Na początek kilka faktów biograficznych z życia amerykańskiego muzyka. Tinsley Ellis urodził się 4 czerwca 1957 roku w Atlancie, a dorastał na południowej Florydzie. Pierwszy raz publicznie zagrał na gitarze mając 8 lat. Inspiracją do muzycznego świata stały się dla niego takie zespoły jak: The Yardbirds, The Animals, Cream czy The Rolling Stones. Jest absolwentem Emory University. Wydarzeniem, które ukierunkowało jego zamiłowanie do bluesa okazał się być koncert B.B. Kinga, który swoją grą zrobił na nim zniewalające wrażenie. Pierwszym zespołem Ellisa był The Alley Cats, zaś w roku 1981 założył Heartfixers, z którym nagrał płytę „Cool On It” (1986). Pierwszą płytę firmowaną już swoim nazwiskiem nagrał w 1988 roku. Nosiła ona tytuł „Georgia Blue” i została nagrana dla wytworni Aligator Records. Kolejne albumy Tinsleya Ellisa to: „Fanning The Flames” (1989), „Trouble Time” (1992), „Storm Warning” (1994), „Fire It Up” (1997), „Kingpin” (2000), „Hell Or High Water” (2002), „The Hard Way” (2004), „Live! Highwayman” (2005), „Moment Of Truth” (2007), „Speak No Evil” (2009) i „Get It”(2013). Ellis pojawiał się też gościnnie na płytach: Gov’t Mule, Jody Williams i Jimiego Quicka.
Jego najnowsze wydawnictwo ukazało się w połowie stycznia i nosi tytuł „Midnight Blue”. Na jego program składa się 10 autorskich kompozycji tego muzyka i wokalisty, bardzo dużo koncertującego na różnych scenach i kontynentach. Rozpoczynający nowy album utwór „In The River Keeps Rising” to pięćdziesięciosekundowe akustyczne wprowadzenie, po którym Tinsley Ellis wraz z zespołem wstrząśnie nami za pomocą tętniącej efektownym blues rockiem energii. Nagranie to niczym spokojny strumyk zamienia się w rwącą rzekę. Zahipnotyzowani od samego początku odsłuchujemy kolejne nagranie - „Mouth Turn Dry”. Sekcja rytmiczna i brzmienie klawiszy klasycznie oddają nastrój i tworzą niezapomniany klimat, który niczym dźwiękowy afrodyzjak pobudza nasze zmysły. Przebojowo, ale w innym wymiarze niż to ma miejsce w dzisiejszych komercyjnych radiostacjach zabrzmi „Surrender”. Zwracam uwagę na porywająca solówkę i wpadającą w ucho melodię. Zabawnie wykonany jest „It’s Not Funny”. To tradycyjny blues w połączeniu z partiami fortepianu, typowy klubowy kawałek, jakich można posłuchać w południowych krańcach Stanów Zjednoczonych. Wolno unosi się nad nami utwór „See No Harm”. Sztandarowo wykonane partie instrumentalne oraz wokal zachwycą miłośników tej naturalnie wykonanej kompozycji. Kalejdoskop bluesowo-rockowych klimatów uwalnia się w każdym zagranym akordzie w „Only Thing” i „Peace And Love”, dając nam wielką radość odkrywania artystycznych dokonań mistrza gitary, który dodatkowo dysponuje odpowiednią barwą głosu. Podróż po rhythm-bluesowych klimatach kontynuujemy poprzez nagranie „Harder To Find”. Brzmienie poszczególnych instrumentów, zgranie muzyków i ich żywiołowa reakcja dodaje energii i zobowiązuje do wytężonej pracy, czego efektem jest najnowszy krążek. Wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazji posłuchać muzyki Tinsleya polecam tę płytę, a na pewno nie pozostaniecie obojętni wsłuchując się poszczególne nagrania, np. „That’s My Story”. Ostatni utwór na „Midnight Blue” to rasowy blues opowiadający o śmiertelnym pocałunku. Nosi on tytuł „Kiss Of Death”. Gitara mistrza przeszywa nas w nim niczym miecz, a partie organów ścinają z nóg.
W taki oto właśnie sposób mija prawie godzina spędzona w rewelacyjnym towarzystwie muzyków: Tinsley Ellis (śpiew, gitara), Kevin McKendree (fortepian, organy), Lynn Williams (perkusja) i Ted Pecchio (gitara basowa).