej ambitnego.
W tym przypadku „pierwiastek ambicji” przejawia się głównie tym, że obie postaci tworzące New Dance Orchestrę kojarzymy zdecydowanie z inną, bardziej – górnolotnie rzecz ujmując – szlachetnie brzmiącą stylistyką. Tymczasem Downes i Helder poszli po całości i nagrali album do bólu inny, umiejscowiony na zdecydowanie przeciwległym końcu skali niż to, z czym wszyscy kojarzymy ich wcześniejsze dokonania.
Powiem tak: New Dance Orchestra to jeszcze nie stylistyka pokroju Lady Gagi, Christiny Aguilery czy Beyonce, ale szczerze powiedziawszy, niedaleko jej do nich. Z drugiej zaś strony, trudno nie zachwycić się tak uroczo (jak zawsze) zaśpiewanymi przez Anne-Marie piosenkami, jak „Shine On”, „Breaking The Spell”, „Love Is Not Enough” czy „Jinx”. Posiadają one wystarczająco dużo uroku, by nie szufladkować ich wprost w rubryce pod nazwą „użytkowa muzyka taneczna”.
Rodzi się więc tutaj pytanie: czy „Electronica” to zwykła zgrywa czy album na poważnie? Pomimo wielu wątpliwości uważam, że zdecydowanie opcja numer 2. Do tańca? Na karnawał? Tak, to idealna płyta na te okazje. Nie przypuszczałem, że taką właśnie konkluzją zakończę recenzję płyty, którą nagrali ludzie związani z Yes i Mostly Autumn… Ale nie zniechęcajcie się. Posłuchajcie choć raz, a nawet się nie spostrzeżecie, jak noga sama zacznie wybijać rytm razem z elektronicznymi dźwiękami muzyki duetu New Dance Orchestra…