Zespół Echoes Of Giants grający w składzie: Wes Bolton (gitary), Tracy Thomas (instrumenty klawiszowe, instrumenty perkusyjne, programming), Rick Kaufmann (bas) i Joey Myers (wokal) przedstawia nam swoją produkcję zatytułowaną „At The End Of Myself”.
Na krążku tym znajduje się piętnaście kompozycji otulonych w klimatach melodyjnego progresywnego, alternatywnego rocka i to ze zdecydowaną nutą przebojowości. I tak jako pierwszy utwór (właściwy) po „Overture” odpaliłem kawałek „Stay In Line”, który mocno zachęca do zabawy i wspólnych przyśpiewów, trąci trochę brytyjskim post punk rockiem - również brzmieniowo (gitary i brzmienie werbla charakterystyczne – kartonowe, jak na owe czasy, a wręcz poszukiwane w latach osiemdziesiątych), jednak całość jest bardzo „okrągła”, przystępnie brzmiąca i przyjemna, przy jednocześnie ciepłym odbiorze wokalu.
Postpunkowe brzmienie i aranż to tylko mały, malutki fragmencik tego, co zespół stworzył na tej płycie. Reszta kompozycji w sposób intrygujący i przejmująco piękny porusza się po wrażliwych, klimatycznych stronach progresywnego grania. Grupa tworzy bardzo elegancki styl, pełen wszelakich kolorytów. Utwór „Alone” zabija techniką i możliwościami, „Let It Go” urzeka przebojowością i subtelnością, a „My First Breath” zachwyca orientalnością i zmysłowością. Jednym słowem, na albumie tym znajdujemy cały zbiór nieprzypadkowych pięknych uniesień i wzruszeń, a krążek zawiera też dużo delikatności i ciepła. Głos Joeya Myersa zdaje się być idealnie dobrany do całości produkcji, a całościowo wszystko brzmi bardzo przyzwoicie. Ta amerykańska grupa świetnie wyważyła każdy poziom odbioru i wrażliwości, a przy słuchaniu tego wydawnictwa nie da się nudzić, gdyż cały czas jest zdumiewająco, muzyka intryguje, a całości słucha się wręcz wybornie.
Serdecznie polecam Echoes Of Giants i ich krążek „At The End Of Myself”. Ja z pewnością jeszcze nie jeden raz po niego sięgnę!