Frogg Cafe - Fortunate Observer of Time

Artur Chachlowski

ImageAleż wspaniała to płyta! Cudownie się jej słucha, a każda chwila obcowania z tą muzyką przysparza mnóstwa wspaniałych przeżyć. Ale uwaga, jeżeli oczekujesz od muzyki wyłącznie ładnych i łatwo wpadających w ucho melodii, jeżeli bawią cię tylko trzyminutowe piosenki ze zgrabnymi refrenami, jeżeli potrafisz przyswoić sobie jedynie proste aranżacje, do tego mocno osadzone w elektronicznych dźwiękach, to nie jest to płyta dla ciebie. Jeżeli jednak poszukujesz w muzyce niezapomnianych wrażeń, niepowtarzalnych emocji, jeżeli cieszą cię inteligentnie podane rozwiązania melodyczne, rozbudowane formy muzyczne, niebanalne pomysły oraz przebogate instrumentarium (trąbki, flugehorny, skrzypce, wiolonczele, saksofony, marimby, flety oraz tradycyjny zestaw rockowy), to koniecznie sięgnij po najnowsze wydawnictwo amerykańskiej grupy Frogg Cafe. Posłuchaj go raz, drugi, trzeci, daj sobie czas na to, by rozkoszować się każdym pojedynczym dźwiękiem, daj szansę tej oryginalnej muzyce grać w twoich uszach. Zapewniam, ze każde kolejne przesłuchanie wyniesie ten album, a wraz z nim słuchającego go fana na coraz wyższą orbitę. A tobie pozwoli unieść się wysoko, wysoko tam, gdzie ta śliczna muzyka oderwie cię od trudów codzienności i szarzyzny otaczającego świata. Płyta „Fortunate Observer Of Time” jest jak święto, jak uroczysty obiad, jak od dawna wyczekiwany prezent. Wiąże ona  w sobie w idealny wręcz sposób stylistykę jazzrockową, jamową, rockową, a nawet elementy muzyki klasycznej. Najlepszym przykładem tego ostatniego jest wieńczący całość utwór „Release”. Pochodzi on jakby z zupełnie innej bajki, za pierwszym razem może okazać się on nawet szokiem dla nieprzygotowanego słuchacza. A jest on po prostu dla tego albumu prawdziwą kropką nad i. Zanim do niej dojdziemy mamy 7 poprzedzających ją kompozycji. I to kompozycji na najwyższym artrockowym poziomie. W najdłuższej z nich – trwającej kwadrans „Abbys Of Dissension” gościnnie występuje Ed Mann – perkusista legendarnej grupy Franka Zappy. Nie zapominajmy, ze zespół Frogg Cafe zaczynał właśnie jak tzw. cover band Zappy. Lecz teraz wspaniale rozwinął się grając niezwykle oryginalną, pełną świetnych pomysłów muzykę, przekraczając bariery wydające się nie do przekroczenia, łącząc gatunki wydające się nie do połączenia. Najciekawsze utwory? Nie sposób wskazać jednego. Lepiej postawić na wszystkie po kolei, bo to bardzo równa płyta. Ja na swoje ulubione wybieram kansasowski brzmieniowo „No Regrets” oraz najbliższy klasycznemu progrockowi „Eternal Optimist”. Ale z tą muzyką należy obcować jak z jedną wielką zamkniętą całością. Nierozerwalną. Niepodzielną. Przewspaniałą...
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!