Blow Up Hollywood - Blue Sky Blond

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageAmerykański zespół Blow Up Hollywood, którego losy śledzimy w MLWZ.PL od początku jego istnienia (zapraszamy do działu RECENZJE – można tam znaleźć omówienia wszystkich dotychczasowych płyt tej grupy), to dość enigmatyczna formacja, której muzyka nasycona jest barwami w kolorach ambient, electro-rock i post rock, a sfera związana z jej losami, składem personalnym i szczegółach dotyczących nagrań owiana jest tajemnicą. Pełna konspiracja. I tak właśnie Blow Up Hollywood postrzegany jest w muzycznym świecie. Choć akurat na nowej płycie, zespół uchylił rąbka tajemnicy, gdyż chyba po raz pierwszy pośród jak zawsze rozmazanej grafiki umieszczonej wewnątrz digipaka można znaleźć nazwiska muzyków tworzących ten zespół. Skwapliwie skorzystajmy z tej okazji i wymieńmy najważniejszych. Główną postacią w Blow Up Hollywood jest kompozytor, gitarzysta i wokalista Steve Messina. Na „Blue Sky Blond” towarzysza mu: Thad Debrock (gitary, instrumenty klawiszowe), Teddy Kumpel (gitary), Steve Bonacio (bas), Dave Diamond (perkusja) oraz dwuosobowy żeński chórek: Nadia Ackerman – Anthea White. W zespole jest jeszcze pianista Harvey Jones, który odpowiedzialny jest za wszechobecne na tym krążku smyczkowo-orkiestrowe aranżacje

Na swojej najnowszej produkcji noszącej tytuł „Blue Sky Blond” Blow Up Hollywood umiejętnie miesza różne gatunki stylistyczne, ale wszystko to zmiksowane jest w sposób bardzo stonowany, by nie powiedzieć zachowawczy. Pierwsze dźwięki, które do mnie dotarły po włączeniu tego albumu spowodowały odczucia, że jest na nim spokojnie, jest ładnie, jest nad wyraz… grzecznie. Płyta zawiera dwanaście kompozycji, które wszystkie, właściwie bez wyjątku, są bardzo nastrojowe. Jest to więc totalnie klimatyczny album, który jednak mnie nie porywa i który – wydaje się - nie ma pędu. Lecz myślę, że to odczucie spowodowane było tym, iż albumu „Blue Sky Blond” słuchałem przeważnie w zgiełku dnia. Tym niemniej, jeżeli ktoś na co dzień słucha spokojnej muzyki, jeżeli ktoś chce miło i nastrojowo spędzić czas, szczególnie wieczorem, po trudnym dniu, to ta propozycja nadaje się do tego znakomicie. Nowojorczycy dołożyli wszelkich starań, by muzyka zaprezentowana na „Blue Sky Blond” była dopracowana i dopieszczona w najmniejszych szczegółach, więc nie ma tutaj zbędnych dźwięków i niepotrzebnych miejsc, jest po prostu przyjemnie.

I pomimo, że – jak wspomniałem – ta muzyka mnie nie porwała, to bez wahania polecam posłuchać dźwięków podanych nam na tym wydawnictwie przez Blow Up Hollywood. Sprawdzają się. Szczególnie późną, a nawet nocną porą.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!